﴿ 7.5 Tajemnice ﴾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten niepozornie wyglądający proces był połączeniem mistrzowsko opanowanych zaklęć i mocy. Skutki tego były widoczne daleko od zamku, a dokładniej przy miejscu, gdzie przybywali Akise. Wokół terenu opuszczonej szkoły wyrosło pięć olbrzymich, kryształowych słupów. Wyznaczały one granicę bariery, która rozpostarła się nad sporymi budynkami. Nowa rzecz od razu przyciągnęła uwagę tam pomieszkujących. Z początku wywołało to u nich obawy, ale Cario wyjaśnił im to zjawisko. Po chwili rozluźnienia Iku zaczął domyślać się, że kryje się za tym poważniejsza sprawa. Również zaczynał rozumieć, co było tego przyczyną. Przez to jeszcze bardziej martwił się o Arię. Jak już zdołał uspokoić swoje emocje, to znowu się rozjuszyły. Ponownie usłyszał w głowie słowa Garona, które przyspieszały jego tętno. Sakaro tylko spojrzał na niego i już wiedział, co się dzieje. Objął go jedną ręką, po czym przyciągnął do siebie. To była kolejna chwila, w której porzucał swój dystans, aby ofiarować najczulsze wsparcie swojemu podopiecznemu. Może za bardzo tego nie okazywał, lecz każdą rzecz związaną z tym niewielkim stadem mocno przeżywał w środku. Iku był rozdzierany w sferze psychicznej, a Mira walczyła o życie na skraju wyczerpania fizycznego. W tamtej chwili Sakaro czuł, że nie ma prawa się załamać, gdyż był tym, który miał otaczać ich opieką i wyciągać z najgorszych sytuacji. Nie mógł sobie wybaczyć, że ta gromada, jaką uważał za rodzinę, wpadła w ręce Tekerego, kończąc w takim stanie. Tamte czasy były wyniszczające dla całej trójki. Każdy pragnął ocalić pozostałych i nie liczył się z kosztem, póki obejmował on własną osobę. Oprawca doskonale wiedział, jak ich złamać.

- Nie poddawaj się. Musisz być dla niej silny, w przeciwnym razie możesz ją osłabić. Okaż zmartwienie, ale nie popadaj w panikę.

- Nie dam rady. – westchnął, powstrzymując się od łez.

- Wiem, że to trudne, ale wierzę w ciebie. Jesteś bardzo silny, więc jej to pokaż.

- Przepraszam Sakaro...

- Nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz dla mnie ciężarem. – przymilił się do głowy młodszego.

Jaszczurowaty doskonale wiedział, co gryzie Ikiego. Od kiedy młodzieniec zaczął pojmować pewne rzeczy, uważał się za balast doczepiony przymusem do swojego opiekuna. Prawdą było, że Sakaro na początku był sceptycznie nastawiony do pomysłu Miry, by przygarnąć małe dziecko. W końcu oni sami byli jeszcze dziećmi. On liczył wtedy sobie lekko ponad jedenaście lat, a jego towarzyszka była o trzy lata młodsza. Nią jeszcze był w stanie się zaopiekować, ale niemowlę wydawało mu się zbyt wymagające. Byli zdani jedynie na siebie, więc zapewnienie dziecku właściwych warunków do rozwoju i przeżycia graniczyło z cudem. Gdyby nie upór Miry, zostawiłby go na pastwę losu. Te wspomnienia przyprawiały Sakaro o wyrzuty sumienia. Niestety takie było życie Akise, a raczej walka o przeżycie, która potrafiła zmuszać ich do okropnych rzeczy. Wśród nich powiedzenie, że przetrwają tylko najsilniejsi miało bardzo wyraźne wybrzmienie. Nawet gdyby spróbowali żyć normalnie inni by tego nie zaakceptowali. Widzieli ich jako dzikie stworzenia, które można jedynie oswoić albo zabić. Izolacja od pozostałych, rzekomo wynioślejszych ras, była dla nich jedynym ratunkiem.

- Dziękuję. – wyszeptał białowłosy.

- Jak chcesz to płacz i ulżyj sobie. Łzy nie są oznaką słabości.

Iku tylko chwycił mocniej za ubrania Sakaro i schował twarz w jego silnym ramieniu. Nawet jeśli nie uronił ani jednej łzy, to ta bliskość była mu bardzo potrzebna. W sumie nawet ciemnowłosy nie oczekiwał, że tamten się rozpłacze. Po prostu chciał zapewnić mu wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. To czego, mimo bólu serca nie mógł mu dać podczas uwięzi. Może Iku na swój sposób wydoroślał, ale dla Sakaro wciąż był małym chłopcem, którego musiał przez cały czas pilnować. Teraz ten chłopiec próbował założyć własną rodzinę. Zapewne syndrom pustego gniazdka już powoli odzywał się w głowie opiekuna. Tak właściwie nie miał on czasu myśleć o dzieciach z własnej krwi. Chyba był to już czas najwyższy dla niego. Pozostawała tylko kwestia woli Miry. Jej zdanie było zawsze dla Sakaro czymś niezwykle ważnym. Po odzyskaniu wolności jego waga mogła jedynie wzrosnąć. Stęskniony spędzał przy niej tyle czasu, ile tylko mógł. Wyczekiwał tylko momentu aż ponownie usłyszy jej głos i ujrzy pełen energii wzrok. Do tych zwykłych rzeczy było mu bardzo tęskno. Nadpobudliwość ukochanej była dla niego czasem męcząca, ale apatia stanowiła mękę, której nie potrafił znieść. Nawet Iku chodził bardziej strapiony niż przedtem. Mira była mu matką, więc naturalnie się o nią martwił. Podczas służby u Tekerego nawet jej nie widział i tylko po stanie Sakaro mógł się domyślać, jak się ona ma. Obecnie widział w oczach opiekuna pewność, że już w krótce wszystko miało się uspokoić. W dodatku po ich stronie stała Aria, która okazywała im wiele wsparcia. Prawdą było, że teraz to ona zmagała się z większymi trudnościami, dlatego tym donioślej odczuwali wobec niej wdzięczność. Ku ich boleści serca nie wiedzieli, jak mogliby jej pomóc. Gdy wszystko wydawało się układać, to znowu zaczynało kruszeć i popadać w ruinę. Czy właśnie takie było ich przeznaczenie? Chciałoby się rzec, iż nie mogło. W niczym nie zawinili, to los od początku im nie sprzyjał. Życie wplatało w ich scenariusze ciernie, które raniły te dobre serca. Oni tylko próbowali za każdym razem podnieść się i jakoś kroczyć dalej w nadziei, że w końcu nastaną lepsze dni. Czas, kiedy ze spokojem nabiorą powietrza, po czym westchnął, a na ich twarzy zawita uśmiech pozbawiony wszelkich trosk. Chwila, gdy pożegnają się z przeszłością i zaczną układać swoje ścieżki w kierunku szczęścia, przepełnionego spokojem oraz poczuciem bezpieczeństwa. Życie piękne, snujące się jak przyjemny sen. Dlaczego jeszcze nie było im to dane...? Czemu sprawiedliwość nawet nie śmiała na nich spojrzeć? Czy zostali narodzeni tylko po to, by cierpieć i nieustannie walczyć o szczęście? Przeklęty świat i przeklęte jego zasady. Pozostaje jedynie nadzieja, że jednak coś się zmieni oraz walka o te dni.

- Chciałbym być tak silny jak ty. – wymamrotał, mając schowaną twarz.

- Jesteś silniejszy niż myślisz. Spójrz tylko, zachowujesz spokój. Panujesz nad swoją naturą i teraz nikt nie może powiedzieć, że to ona kontroluje ciebie. Martwisz się, bo ci zależy.

- Co powinienem robić? – spojrzał na Sakaro.

- Bądź cierpliwy. Nie powinniśmy się mieszać w te sprawy.

- Ale...

- Aria sobie poradzi, tylko daj jej czas i pozwól działać. Musisz pokazać, że w nią wierzysz, aby ją uspokoić.

- Nie porzuci mnie? – zapytał przybity.

- Na pewno nie. Czy ja porzuciłem Mirę?

- Nie.

- Więc Aria też tego nie zrobi. Nie zadręczaj się tym. Ja również potrzebuję twojego wsparcia. – potargał jego włosy.

- Przepraszam, nie pomyślałem o tym.

- To skoro już o tym wiesz, zajrzyj do Miry od czasu do czasu. Potrzebuję odpocząć.

- W porządku.

- Ufam ci.

Sakaro odstąpił od niego powoli, po czym zniknął w korytarzu. Iku uznał, że chciałby zrobić dla niego coś więcej. Spojrzał na Cario, który stał samotnie z boku, jak to miał w zwyczaju. Poprosił go o pomoc w przygotowaniu posiłku. Wcześniej to obrońca zawsze coś przygotowywał, gdyż Akise byli zbyt przejęci własnymi sprawami. Była to dla niego miła odmiana, zobaczyć u Ikiego takie ożywienie. Nie mieli zbyt wiele do dyspozycji, więc padło na zupę, a raczej skromny wywar. Po przygotowaniu większości rzeczy, białowłosy zgodnie z poleceniem starszego poszedł sprawdzić stan Miry. Gdy wszedł do pokoju zastał Sakaro siedzącego pod ścianą. Był trochę zaskoczony, ale później zorientował się, że tamten śpi. Najwidoczniej nie potrafił rozstać się ze swoją ukochaną. Musiał być naprawdę zmęczony, ponieważ stracił czujność i nie obudził się, kiedy Iku wszedł do pokoju. Zazwyczaj budził go najmniejszy szelest, a teraz nawet nie poruszył uchem. To musiało być objaw zaufania, jakim darzył Ikiego. Prawdopodobnie nie tylko był zmęczony, ale również chciał mu pokazać, iż uważa go za odpowiedzialną osobę. Podniosło to trochę białowłosego na duchu. Po szybkiej kontroli powrócił do kuchni, aby kontynuować swoją pracę. Trochę mu zajęło przygotowanie wszystkiego, więc za oknem robiło się już szaro. Noc zapowiadała się spokojna i prawie bezwietrzna. Pociemniałe drzewa trwały nieruchomo niczym namalowane, a pomiędzy nimi przebijały się ostatnie promienie zachodzącego słońca. Po chwili, zapatrzony w ten widok Iku, powrócił do nakrywania stołu. Kiedy skończył, w kuchni pojawił się ospały Sakaro, którego musiał obudzić brzdęk naczyń. Mężczyzna zasiadł do stołu jeszcze nie do końca przytomny i przetarł swoje oczy. Iku postawił niewielki kociołek w centrum, po czym również usiadł.

- Czemu sobie nie nalewasz? – zapytał zaspany.

- Ty pierwszy.

- Co to jest? – zapytał trochę zmieszany postawą Ikiego.

- Wywar wzmacniający. – powiedział, obserwując ruchy starszego.

- Sam przygotowałeś, że tak mnie obserwujesz? – zaśmiał się Sakaro.

- Tak, chcę, żebyś ocenił.

- Jak miło, zatem spróbujmy.

Z powodu długich zębów, mężczyzna wziął miskę w ręce i wziął łyk zupy, niczym z kubka. Dziwnie poruszony odstawił naczynie, chowając je czulej w dłoniach. Wpatrywał się nieruchomo w wywar, a po chwili po policzkach pociekły mu łzy. Podniósł wzrok na wystraszonego Ikiego i nie wiedział, co zrobić. Wziął kolejny łyk, po którym zamknął oczy oraz delikatnie się uśmiechnął. Z każdym kolejnym o stół uderzały coraz większe krople. Białowłosy zupełnie nie rozumiał stanu opiekuna. Smakował wcześniej wywar i nie uważał, żeby był on taki zły. Nawet gdyby nie smakował Sakaro, to czemu wypijałby go z uśmiechem? W dodatku jaszczurowaty rzadko kiedy na tyle unosił swoje kąciki ust.

- Co się dzieje? – zapytał w końcu.

- Mira zrobiła kiedyś taki dla mnie. – spojrzał w swoją miskę – Czy mógłbym jeszcze? – zapytał trochę zawstydzony.

- Bierz śmiało, wystraszyłeś mnie trochę.

Sakaro od razu nabrał sobie więcej wywaru o nieszczególnie wybitnym smaku. Jednakże to odczucie zmysłu pozwalało mu wrócić do przeszłości, którą jak widać bardzo cenił. Za chwilę wstał i bez słowa znowu zniknął. Cario spojrzał na Ikiego zdziwiony, ale on również nie był do końca pewny, co dzieje się z tamtym. Białowłosy skończył swoją porcję, po czym zajął się sprzątaniem. Gdy pomył wszystkie naczynia w końcu udał się do swojego pokoju. Przed zamknięciem drzwi zatrzymał się na moment. Usłyszał głos Sakaro dobiegający z pokoju, gdzie była Mira. Mówił dość radośnie, opowiadając zapewne jakieś ich wspólne wspomnienia. Iku nie spodziewał się, że zwykły wywar wywoła u niego taką nostalgię. Mimo wszystko jego uśmiech napełnił młodzieńca ulgą. Zapewniło to również białowłosego o nad wyraz silnej więzi między jego opiekunami, która tylko się wzmacniała. Zawsze o takiej marzył i zrozumiał, że właśnie przy najcięższych próbach można rozpoznać te najwspanialsze. Dało mu to motywację do dalszej walki o uczucia, którymi pragnął obdarować Arię. 





31.01.2023

Dostatek uśmiechu wszystkim
      ヽ(✿゚▽゚)ノ


Wróciłam!  
A raczej spięłam poślady na ostatnią chwilę 
Przynajmniej raz w miesiącu wypada coś dodać, więc się zmotywowałam do działania 
Dlatego nie będzie to dziwne, kiedy znajdą się tu błędy (w razie ich wystąpienia proszę o informacje)

Ogólnie część poświęcona naszym Akise /ᐠ。ꞈ。ᐟ\
I to ich historii chciałam poświęcić bonusową część 
Zapytacie, co więc poszło nie tak?
A no... po rozpoczęciu pisania na moment uciekłam myślami
  (o′┏▽┓`o)  i tak zaczęłam pisać nową "książkę" 
W artbooku już można podziwiać wizerunki części postaci, jakie tam występują w rozdziale 27 Nowy pomysł - ale to akurat trochę nie na temat XD
W każdym razie i tak mam zamiar spisać historię Akise, tylko już bardziej jako dodatek 
Myślę, że lepiej skupić się na głównej fabule Adnaren i zamiast robić prawie miesięczne przerwy, to wrzucać częściej 

Tutaj pojawia się kolejny problem 
Fajnie byłoby najpierw sprezentować historię Akise, żeby wdrożyć czytelników w to jak wygląda życie tej rasy - uważam to za istotne 
Dopiero po tym wypadałoby przejść do tej nowej książki, bo ogólnie chciałabym zacząć ją publikować - przez ciekawość moją reakcji ludu na ten typ książeczki  
(takie tam moje plany i marzenia)
Mniejsza 
Za dużo tego wszystkiego 
  ( ╯□╰ )

Co prawda i tak ostatnio to głównie w tamtej nowej siedzę, póki jestem nakręcona XD
Do Adna dość łatwo mi się wraca, więc korzystam 
Oczywiście postaram się jeszcze powrzucać kolejne fragmenty - w końcu są ferie i człowiek ma siłę pracować 




Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro