﴿ 8.5 Inny świat ﴾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Śniadanie już w spokojnej atmosferze dobiegło końca, choć w młodych umysłach panowały nieco inne emocje. Każdy wstał od stołu i obrał kierunek ku wyjściu. Druga księżniczka niczym strażnik, zamykający podróżny konwój kroczyła na tyle. Zaraz obok niej pojawił się Garon, który specjalnie dostosował swoją prędkość do narzeczonej. Gdyby król nie poprosił Kizy o towarzystwo w drodze, zapewne i ona znalazłaby się przy Arii. Na tamtą chwilę urokowiec musiał jej wystarczyć. Jego głośne kroki uspokajały ciemnowłosą, ponieważ dźwięki pochodzące od ciężkich butów zabierały ją do młodszych lat. Jej dwóch cennych opiekunów zawsze nosiło podobne buty, których stukot wskazywał na solidną budowę. Jakże ważne to były dla niej wspomnienia, tego nieliczni byli godni poznać. Niestety, podobieństwo wciąż nie mogło zastąpić oryginału, lecz złudzenie dawało ukojenie. Chwilowe nasycenie w końcu musiało przemienić się w głód, a boleść ujęła w swe dłonie serce Arii. Ta tęsknota była zbyt głęboka, sprawiając, że każde wspomnienie raniło mocniej i mocniej. Niepokoje księżniczki kruszyły jej wytrzymałość. Potrzebowała podpory, wsparcia, jakiego doznawała od swoich mistrzów. Któż inny miał pomóc w kwestii mocy, jak nie osoby, które pomagały jej nad nią panować? Ku większemu nieszczęściu, byli oni daleko, a każdy miał na barkach zbyt wiele obowiązków, żeby powrócić do swej uczennicy. Nikt inny nie mógł sobie nawet wyobrazić, przez co tak naprawdę przechodziła Aria. Tylko oni doświadczyli podobnych trudności.

Garon patrząc na nią w tym dziwnym stanie zamyślenia, czuł się nieco bezradny. Nie wiedział czy wykonanie jakiegoś ruchu w celu ocucenia księżniczki jest dobrym pomysłem. Po tej kilkudniowej obserwacji doskonale wiedział, że w tym właśnie czasie będzie działać ona podświadomie. Ryzyko było spore, więc nie powinien ośmielić się poddać impulsowi. Wprawdzie nie obawiał się o własne bezpieczeństwo, lecz nie chciał, aby Aria później się obwiniała za jego krzywdę. Nie pozostało mu nic innego jak ciche wypowiedzenie jej imienia. Ku jego zaskoczeniu, wezwana odwróciła do niego głowę. Chwilowe przygnębienie błyskawicznie przemieniło się w otępiałą obojętność. Garon z lekka zacisnął swoje dłonie. Aria już pogodziła się ze wszystkim i w końcu zaczęła odgrywać swoją rolę. Urokowiec mógł wyczuć, że w środku lada moment miała rozbić się niczym upuszczona porcelana, lecz na zewnątrz stanowiła skałę, której nie sposób przełamać. Coraz bardziej rozumiał, dlaczego nie uznawała swojej przynależności do rodziny królewskiej. Chyba jedynie w oczach Kizy miała taką wartość. Dla władców nie stanowiła nic innego, jak silnego strażnika. Prawdopodobnie tylko ze względu na córkę, król nadał jej tytuł księżniczki. Na samą myśl o tym młodzieńca ścisnął żal.

- Nie przejmuj się tym. To jest to, o czym mówiłam. Lepiej dla ciebie, żebyś zobojętniał.

Po tych kilku krótkich zdaniach, Aria zniknęła mu sprzed oczu. Najwyraźniej nie chciała usłyszeć, co ma do powiedzenia. Wiedziała, że jedynie sprzeciw opuściłby jego usta. Garon nie był o to zły, bo rozumiał. Księżniczka wolała widzieć tylko wcześniej ustaloną drogę, którą było samotne cierpienie. Nie potrzebowała współczucia, a tym bardziej wolała uniknąć cudzej empatii. Nikt nie powinien czuć tego, co ona. W tej kwestii istniała między nimi różnica. On chciał kogoś, kto zrozumie jego ból, ale nie miał nikogo takiego. Był urokowcem, a oni rodzili się spleceni z samotnością. Szczęście było im odległe, zatem uśmiech na ich twarzach budził jeszcze większy lęk. Radość tych osób kojarzono jedynie z krzywdą. W końcu, cóż innego jak nie cierpienie szczęśliwych miało przynieść uciechę dla odtrąconych i nieszczęśliwych? Rzadkością było spotkać radosnego urokowca w towarzystwie, a już na pewno nie w takim, które byłoby w tym samym nastroju. Nie ważne jak wyglądał posiadacz tej umiejętności, uprzedzenia zawsze wygrywały. Płeć czy też wiek nie miały znaczenia, im po prostu nie można było ufać. W tym właśnie Aria była odmienna. Nawet po ciężkich doświadczeniach, traktowała Garona jak zwyczajną osobę. Można by powiedzieć, że dla niej sanuji nic nie znaczyło. Dzięki temu urokowiec już czuł się przy niej lepiej. Mogła nie odwzajemnić jego uczuć, ale nie chciał jej stracić. Wystarczyłoby mu, żeby po prostu przy nim była. Najbardziej zależało mu właśnie na tej bliskości i dla niej był gotów poświęcić wszystko.

Dostojnicy udali się do swoich komnat w celu drobnych przygotowań. Nie minęło zbyt wiele czasu zanim ponownie kroki dostojników rozbrzmiały wśród jasnych ścian. Chyba każdy był podekscytowany odmienną formą spędzania czasu. Nie tyle co herbata, a sama podróż stanowiła najbardziej atrakcyjną część. W końcu trzeba było najpierw dojechać do wyznaczonego miejsca. Mężczyźni nie przepadali za nudną jazdą w powozie i wybierali swe wierzchowce. To był idealny moment do podszlifowania umiejętności jeździeckich, a zarazem okazja do ich demonstracji. Panie w przeciwieństwie do nich raczej wolały zająć się doglądaniem tego, aby niezbędne rzeczy bezpiecznie dotarły do celu. Królowa wraz ze swą kuzynką już zadeklarowały swoją pieczę nad zastawą do herbaty i znakomitym ciastem. Kiza u boku swego narzeczonego rozważała z nim wspólną jazdę. Remet był gotów przystać na tę myśl. Niezwykle kusiła go ta bliskość i same chęci księżniczki. Nieoczekiwanie z ust Nezego padła propozycja wyścigu między jeźdźcami. Może kolidowało to z planami młodych, lecz Kiza nie miała nic przeciwko temu. Była wręcz zachwycona tym, że mogłaby ujrzeć swego lubego w takiej odsłonie. On sam raczej wolał pierwszą opcję, jednak widząc połyskujące ciekawością oczy jasnowłosej, zgodził się na tę propozycję.

Przed olbrzymią bramą zamku czekała już na wszystkich Aria. Starała się jak mogła ignorować spojrzenie Garona, w końcu można powiedzieć, że była w pracy. Zgodnie z prośbą króla rozwinęła w powietrzu sporą mapę, wykonując subtelny ruch ręką i pokazała im trasę. Ukazała się ona w postaci złotej linii, która łagodnie wiła się na zżółkłym papierze niczym rzeka. Panowie spędzili chwilę nad zapoznaniem z drogą. Garon chciał w tym czasie zbliżyć się do Arii, jednak wycofała się ona w kierunku królowej i jej kuzynki. Może gdyby nie obecność matki, to podszedłby do narzeczonej. W drodze do miejsca spotkania powiedziała mu, aby skupił się na razie na relacjach z pozostałymi. Wolał wypełnić jej wolę niż ponownie zostać przez nią skarcony.

Pod koniec przygotowań uczestnicy uzgadniali między sobą, co będzie nagrodą za wygrany wyścig. Padały różne propozycje, nawet generał zaproponował jedną ze swoich posiadłości, ale zaraz został skarcony przez swą żonę. W kilku słowach podważyła ona trzeźwość jego umysłu i po uderzeniu go przez głowę nakazała mu milczenie. Ten obraz ich związku wywołał u pozostałych śmiech. Silny dowódca wydawał się maleć przy swej małżonce, która go dominowała. Trzeba jednak przyznać, że to ona wykazywała się większą dojrzałością. Gdyby nie Eruina, Nezy prawdopodobnie zostałby z niczym przez swoje nieracjonalne decyzje. Ostatecznie panowie, nie mając konkretnych pomysłów, zapytali Kizę o radę. Ta po namyśle zaproponowała, że przegrany odda wygranemu swoją porcję ciasta. Rywale uznali, że to rozsądne rozwiązanie i przystali na taką propozycję.

W ostatniej chwili Aria zgłosiła się do wyścigu. Zrobiła to ze względu na to, że wygraną była dodatkowa porcja jej ulubionego ciasta. Rzadko je przygotowywali ze względu na specyfikę, dlatego tym bardziej nie mogła przegapić tej okazji. Ilościowo zawsze wychodziło tylko tyle, że dla każdego było po jednym kawałku. Na tamtejszą okazję przygotowano kilka porcji, aby wystarczyło też dla gości. To ciasto było niezwykle wymagające i nie można było zmieniać ilości składników w dodatkowo specjalnym naczyniu. Królowa sama zdradziła ciemnowłosej, jaki tym razem zostanie podany poczęstunek. Wiedziała, że dzięki temu Aria weźmie udział w rywalizacji. Ebia nie odpuściłaby okazji, aby pokazać potęgę, jaką korona ma w swych rękach. W końcu druga księżniczka kryła znacznie więcej niż zdolności bojowe oraz ogrom mocy. Była prawdziwym skarbem i kopalnią korzyści, o czym niewielu wiedziało. Związanie obecnych tam rodzin było już pewne, zatem królowa nie musiała ukrywać niektórych rzeczy.

Druga księżniczka szybko stworzyła sobie wygodny, obcisły kombinezon, odwołując równocześnie suknię. Było to bardzo śmiałe posunięcie z jej strony, czym sprawiła, że panowie odwrócili od niej swój zaskoczony wzrok. Właściwie nikt poza Ebią nie spodziewał się takiej sytuacji. Panie raczej nie brały udziału w tego rodzaju atrakcjach. Szybka oraz momentami szaleńcza jazda nie była im pisana, dlatego mimo charakteru oraz bojowych umiejętności i tak Aria wkroczyła na niewłaściwy rewir. Wyścigi to nie miejsce dla dam, to przejażdżki miały być im przypisane. Wyścig wymagał odpowiednich zdolności, których one nie powinny być uczone. Aria ani trochę nie wyglądała na niepewną swych możliwości oraz przysługujących jej praw. Otóż ona nie była zwykłą mieszkanką tego królestwa. Czy osoba postawiona na stanowisku wyższym niż doradca króla miała nie mieć przywilejów? Problem tkwił raczej w tym, że nawet nie było pogłoski o tym, by Miecz Królewski wykazywał te specjalne zdolności. Mowa tu o dość charakterystycznej dla tego ludu umiejętności przyzywania swego chowańca, którym był uwielbiany przez nich potężny wilk, czyli neka. Druga księżniczka z początku ujeżdżała prawdziwego, a następnie zmieniła go na wytwarzanego za pomocą sanuji. Stąd wszyscy uważali, że nawet wysoki status nie dawał jej przywileju nauki tej techniki.

Pomimo tych myśli nikt nie śmiał wykłócać się z nią o jej prawa do udziału w zabawie. Zawodnicy zasiedli już na swoich wierzchowcach. Te chowańce były uzależnione od sanuji jeźdźca, więc każdy mógł mieć inne umaszczenie i specjalne umiejętności. Garon posiadał nekę mroku znany z tego, że posiadał krucze futro oraz delikatnie parował od niego ciemny dym. Generał dosiadał nekę lodu, jak można się domyśleć miał białe futro w niektórych miejscach połyskujące srebrem, który pozostawiał za sobą oszronione ślady. Baron miał nekę złota posiadającego futro koloru tego szlachetnego metalu, a Remet nekę popiołu o szarym futrze. Aria w przeciwieństwie do nich musiała wytworzyć sobie swego wierzchowca, który był niczym innym jak perfekcyjnie uformowanym kryształem o turkusowej barwie. Zdecydowanie nikt nie mógłby powiedzieć złego słowa o kunszcie drugiej księżniczki. Jej twory były tak realistyczne, że gdyby nie ograniczona paleta barw, to każdy uznałby je za prawdziwe. Nawet struktura każdego elementu wydawała się do złudzenia podobna do tej naturalnej.

Wyścig cechowała się tylko dwiema zasadami. Pierwsza: Dotrzeć do mety wyznaczoną trasą; i druga: Nie atakować bezpośrednio swoich rywali. Poza nimi wszystko było dozwolone. Dokładnie te reguły obowiązywały w wilczych wyścigach na samych wielkich igrzyskach. Do tej konkurencji mogli przystąpić tylko dwaj jeźdźcy z każdego sektora, na które podzielone było królestwo. Z tego powodu organizowano w nich eliminacje, mające wyłonić przedstawicieli danego regionu. Wyścig stanowił jedną najważniejszych konkurencji, gdyż nawiązywała do niezmiennego symbolu Furiozów, jakim były właśnie te charakterystyczne wilki. Na początku dosiadano prawdziwych nek, jednak z biegiem czasu, by chronić te majestatyczne zwierzęta, zaczęto je zastępować chowańcami. Przez to zmagania stały się bardziej ekscytujące i widowiskowe, gdyż wiele zależało od samego jeźdźca. Praktycznie każdy posiadał jakąś umiejętność w zanadrzu, aby zwiększyć swoje szanse na wygraną. Wraz z tym jak ta dziedzina sportowa stała się bardziej efektowna stała się również bardziej niebezpieczna. Dlatego każdy uczestnik musiał posiadać pierścień, czyli specjalną obręcz zamontowaną przy siodle, którą zawodnik przytwierdzał sobie do pasa. Zapobiegał on spadnięciu jeźdźca przy nagłych wypadkach.

Także i w tym przypadku, dość luźnej zabawy każdy z uczestników musiał się nim zabezpieczyć. Pierścień Arii znacznie różnił się od innych, posiadał jedno ramię znajdujące się z tyłu w dodatku łączenia były kuliste, co umożliwiało znaczną swobodę ruchu. Sama obręcz była pusta w środku i rozcięta wzdłuż rantu, co umożliwiało pełny obrót wokół własnej osi. Pozostali mieli pierścienie o dwóch ramionach zawiasowo przymocowanych na bokach siodła. Umożliwiało to jedynie pochylenie do grzbietu i odchylenie oraz nieznaczne przesunięcie do boków, dzięki dodatkowym mechanizmom. Mężczyźni byli lekko zaskoczeni zabezpieczeniami księżniczki, jednak nie przejmowali się tym zbytnio. Największym zmartwieniem wydawał się baron dosiadający złotego nekę, który słynął z tego, że był znacznie szybszy od pozostałych.

Znak do startu zawsze dawała królowa, która tym razem poprosiła o to Kizę. Tak więc następczyni wzięła do ręki znaleziony w pobliżu kamień, gdyż chciała jak najbardziej odwzorować scenę z prawdziwego widowiska. W zawodach był to specjalnie zdobiony kamień przekazywany od pokoleń, który ukazywał właśnie jeźdźców na wilkach. Zawodnicy tego rekreacyjnego wyścigu ustawili się przed bramą poza murami zamku i przyjęli pozycję gotowości. Kiza podrzuciła wysoko kamień w górę, a każdy skupił na nim swoją uwagę. To była chwila pełna napięcia, w której każdy zapominał o wszystkim innym. Wszystkie zmysły wytężali dla momentu uderzenia, zwiastującego rozpoczęcie zmagań. Nie było czasu na mrugnięcie okiem, ani miejsca na zamyślenie, aby nie przegapić sygnału. Gdy kamień upadł na środku drogi, wszyscy ruszyli. Kiza mogła tylko podziwiać, jak jej ukochany w skupieniu mknie do przodu w towarzystwie odgłosu ciężkich łap uderzających o kamienny podjazd oraz trzepotu ubrań. Stała jeszcze przez chwilę, aby zobaczyć, jak się umiejscowią poszczególni zawodnicy. Baron był na przedzie, natomiast reszta jeszcze próbowała wbić się jak najwyżej w kolumnę. Nezy wysunął się znacznie przed grupę, za nim Remet, następnie Garon i Aria. Taki układ utrzymywał się przez pewien czas.

- Jesteś na szarym końcu. Jak masz zamiar wygrać? – odezwała się siedząca za Arią Aruka.

- Zaraz zobaczysz – odpowiedziała z uśmiechem, kucając na swoim nece, bo wiedziała co się stanie. 





06.02.2024

Dostatek uśmiechu wszystkim
              ヽ(✿゚▽゚)ノ

W końcu tutaj ruszyłam i postaram się tak szybko nie odpuścić 
Naprawdę załamana jestem tym, że tak długo panował zastój w mojej głównej historii (nie żeby lepiej było z pozostałymi) 
   (。_。) po prostu wstyd

Niewykluczone są błędy w tekście, więc z góry przepraszam 

Mam nadzieję, że ferie to będzie mój główny czas na zajęcia twórcze 
Już nie wspominając o utworze, który bardzo pragnę opanować, ale melodia wcale taka prosta nie jest - może kiedyś zademonstruję go szerszej publiczności internetowej 
    ( ╯□╰ )

To oby do szybkiego następnego 

Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro