﴿ 6.4 Ku zniewoleniu ﴾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trzecia runda. Tym razem Aria wytworzyła dwie kryształowe postacie, na które umiejętność Garona nie miała wpływu, mimo jego starań. Księżniczka przypuszczała, że jej twory wystarczą do zwycięstwa, ale młodzieniec okazał się zbyt dobrym szermierzem. Była pod wrażeniem jego swobody w walce z dwiema osobami. Gdy skupił się na odganianiu ich od siebie, księżniczka szybko przeteleportowała się przed niego i delikatnie pchnęła go mieczem. Po tym kryształowe postacie zniknęły. Wszyscy zachwycali się pomysłami dziewczyny oraz wyczekiwali kolejnych posunięć.

- Teraz bez pomocników. – powiedział spokojnie, jakby też podchodził do tego jak do dziecinnej zabawy.

Czwarta runda. Garon już szarżował na Arię, ale ona przyłożyła ostrze do ziemi oraz wykonała obrót. Nakreśliła tym kształt elipsy wokół siebie. W tym samym momencie przy brzegach areny wykonała się ta sama czynność tylko większa. Przemieniła odłamki ziemi w kryształy i wzniosła je w górę. Następnie wskazała mieczem Garona, a kryształy chmarą ruszały w jego stronę. Mężczyzna starał się jak mógł unikać pocisków i nie zauważył cicho biegnącej Arii. Księżniczka prawie uderzyła go w czoło, gdy ten się obrócił, ale zatrzymała się w ostatnim momencie. Pozostałe kryształy rozpłynęły się w powietrzu.

- Teraz mi się uda. Walcz bez miecza. – uśmiechnął się delikatnie.

- Nie ma problemu. – powiedziała i odwołała swoją broń.

Piąta i ostatnia runda. Tym razem oboje zaczęli krążyć po kole w niezmiennej odległości. Aria chwyciła kamień z ziemi i rzuciła nim w stronę Garona. Rozległ się świst oraz wzniósł kurz. Gdy ten prowizoryczny pocisk znalazł się kawałek od niej, wzdłuż toru jego lotu wytworzyła długą kryształową ścianę. Stało się to tak szybko, że młodzieniec nie zdążył nic zrobić. Kamień uderzył z mniejszą siłą i prędkością w jego ramię. Mimo tego Garon aż się obrócił i upadł. Przerażona Aria podbiegła do niego.

- Co to było? – zapytał, zwijając się z bólu.

- Kamyczek. Nie sądziłam, że użyłam tyle mocy. Przepraszam, przepraszam, przepraszam...

Zalana łzami gromadzącymi się pod maską, dała znać, by wezwać pomoc. Wyglądała na naprawdę przestraszoną, czego Garon nie rozumiał. Przez chwilę zapomniał o bólu i skupił swoją uwagę na osobie, która po prostu żałowała, że zrobiła mu krzywdę. Nie spodziewał się tego po księżniczce, o której słyszał raczej negatywne opinie.

- Sam tego chciałem. Proszę przestań płakać, bo nie jestem wart tych łez. – powiedział zakłopotany zachowaniem dziewczyny.

Eskorta wyprowadziła Garona, który tak właściwie był tylko obolały. Aria uświadomiła sobie, że ma teraz więcej mocy i musi być bardziej ostrożna. Odwróciła się w stronę trybun, które w międzyczasie zapełniły się tłumem gapiów. Były to osoby, pracujące na zamku. Wszyscy coś szeptali do siebie i wpatrywali się w księżniczkę. Aria złapała jedną ze swych łez, która w jej dłoni zamieniła się w malutki kryształ. Spojrzała na nią, po czym wypuściła w piach. W tamtym miejscu gwałtownie wyrosło piękne i potężne kryształowe drzewo. Po chwili zniknęło, jak również jego twórczyni.

- Szkoda, że nie jest pierwsza w kolejce do tronu. – westchnęła Eruina.

- Bo lud by ją zabił? – zapytała królowa.

Jej kuzynka zaśmiała się na to pesymistyczne postrzeganie świata. Była przekonana, że ma większą wiarę w Arię. Jak widać było inaczej. Być może, po prostu nie widziała jej na tronie.

– Nie, ma wielki potencjał. Najpierw rozwinęłaby nasze królestwo, potem jej własny lud by ją rozszarpał dla władzy.

Po wspaniałym widowisku wszyscy wrócili do swoich zajęć. Pracownicy zamku prowadzili burzliwe rozmowy o niezwykłych umiejętnościach młodszej księżniczki. Niektórzy czuli się bezpiecznie, gdyż wiedzieli, że w nagłym wypadku wojny odniosą zwycięstwo. Byli i tacy, którzy odczuwali lęk przed jej potęgą i przed tym, co może ona przynieść. Inni mówili, że obali rządzących, po czym zasiądzie na tronie i każdy będzie mógł używać swego sanuji.

Aria martwiła się o Garona, więc czekała na niego przy oddziale leczniczym. Z nerwów nie przyjrzała się mu na arenie. Tak by wiedziała, na ile powinna się przejmować. Niestety, musiała czekać w niepewności. Była o tyle spokojniejsza, że Garon nie wyglądał, jakby było to coś poważnego. Gdy tylko wyszedł, Aria go zaczepiła.

– Mam nadzieję, że to nic groźnego.

- Co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony.

- Przyszłam sprawdzić, co z tobą.

- Do jutra nie będę mógł używać ręki, ale jest w porządku.

- Naprawdę cię za to przepraszam. – opuściła z niego wzrok.

- Nic się nie stało. Sam jestem sobie winien, celując w tak silną osobę.

- To nie zmienia faktu, że powinnam być bardziej ostrożna. - westchnęła i spojrzała na niego - Odprowadzę cię do twojej komnaty, na pewno chciałbyś odpocząć.

- Byłbym wdzięczny, jeszcze się tutaj nie odnajduję. - delikatnie pochylił głowę na znak podzięki.

Podczas drogi Aria szła przodem, a Garon oglądał tę niezwykłą osóbkę od tyłu. Niby zwyczajna rzecz, ale księżniczka czuła, że coś jest nie tak. Miała wrażenie, iż młodzieniec nie jest skupiony na drodze. Znacznie bardziej jego uwagę pochłaniała ona sama. Pierwszy raz odczuwała tego rodzaju dyskomfort.

- Przepraszam, ale czy mógłbyś powiedzieć mi, co cię tak fascynuje w moich plecach? – zapytała lekko poirytowana.

Nie mogła już wytrzymać, bo wiedziała, że nie patrzał na plecy. Nie chciała zawstydzić gościa, więc powiedziała to w ten sposób. W dodatku się nie zatrzymała, aby sprawdzić, jak postąpi w takiej sytuacji. Zaskoczony Garon nie wiedział, co powiedzieć.

– Yyy... No... Ten... Ja tylko... - pochylił głowę.

Aria zatrzymała się. On tego nie zauważył i idąc wyjątkowo zakłopotany, wpadł na nią.

- Uh, przepraszam. - wypuścił z dłoni szal, którym delikatnie się zasłonił.

– Na pewno dobrze się czujesz? – odwróciła się do niego.

- Tak, tylko trochę się zamyśliłem i tak jakoś wyszło.

- No to idziemy dalej. – stanęła obok niego i szli równo.

Garon uświadomił sobie, jak blisko jest Aria, kiedy ręką lekko otarł o dziewczynę. Spojrzał na księżniczkę, która była znacznie niższa od niego. Jego wzrok zawiesił się na jej zakrytym biuście, lecz zaraz zwrócił go w drugą stronę. Zapragnął chwycić jej dłoń jednak, aby ten zamiar nie wyszedł na jaw, jak i pożądanie, wpadł na pomysł. Udawał, że idzie w zamyśleniu, a podczas gdy mieli skręcić, on poszedł prosto. Aria widząc to, chwyciła go za rękę, naprowadzając na odpowiednią drogę.

- Chyba muszę cię trzymać, bo mi jeszcze zabłądzisz. – westchnęła.

- Mam nadzieję, że to nie jest dla ciebie kłopot.

- Nie, miałabym większy problem, gdybym cię zgubiła. – zaśmiała się Aria.

Garon był bardzo zadowolony z siebie, jednak skrzętnie to ukrywał. Zmiana nastawienia księżniczki również bardzo go cieszyła. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio miał okazję być tak blisko jakiejś dziewczyny lub innej nieznanej mu osoby. Wszystko to przez sanuji. Gdy już dotarli pod jedną z komnat dla gości, Aria zatrzymała się i puściła go.

- Gdybyś czegoś potrzebował to wystarcz, że pociągniesz za taki sznurek zakończony złotą kulą. Na pewno rozpoznasz, jak zobaczysz. – powiedziała niemrawo.

Garon nie mógł oderwać od niej wzroku. Aria była tak zmęczona, że nie zwróciła na to uwagi. Dopiero, gdy stanęła twarzą do niego, dostrzegła jego bursztynowe oczy przerażająco w nią wlepione. Przestraszona chciała się cofnąć, ale potknęła się o własną nogę. Garon od razu chwycił ją w pasie, aby nie upadła.

- Co się stało? – zapytał, dobrze znając tę reakcję.

- Przepraszam, jestem strasznie zmęczona. Przekaż innym, że nie będzie mnie na kolacji. – odepchnęła się od niego i szybkim krokiem poszła do pokoju kawałek dalej.

Jak tylko znalazła się w środku, oparła się plecami o drzwi. Czuła drżenie w całym swoim ciele. Obawiała się nawet, że zaraz upadnie i do tego też doszło. Nie pamiętała, kiedy ostatnio strach doprowadził ją do takiego stanu. Garon patrzał na nią niczym wygłodniała bestia. Choć właściwie bardziej przypominał mordercę, który właśnie obrał sobie cel. Na samą myśl o tym księżniczka powracała do swojej traumy. Dlaczego król wybrał akurat go? Skulona na podłodze, próbowała wyrwać się ze szponów przeszłości. Długo z tym walczyła, ale w końcu zwyciężyła. Dla całkowitego oczyszczenia swojego umysłu, udała się ponownie na plac treningowy. Musiała zapoznać się z obecnym stanem swojej mocy, aby odpowiednio ją kontrolować.

Po niecałej godzinie była już bardzo wyczerpana. Miała wrażenie, że jej moc zwiększyła się od poprzedniego dnia. Minimalnie, ale jednak. To była kolejna niepokojąca ją rzecz. Westchnęła cicho i spojrzała ku nieznacznie zachmurzonemu niebu. Wyciągnęła w jego stronę rękę, przy czym lekko się uśmiechnęła. Stała tak przez chwilę, a następnie przyciągnęła dłoń do swojego serca. Wróciły do niej wspomnienia z jej opiekunami. Właśnie na tamtej arenie spędzali znaczną część czasu. Teraz byli oni rozsiani po królestwie i tylko to niebo ich łączyło. Aria naprawdę chciała się z nimi zobaczyć, ale król zabronił jej kontaktu z nimi w sprawach prywatnych. W dodatku byli bardzo zapracowani, bo pełnili wysokie funkcje. W skrócie została od nich całkowicie odcięta na długie lata. Być może miała stać się przez to bardziej niezależna. Jakoś sobie radziła przez ten czas i tylko wyczekiwała możliwości spotkania z nimi. Rozejrzała się po pustej arenie, po czym na moment opuściły ją wszelkie nadzieje. Pragnęła po prostu zniknąć... nie istnieć. Przygnębiona powróciła do swojej komnaty. Była na tyle zmęczona, że położyła się na łóżku i momentalnie usnęła.

Następnego dnia na śniadaniu wszystkim dopisywał humor tylko Aria siedziała bez krzty życia. Myślała o Ikim i o tym by jak najszybciej do niego pójść. Wiedziała jednak, że nie będzie to takie proste z powodu gości. Śniadanie trwało dłużej niż zwykle. Ten stan rzeczy jeszcze bardziej dobijał Arię. Dusiła się tym miejscem, zapachem wielu bogatych potraw i kwiatów wymienianych każdego dnia. Co gorsza miała dołączyć do tego już wkrótce muzyka. Księżniczka już bardziej niż ten przepych wolała otoczenie chorych. Tam przynajmniej czuła, że robi coś pożytecznego. Uśmiech tych biedaków cieszył ją bardziej, niż kosztowności całego zamku, które nie miały dla niej znaczenia. Jedyną wartość postrzegała w księgach i magazynie ziół.

Garon co jakiś czas patrzał na Arię kątem oka. Dziewczyna siedziała i prawie nic nie jadła. Pewnie to musiało przykuć jego uwagę. Tym bardziej, że wydawała się nieobecna. Nie reagowała zupełnie na nic, lecz nawet nikt się do niej nie zwracał. Można by przypuszczać, że była duchem umarłej członkini rodziny królewskiej, do której to miejsce należało. Jej ponury wygląd wręcz zapewniał obserwatora o słuszności tych przypuszczeń. Tymczasem Aria tak naprawdę poza zniechęceniem do tego miejsca, męczyła się jeszcze w myślach ze swoim koszmarem nocnym.

Śniło jej się, że siedziała na uczcie. Wielce bogatej, jakby świętowano coś naprawdę wspaniałego. Mimo to nie było tam nikogo poza osobami, które obecnie siedziały przy śniadaniu. Garon patrzył na nią czarnymi ślepiami, a rękoma poruszał, jakby sterował marionetkami. Na środku sali stanęli władcy i zaczęli walczyć z pozostałymi. Aria chciała ich powstrzymać, ale gdy oparła się ręką o stół upadła na ziemię. Znalazła się na przerażającym cmentarzu przy nagrobku władców. Nagle pojawili się oni za jej plecami. Wyglądali zwyczajnie, lecz po chwili zmienili w przerażające trupy po walce. Za nimi stał Garon, który o bardziej demonicznym wyglądzie, nakazał im skoczyć do dołów wykopanych przy ich nagrobku. Aria chciała ich ratować, ale nie mogła się ruszyć. Oplotła ją ciemna mgła i pojawiła się w innym miejscu. Trudno powiedzieć, gdzie to było, bo wszystko wydawało się zamazane i szare. Spadła w przepaść, a na rękach trzymała dziecko, które mocno pragnęła ocalić. Po chwili ono znikło. Przy ziemi chwycił ją Iku i zetknęli się czołami. Potem Aria podniosła miecz na zamek, który zamienił się w Garona. Urokowiec rozpłynął się w powietrzu, a księżniczka się obudziła.

- Dlaczego nic nie jesz? – zapytał Garon, przerywając jej zamyślenie.

Aria podniosła zmęczone oczy i przez chwilę widziało go takiego jak we śnie. Mimo tego nie wywołało to u niej żadnej reakcji. W końcu był to tylko koszmar wywołany przez jej negatywne emocje.

– Nie jestem głodna. – powiedziała, spuszczając wzrok.

Ta krótka odpowiedź wystarczyła młodzieńcowi. Wciąż na nią spoglądał, ale już więcej się nie odzywał. Musiał wyczuć, że Aria nie jest w nastroju do rozmów. Dodatkowo wyglądała, jakby nawiązała kontakt z jakimiś mrocznymi duszami, więc tym bardziej wolał odpuścić. 




15.08.2022

Dostatek uśmiechu wszystkim
    ヽ(✿゚▽゚)ノ

Jakby dodałam już do dwóch poprzednich części objaśnienia
Znaczy w 6.2, bo w 6.3 nie chciało mi załadować zdjęcia i za każdym razem mówiło że ma jakiś problem 
Spróbuję jeszcze z tym powalczyć 

Pliska nie patrzcie na Garona jak na zwykłego zboka 
Chłop był trochę odizolowany 
Ale nie rzuca się na nią, więc jest dobrze 

To już połowa sierpnia
Moja przyjaciółka już ma kupione podręczniki, a ja jeszcze nie XD
Jak ja nie chcę wracać do szkoły (┬┬﹏┬┬)
Może na początku jeszcze będę miała czas, ale potem to już tylko na koniec pozostaje mi czekać, żeby wrócić z taką aktywnością  

W ogóle tak patrzę na to Adnaren i początek to czysty romans ze szczyptą akcji 
Potem to chyba już bardziej przypomina dramat ze szczyptą romansu 
Ale może mi się wydaje ( ̄︶ ̄)

Dobra jeszcze coś dzisiaj wrzucę 
Teraz czas na krótką przerwę 



Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro