﴿ 6.12 Ku zniewoleniu ﴾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Proszę, odsuń się od niego. Nie wiem, do czego jest zdolny. – powiedziała szybko.

Oboje spojrzeli na nią i zastanawiali się czy te dwa zdania zostały skierowane wyłącznie do jednego z nich. Po chwili doszli do wniosku, że tak właśnie było. Garon w sumie nie wiedział, co o tym myśleć. Zabrzmiało to jakby naprawdę uznawała go za zagrożenie. Czuł się z tym źle i zabrał z niej swój wzrok. Przekierował go na Ikiego, który posłusznie odstąpił, a on w końcu mógł nabrać swobodnie powietrza. Zaraz między nimi stanęła Aria i najpierw spojrzała na Akise, który doskonale wiedział, że dał sobą zawładnąć emocjom. Księżniczka tylko pogładziła go po głowie i dyskretnie chwytając jego palec, odwróciła do drugiego. Mimo że Iku wciąż czuł się nie najlepiej z tym co zrobił to zachowanie dziewczyny go pokrzepiło.

- Skoro już tak upadłeś to czy mógłbyś nie pogrążać się bardziej? – zapytała karcąco – Nie rozumiesz w jakiej sytuacji się znalazłeś? Naprawdę chcesz, żeby coś ci się stało?

Garon tylko schował się bardziej w swoim szalu i słuchał w milczeniu słów księżniczki. Aria nie potrafiła go rozgryźć. Nie wątpiła w to, że sprowokował Ikiego, ale nie rozumiała, dlaczego działał tak lekkomyślnie przy obcej mu istocie. Musiał liczyć na jej interwencję w niebezpiecznej dla niego chwili. Może chciał zrobić z siebie ofiarę? Nie dało się wykluczyć tej opcji. Niestety nie wiedział o tym, że Aria uratowałaby go z opresji, ale potem stanęła po stronie przeciwnej. W każdym razie jego postawa wobec zaistniałej sytuacji była zastanawiająca. Wyglądało to jakby próbował wszystko wybadać. Zestawiał w sobie wiele sprzecznych postępowań. Ze swojej pasywnej postawy przeszedł do działania, choć nie do końca. W końcu wykorzystał jedynie słowa, aby za pomocą obserwacji wyciągnąć jakieś wnioski. Można by powiedzieć, że było to niekorzystne, ale nie znając jego intencji ciężko stwierdzić jakie rzeczy takie mu były. Co jeśli wybiegał on bardziej w przyszłość? Również mógł po prostu działać pod wpływem chwili. Tyle myśli wirowało w głowie księżniczki, że nie potrafiła pochwycić tej właściwej. Nie chciała okazać swojego zagubienia ciemnowłosemu, więc odwróciła się z powrotem do Ikiego. Zapragnęła odnaleźć spokój w najmilszej jej twarzy i siłę na zbliżające się problemy.

- Wybacz, ale muszę wracać. Dbajcie o siebie. – powiedziała, patrząc na niego szklistymi oczyma.

Bez dłuższego pożegnania chwyciła Garona za nadgarstek i wyciągnęła go na zewnątrz. On szedł posłusznie, lecz gdy był już przy drzwiach odwrócił głowę w stronę Ikiego. Można by przysiąc, że był on rzeźbą, jaka jedynie spogląda na swych obserwatorów. Bardziej niepokojące było, co przedstawiał. Musiał stanowić ucieleśnienie cichej wrogości, która jedynie ujawnia się w oczach. Spojrzeniu mogącym wywołać trwogę u każdego, kto postanowił skierować w nie swój wzrok. Takowemu śmiałkowi pozostawało tylko liczyć na to, że nie postanowi się go pozbyć. Bez wątpienia byłby do tego zdolny. Nie tylko ten piękny twór, lecz i sam Garon. Białowłosy doskonale mógł to z niego wyczytać. Czuł się fatalnie, ale nie przez wygląd rywala. Słowa urokowca dobijały go znacznie bardziej. Rozzłoszczony pchnął krzesło i udał się do swojego pokoju. Był zły, ponieważ on sam nie podarował Arii żadnego prezentu ani nie podążał za nią, by sprowadzić ją z powrotem do siebie. Pod tymi względami uważał się za gorszego. Po chwili przyszedł do niego Cario.

- Po co tu przyszedłeś? – zapytał skulony na łóżku.

Obrońca domyślał się w jaki sposób to wszystko odebrał Iku i chciał jakoś go pocieszyć. W końcu nie był jedynie bryłą minerału. Po kilku dniach spędzonych w towarzystwie białowłosego przywiązał się do niego. Obserwował go uważnie i zgromadził trochę wiedzy o nim. Widział jego szczęście, które potem ustępowało miejsca tęsknocie. Wszystko w nim było szczere. Co martwiło Cario najbardziej, to przeszłość, jaka męczyła Ikiego każdej nocy. Nawiedzany przez okrutne wspomnienia, budził się zlany potem. Tak niespokojny, że drżącymi dłońmi zakrywał swoje łzy. Często siedział tak aż do świtu. Mierzył się wtedy z duszącym go poczuciem winy. Za każdym razem obrońca starał się jakoś mu pomóc. Czasami specjalnie dawał wyczuć Arii te sytuacje i jeśli tylko mogła, pojawiała się u jego boku. Jej obecność szybko dawała Ikiemu wytchnienie. Nawet po tym pozostawała dłużej, aby mieć pewność, że wszystko jest już w porządku. Przeważnie starała się ułożyć go do snu, co pozwalało mu spać spokojnie. Zdarzały się też sytuacje cięższe, kiedy to nocne mary silniej na niego oddziaływały. Przeraźliwe krzyki młodzieńca przywoływały Sakaro. Ten nie czekał na nic i wyrywał go z koszmaru, po czym niczym czuły ojciec uspokajał. Cario uważał ich za najlepsze lekarstwo na te największe męczarnie podopiecznego. Za każdym razem ta kryształowa postać zamartwiała się o niego. Naprawdę chciał go odciążyć, gdyż nie potrafił znieść przeczucia, że mogło być gorzej. Usiadł na krawędzi łóżka i spojrzał na białowłosego.

- Jak myślisz, co czuła Aria, gdy zobaczyła cię przy tamtym mężczyźnie?

- Co to w ogóle za pytanie? – zapytał zrezygnowany - Jak na moje była zawiedziona moim zachowaniem.

- Tego nie poczuła ani przez chwilę. Bała się o ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo chciała cię pożegnać. Na pewno zostałaby tutaj dłużej, gdyby nie tamten.

Iku dość markotnie odwrócił się do obrońcy. Rozumiał zachowanie księżniczki, ale pojawienie się Garona, ograniczało jego myślenie. Wyczuwał w nim zagrożenie. Uważał, że Arii może coś się stać w jego towarzystwie. Ten niepokój ogarniał cały jego umysł i wywoływał u niego frustrację. Miał ochotę za nią wybiec, dopóki jeszcze czuł jej zapach. Schować ją w swoich objęciach i pokazać Garonowi, że jest jego. Posłać mu wymowne spojrzenie, które ostrzegłoby go przed gotowością do walki. Podjąłby się jej, gdyby tylko jego ręce nie były związane. Dopiero po czasie zrozumiał, jakie problemy wiążą się z królewskim życiem Arii. Sekrety stanowiły dla księżniczki codzienność, a wszystko to było niczym domek z kart. Nie zniechęcało to go, a jedynie martwiło. W końcu zależało mu na jej bezpieczeństwie, ale nie mógł nic zrobić.

- Opowiedz mi, co się działo na akcji. – zaproponował, by zmienić temat.

- Chyba najwięcej zajęła nam podróż. Na początku było dobrze, przeszliśmy niezauważeni do lochu i znaleźliśmy Mirę, ale było tam znacznie więcej osób. Ten widok strasznie poruszył panienkę. Chciała im wszystkim pomóc. Gdy próbowała otworzyć jedną z krat, dziecko siedzące w celi powstrzymało ją mówiąc: „Nie przejmuj się mną i ratuj siebie. Gdybym opuścił to miejsce sprowadziłbym śmierć na całą swoją wioskę". Obawiałem się, że panienka gorzej sobie z tym poradzi, ale uszanowała jego wolę. Gdy mieliśmy wracać zauważył nas jakiś mężczyzna o nietypowym wyglądzie. Chyba należał do Otire, ale jego skrzydła były dziwne. Ich błona była podziurawiona i w dodatku prawie prześwitująca. W niektórych miejscach sina. Część kości była okryta metalem z sznurkami i świecącymi elementami. Bardzo zainteresował się panienką. Kazał ją schwytać i zaczęłaby się rzeź, ale panienka nas tu przeniosła.

- Nie dobrze, to był Tekere.

Iku był naprawdę zaniepokojony tą wiadomością. Doskonale wiedział jak wiele ten mężczyzna potrafił wywnioskować z samej obserwacji. Aria niewątpliwie wzbudziła jego zainteresowanie. Mógł tylko się domyślać, jak wielkie zamieszanie wywołało to spotkanie. Trudno było jednak stwierdzić czy ten hipokryta zechciał podzielić się swoim odkryciem z pozostałymi. Gdyby istnienie Furiozów wyszło na jaw, niewątpliwie coś by się poruszyło w królestwach poza Murem. Ciężko jednak powiedzieć w jakim kierunku by to zawędrowało. W końcu minęło mnóstwo czasu od kiedy ta rasa została oddzielona. Informacje o nich zostały przeinaczone jak te, które mieli Furiozi o istotach spoza ich królestwa. 





18.10.2022

Dostatek uśmiechu wszystkim 
   ヽ(✿゚▽゚)ノ

Tak oto kończymy ten długi rozdział króciutkim fragmentem
Może już niedługo rozpoczniemy kolejny - ale tutaj musi zadziałać moja motywacja 
W każdym razie na pewno jeszcze w tym tygodniu coś wpadnie 
Czy wcześniej czy później to już się zobaczy

Szczerze mam wrażenie, że mogłabym bardziej dopracować ten urywek
Póki co nie mam na to pomysłu ani za bardzo chęci (już myślę o dalszej części) 

Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro