﴿ 7.1 Tajemnice ﴾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Aria jechała na własnym wilku, a obok niej Garon na swoim. Sytuacja była dość napięta, a cisza obu stron tylko to potęgowała. Księżniczka zastanawiała się jak jej towarzysz wykorzysta nowe informacje. W końcu wszystko, co widział i czego się dowiedział sprawiało, że był on na silnej pozycji. Prawdopodobnie doskonale o tym wiedział. Prowokacja Ikiego musiała mieć coś na celu. Jego przyjazd w tamto miejsce niewątpliwie krył za sobą jakiś ukryty motyw. Aria nawet zastanawiała się czy przypadkiem król z nim nie rozmawiał. Przecież nie miała cały czas wglądu na to, co się działo na zamku. Takie nastawienie księżniczki było jasnym sygnałem, że Garon znalazł się w bardzo złej sytuacji. Zresztą ona sama też w takiej była. Domyślała się, że nieuchronnie zbliża się coś ciężkiego. 

- Kto to był? – zapytał trochę jakby oburzony.

- Nie mogę ci tego powiedzieć i tak za dużo już wiesz. Masz świadomość tego, co się dzieje w tym królestwie z osobami, które za dużo wiedzą? W magiczny sposób znikają. – powiedziała, gestykulując zniknięcie dłońmi - Lepiej uważaj, bo też znikniesz.

- A twoja rodzina o nich wie?

Aria zlękła się trochę pytania, ale jej twarz została niewzruszona. Bardziej czuła zniesmaczenie na określenie jej przynależności do królewskiego rodu. Wezbrała w niej chęć zadrwienia z tego, ale wiedziała, że to nienajlepszy moment. Zastanawiała się, czemu Garon tak mówi. Nie chciał sprawić jej przykrości czy może uważał za niestosowne, by mówić inaczej? W każdym razie było to dla niej dziwne. Prawie nikt nie uznawał jej, jako członka rodziny królewskiej, a ten osobliwy młodzieniec robił inaczej. Zapewne nie rozumiał swojego błędu. Aria już dodała do swoich planów naprostowanie jego myślenia, ale na pewno tamta chwila nie była do tego właściwa. Doskonale rozumiała, do czego zmierza ta rozmowa. Pozostało jej tylko czekać na kolejne posunięcia wroga.

– To nie twój interes. – powiedziała bez emocji, patrząc przed siebie.

- Czyli nic złego się nie stanie, jak o nich wspomnę przy obiedzie?

Księżniczka miała już wielką ochotę zlikwidować problem w najłatwiejszy sposób, ale nie potrafiła. Byłby to zbyt haniebny czyn. Cóż mogła zrobić w tak nieciekawej sytuacji? Nie miała na niego, żadnego lepszego argumentu. Nawet gdyby oskarżyła go o te małe przewinienia, których dokonał, nikt by się tym nie przejął, bo on wrzuciłby swoje karty na stół. Król na pewno ucieszyłby się z takich informacji i to ona skończyłaby marnie, nie wspominając o biednych Akise. Garon wygrał nie ponosząc zbyt wielkich ran.

- Nikomu o tym nie mów. – spojrzała na niego złowrogo.

- Jeśli będziesz mi posłuszna to nie pisnę słówka.

- Czy ty słyszysz swoje żądanie?

- Nie możesz mnie zabić, więc chyba musisz je spełnić.

Aria zacisnęła swoje dłonie na uprzęży. Nie sądziła, że doświadczy podobnej rzeczy z jego strony. Zaczęła zastanawiać się do czego dąży. Nie znała go. Ta luka w jej umyśle była raczej przepełniona kilkoma ostatnimi zdarzeniami. Był w nich przedstawiony łagodnie, dlatego to zachowanie nie pasowało do niego. Bywał śmiały, lecz nie działał na jej niekorzyść, a co najważniejsze nie robił nic wbrew woli księżniczki. Wtedy Aria przypomniała sobie, kto tak właściwie jest silniejszy z ich dwójki. Nie chciała widzieć Garona jako swojego wroga, ale obecnie nie dawał jej wyjścia. Skoro gra się rozpoczęła to czemu miała z niej zrezygnować i oddać może własne zwycięstwo? Rozluźniała się, a na jej twarzy zagościł łagodny uśmiech. Pomyślała, że to idealny sposób, by napastnik stał się ofiarą. Choć bardziej miała to być osłona dla prawdziwego powodu przyjęcia wyzwania. Nie mogła pozwolić, aby ktokolwiek inny dowiedział się o jej sekrecie. Sytuacja była zbyt skomplikowana, żeby odkryto obecność Akise, a tym samym cennego dla serca księżniczki Ikiego. Oznaczałoby to wyrok śmierci, którego skutki byłyby bardziej poważne niż sama Aria mogła przypuszczać.

- Na jakiej podstawie śmiesz twierdzić, iż muszę być tobie posłuszna?

- Cóż... Jakby nie patrzeć jestem twoim przyszłym narzeczonym. Szczerze, to chyba i tak ta decyzja została już podjęta.

- Jesteś pewny, że tego chcesz? - zapytała z powagą.

- Tak... - powiedział z nutą zwątpienia.

- Niech będzie. – rzuciła radośnie.

- To ustalmy zasady. Nikomu o tym nie mów. Tak jak wspomniałem masz być mi posłuszna. Zawsze bądź tuż przy mnie i koniec przychodzenia do tamtych dziwadeł. Noś też spinkę, którą ci dałem.

- W porządku, ale radzę ci zachować ostrożność. – powiedziała pogodnie.

Garona zaskoczyło podejście księżniczki. W dodatku to ostrzeżenie było dla niego niejasne. Trochę zbity z tropu zastanawiał się, kim dla Arii były tamte osoby, a w szczególności Iku. Zbyt łatwo zaakceptowała te żądania. Chyba każdy w takiej chwili pomyślałby, że to okropieństwo i zaczął szczerze nienawidzić swojego szantażystę, ale Aria wyglądała, jakby nie miało to dla niej znaczenia. Jej opanowanie, a może nawet entuzjazm zaniepokoiły urokowca. Droga była długa, więc towarzysząca im cisza wydawała się jeszcze bardziej przejmująca. Garon raczej nie domyślał się jakie znaczenie to wszystko miało dla tej drobnej dziewczyny. Była to następna maska, którą miałaby nosić, ale po co jej kolejna, skoro mogła domalować to wszystko do tej dotychczasowej? Tak przygotowaną zasłonę uczuć pochwyciła w dłonie i przywdziała swej cielesnej formie. Reszta nie miała znaczenia, liczyło się dla niej tylko, by bronić to, co cenne. Teraz poza wspomnieniami z dzieciństwa w jej sercu chroniła się również miłość do Ikiego. Tylko tamto miejsce pozostawało w niej niezmienne i bezpieczne. Dusza księżniczki przejmowała na siebie wszystkie krzywdy, ratując je od zniszczenia.

Kawałek drogi przed zamkiem w gęstym borze, Aria opuściła Garona i przeniosła się do swojej komnaty. Było już niewiele czasu do rozpoczęcia obiadu, więc urokowiec musiał się pospieszyć. Na szczęście jego pierzasty towarzysz sam wleciał do klatki, którą chwycił, gdy odprowadził wilka. Szybko dotarł do swojego pokoju i odstawił karisa. Chwilę później wyszedł na korytarz, aby udać się z drugą księżniczką pod jadalnię. Kiza z Remetem tylko spojrzeli na niego przelotnie. Domyślali się, że czeka na Arię, więc woleli dać im możliwość bycia sam na sam. Pierwsza księżniczka jeszcze o niczym nie wiedziała i była przekonana, że jej siostra nic mu nie zrobi. Niedługo po tym jak odeszli wyszła ona ze swojej komnaty. Obserwowała się nawzajem z Garonem przez chwilę w bezruchu. Nie trwało to długo, a za moment stała obok niego i wyczekiwała aż ruszą. Wzrok miała sztywno utkwiony przed siebie, jakby wolała już nie spoglądać na urokowca. Nagle podniosła dłoń i zatrzymała jego rękę. Niewątpliwie chciał zdjąć jej maskę, ale czujna księżniczka mu na to nie pozwoliła.

- Tutaj muszę ją mieć.

- Dlaczego? – zapytał niezadowolony.

- Zasady i uprzedzam, że następnym razem nie będę delikatna. Poza tym, chyba już zapamiętałeś mój wygląd. – puściła jego rękę, którą zaraz wycofał – Ruszajmy, bo się spóźnimy.

Gdy szli, Garon już nie odważył się nawet jej dotknąć. Trochę dziwna sytuacja, ponieważ miała być mu posłuszna i w tym przypadku wykonałaby to, czego oczekiwał. Samo chwycenie się jego przedramienia nie byłoby dla niej problemem, ale nie wykazywał nawet chęci tego. Tak właściwie Aria długo się nad tym nie głowiła. Było to dla niej bardziej wygodne, więc szła w milczeniu. Jedno pytanie nie dawało jej spokoju. Byli jeszcze daleko od pozostałych, zatem uznała, że to dobry moment na uzyskanie odpowiedzi. Zerknęła na Garona, który szedł zamyślony. Jak zazwyczaj głowę miał osadzoną w szalu tak, że ukrywał swoje usta. Wydawał się jakiś przygnębiony, co poniekąd wydało się Arii normalne u niego, ale czuła przez to w sobie dziwny ucisk. To nietypowe odczucie pojawiało się u niej zazwyczaj w chwilach, gdy jej przypuszczenia były błędne. Zupełnie jakby coś w środku chciało powiedzieć jej, że się myli.

- Król z tobą rozmawiał? – zapytała, patrząc na niego.

- Nie. – odpowiedział spokojnie, spoglądając na nią kątem oka.

Ponownie powróciła do rozmyślań. Nagle się zatrzymała, a Garon zrobił to krok po niej i odwrócił się w jej stronę. Księżniczka nerwowo rozglądała się po korytarzu, więc również jego oczy zaczęły badać tamto miejsce. Za chwilę poczuł coś dziwnego. Pojawił się u niego niepokój. Nie rozumiał skąd się wziął. Z początku cichy lęk rósł w siłę i przyspieszał bicie jego serca. W głowie coraz głośniej rozbrzmiewała jedna myśl - ucieczka. Może nie byłby tak źle, gdyby nie odrętwienie ciała. Urokowiec miał wrażenie, że przeniósł się do koszmaru. Jego uwagę odwróciła Aria, która go złapała i szła szybkim krokiem dalej. Ciągnięty za nią nie rozumiał, co się dzieje, ale chwyt księżniczki wyrwał go z uwięzi tamtych przejmujących odczuć. Prawie cały niepokój zanikł, a jego ciało znacznie się rozluźniło. Głosy osób, wyczekujących pod drzwiami jadalni przybycia władcy uspokoiły go do końca. Księżniczka wciąż nie zwalniała, a on chciał jak najszybciej dowiedzieć się, co się właśnie stało. Tuż przed ostatnim zakrętem na obszerny korytarz, prowadzący pod miejsce docelowe, urokowiec pociągnął Arię do siebie. Zaskoczona spojrzała wprost w jego oczy.

- Co to było? – zapytał szeptem.

- Co dokładnie? – zapytała zaniepokojona.

- Tamta dziwna atmosfera.

- Nie dobrze. – mruknęła, odwracając wzrok i ponownie na niego spojrzała – Lepiej, żebyś nigdy się nie przekonał.

- Dlaczego się chowacie? – zapytał król, stojąc na rozwidleniu.

Jego ton raczej wskazywał na zadowolenie taką sytuacją. Prawdopodobnie dużo sobie dopowiedział. Garon spojrzał na niego, ale wzrok urokowca jak zazwyczaj nie zdradzał zbyt wiele. W głębi był zły, że ktoś mu przerwał. Może dowiedziałby się czegoś więcej, jednak ta szansa przepadła. Gdy tylko dostrzegł u Arii ruch powrócił na nią swoimi oczyma. Księżniczka pokłoniła się lekko, co sprawiło, że władca zmarszczył brwi. Schowała za siebie ręce i patrząc z powagą na żywiołowca, szukała w głowie właściwych słów. Nie mogła mówić wprost, aby młodzieniec stojący za nią pozostał w niewiedzy.

- Panie, to znowu się dzieje.

- W takim razie zadbaj o bezpieczeństwo, nie jesteś już dzieckiem. – powiedział obojętnie i odszedł.

Garon nie rozumiał o czym mówili, jednak na widok dłoni księżniczki zaciskającej się w pięść, dopadł go strach. Miał wrażenie, że zaraz wyładuje ona swoje emocje poprzez uderzenie. Ku jego zaskoczeniu tylko westchnęła i całkiem rozluźniła swoje ręce. Na chwilę zwiesiła głowę, po czym spojrzała przed siebie w stronę olbrzymiego okna. Wyciągnęła dłonie w stronę szyb, przepuszczających słabe promienie słońca. Szepnęła ciche „wróćcie" i złożyła je na swej piersi. Światło się wzmogło, po czym znowu przygasło, jakby na znak odebrania jej prośby. Wyglądała niczym niewinne dziecko, dzielące się swoimi smutkami z niebem, które łączyło ją z kimś cennym. Spojrzała przez ramię w stronę Garona, a następnie nieznacznie powróciła głową do przodu. Serce młodzieńca zadrżało, a jego myśli ucichły. Teraz widział jedynie Arię otoczoną przez dziwną aurę. Ten obraz go przejął i rozbudził jeszcze większy głód wiedzy o niej. Był przekonany, że to nie złudzenie, lecz prawdziwe emocje księżniczki.  

- Chodźmy. -powiedziała ruszając.

Urokowiec był naprawdę zagubiony w tym wszystkim. Czuł, że na zamku dzieje się coś dziwnego. Dorównał do Arii, po czym spojrzał na nią, aby zwróciła na niego swoje oczy. Niestety, wydawała się nieobecna, nawet nie wyczuła jego wzroku na sobie. Wszyscy zajęli miejsca i zaczęli posiłek. Z rozmów jak zwykle wykluczeni byli oni. Garon zwyczajnie nie usiłował zaistnieć w gronie arystokratów. Druga księżniczka natomiast ponownie była tam jedynie ciałem, na które i tak nikt nie zwracał uwagi. Niczym posąg siedziała z pochyloną głową nad czystym talerzem. Urokowiec nie wiedział, co powinien zrobić. Po chwili zebrał się w sobie i cicho ją zawołał. Zupełny brak reakcji nie był dla niego zaskoczeniem. Nie chciał używać na niej umiejętności, więc postanowił delikatnie uderzyć o jej nogę. Po spojrzeniu jakie na niego padło spod maski, zaczął w głębi żałować swojej śmiałości. Przez chwilę uciekał wzrokiem, ale ostatecznie zebrał całą swoją odwagę i powrócił oczami na nią. Aria na tyle zmarszczyła brwi przez jego zachowanie, że nawet było to widać pod osłoną.

- Co ty wyczyniasz? – zapytała cicho oburzona.

- Usiłowałem uciec przed konsekwencjami. – bąknął do siebie i zwrócił się do niej – Martwi mnie, że nic nie jesz.

- Niepotrzebnie, zaspokajam głód mocą. – powiedziała już bardziej spokojna.

Garon wręcz nie dowierzał temu, co usłyszał. Ta zdolność była bardzo ciężka do opanowania. Po krótkim zastanowieniu nie wydawało mu się to aż tak abstrakcyjne. W końcu chodziło o samą drugą księżniczkę. W tej chwili Aria poświęcała mu całą swoją uwagę i wcale go to nie cieszyło. Dostrzegał w jej spojrzeniu wrogość, ale była ona inna niż ta, którą znał. Nie chodziło o jego sanuji, a o zranione uczucia. Zapewne były one teraz spotęgowane przez wcześniejsze zachowanie władcy.

- Jesteś na mnie bardzo zła?

- Domyśl się. – powiedziała i spoczęła na oparciu krzesła z założonymi rękoma. 




21.10.2022

Dostatek uśmiechu wszystkim
  ヽ(✿゚▽゚)ノ

Tak jak pisałam wstawiam fragment, który rozpoczyna nowy rozdział
Mam nadzieję, że zdołam wstawić jeszcze w tym tygodniu kolejny - szczerze w to wątpię

Udało mi się trochę rozbudować ten fragment 
Na początku miałam wrażenie, że jest bardzo suchy i przez to nie dodałam go wczoraj 
Teraz trochę moja wena się rozbudziła i pomogła mi udekorować tekst 
Dodałam więcej odczuć Garona, aby bardziej namieszać 
   ψ(`∇')ψ *złowieszczy śmiech* 

Generalnie program mi się zbuntował 
Stwierdził, że mam za dużo błędów w pliku i nie będzie mi już nic mówił 
Poważnie, nawet literówek mi nie podkreśla - dopiero tutaj na watt to sprawdzam
    ┗( T﹏T )┛ 

Muszę poszperać, żeby zmusić go ponownie do pracy 
  눈_눈 eh 

Teraz się zastanawiam czy chociaż na telefonie wciąż działa mi ta funkcja 
Mniejsza 

W razie jakiś błędów krzyczeć 


Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro