𝒩𝒾ℯ 𝓂𝒶 𝓊𝒸𝒾ℯ𝒸𝓏𝓀𝒾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Isabelle's Pov...

Nie ważne jak bardzo byśmy chcieli coś zmienić w naszym życiu nie zawsze jest to możliwe... W moim przypadku to czysta prawda.

Niekiedy nawet co parę nocy mam te same koszmary. Dom Dziecka to... nie takie "wspomagające" miejsce w nocy. Krzyki, wrzaski oraz wszech ogarniający Płacz sprawiają że to wszystko siedzi w twoim wnętrzu już do końca życia.

Obejrzałam się dookoła i jedyne co widziałam to czarna zasłona która opatulała całą wielką przestrzeń.

Stąd nie ma ucieczki... - pomyślałam tym samym idąc w stronę zasłony.

Ledwo gdy moja opuszka otarła się o chropowaty materiał, wszystko rozbłysło światłem.

Moje wspomnienia...? - szepnęłam do siebie na widok mojej najlepszej opiekunki Marie.

Uśmiechnęłam się pod nosem. To były te miłe chwile.

Ciekawa kolejnych wspomnień znowu podeszłam do kurtyny.

Wszystko poszło tak jak wcześniej tylko... zamiast dać mi światło, dostałam ciemność.

Zewsząd słyszałam moje Krzyki i wrzaski. Nie dawałam wtedy już rady.

Wypuśćcie mnie! – krzyczała młodsza wersja mnie – Napewno jest jakieś wyjście, jakieś ślady! – znowu krzyk – Tylko wy macie to w dupie!

Usłyszałam huk. Młoda ja uderzyła krzesłem o ścianę.

Pamiętam to aż za dobrze... Policja nie chciała mi pomóc.

— Oni nie żyją! – wydarł się na mnie policjant – Więc kurwa zamknij mordę i się z tym pogódź!

Aż za dobrze to znam... Czy to możliwe że mnie tak zwyczajnie zostawili...? Beż żadnej rodziny, kogokolwiek?

Mimowolnie na wspomnienie o tym zaczęłam szlochać.

Chcę tylko do... do kogo...?

Rzuciłam się na zasłonę ale ona ani drgnęła. Padłam na kolana i zaczęłam walić w nią pięściami.

Nagle wybuchło światło. Złe wspomnienia zniknęły, a na kurtynie zobaczyłam ich...

Luc pieczący dla mnie Pancake'sy, (nie wiem jak się pisze ;—;)

Maxima ćwiczącego ze mną na siłowni

Alexa wiecznie jedzącego swoje lody

Henry'ego ratującego mnie spod szkoły

Johna na którego zawsze mogłam liczyć.

Oraz Nathana który gdy miałam kryzys pomógł mi beż zastanowienia.

Nigdy im tego nie zapomnę. Moją twarz mimowolnie rozjaśnił uśmiech. Oni... Zawsze byli przy mnie. Mam ich. Zależy mi na nich i na odwrót.

Mam rodzinę

Wspomnienia zniknęły pozostawiając mnie w dziwnej euforii.

Musiałam do nich wrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro