𝒵𝓁𝒶 ℴ𝒹𝓅ℴ𝓌𝒾ℯ𝒹𝓏

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Isabelle's Pov

Jak obiecał Luc, tak zaczęłam swoje treningi.

By jakoś przetrwać i utrzymać się na szczycie w Domu Dziecka, niekiedy trzeba było używać drastycznych metod...

Tak więc nie był to mój pierwszy raz kiedy musiałam się bić. Od zawsze wiedziałam że moja przewaga w walce to szybkość i zwinność. Wtedy mogłam zadawać szybkie ciosy i jednocześnie ich unikać.

Maxim od początku nie wyglądał jak ktoś kto nie umie walczyć.

Tak więc, zmierzając do sali treningowej (mianowicie nie wiedziałam że ona wogóle istnieje)
Jak widać nie wiem jeszcze wielu rzeczy.

Zanim zdecydowałam się pójść do sali, ubrałam mój nowy strój treningowy, czyli czarny sportowy biustonosz i tego samego koloru spodenki. Do mojego kremowego bidonu nalałam trochę wody. Napewno się przyda.

Zdecydowanym krokiem otworzyłam specjalne drzwi, a moim oczom ukazały się wszelkiego rodzaju maszyny treningowe. Małą bieżnia, dużo ciężarków i hantli, drabinki, ale to było nic w porównaniu z wielkim ringiem bokserskim na środku sali.

Pośrodku ringu stał Maxim. Miał na sobie czarne sportowe bokserki.

Moje oczy zamiast dalej świdrować salkę, zaczęły uważnie lustrować sześciopak chłopaka oraz jego mięśnie. Jak to możliwe że nie widać ich tak bardzo gdy ma na sobie koszulkę? Odłożyłam bidon obok bieżni (tej elektrycznej).

Mimowolnie się zarumieniłam. Moje myśli biegły w złym kierunku i nie podobało mi się to.

Chyba to zauważył bo zaczął chichotać.

Fajnie. Dlaczego ten dupek nie mógł przyjść na trening w jakiejkolwiek koszuli?!

Teraz to ja nie mogę się skupić.

— Na co czekasz? – posłał mi swój rojberski uśmieszek w stylu seksownego bandyty. Znowu się zarumieniłam. – Chodź na ring.

Gdyby miał na sobie koszulkę, zrobiłabym to od razu. On wszystko wiedział. Za to ja, wiedziałam że to jest specjalnie.

— Okej, a co zrobisz – widziałam jak próbował wymyślić sytuację, a nie trwało to krótko – ...Gdy porywacz nie będzie miał koszulki, a będzie największym ciachem?

— C-Co? – spojrzałam na niego jak na wariata. Jaki porywacz tak robi? W sumie to tylko sytuacja wymyślona przez Maxima więc nie ma co się nad nią rozwodzić.

— Słyszałaś- uśmiechnął się poważnie zszedł z ringu i stanął obok mnie.

— Ja... ‐ zastanawiałam się nad odpowiedzią, ale nic nie przychodziło mi do głowy. ...Nie wiem.

Tylko to przyszło mi wtedy do głowy. Nie oceniać. Zawsze reaguję tak pod presją.

— Zła odpowiedź – wtedy w jego oczach zobaczyłam tą iskierkę. Oby nie próbował... I w tym momencie chwycił mój kremowy bidon, jednym ruchem go otworzył i połowę zawartości wylał na mnie.

— Co ty kurwa robisz?! – krzyczałam na cały głos. Byłam dosłownie wściekła.

Jego śmiech nie pomagał.

— Zobaczysz – chwycił mnie w talii i przerzucił przez ramię jak worek ziemniaków.

Tak więc, moja głowa widziała jego plecy a nogi miałam unieruchomione z przodu.

— MAXIM – wrzeszczałam na cały głos – POSTAW MNIE.

Nie ważne ile bym krzyczała, on wcale nie myślał by mnie postawić.

Wolnym krokiem, wszedł na ring ze szarpiącą się mną.

— Jak wolisz – mówiąc to postawił mnie tak, że leżałam na plecach, a on podparł się rękami nade mną. Chwycił mnie też za nadgarski.

Co tu się kurwa dzieje.
Chodzę tu na trening a nie na... inne lekcje.

— Już wiem, co Luc miał na myśli – krzyki oraz moją szarpanina mnie totalnie wyczerpały dlatego wypowiedziałam to na wydechu.

— Co ci mówił? – uśmiechnął się do mnie zalotnie nie puszczając moich nadgarstków.

Powolnym ruchem zbliżyłam swoją twarz do jego, jednocześnie próbując  uwolnić swoje ręce.

Jak widać on nie wiedział co chcę zrobić. Zaraz to ja się pośmieję.

— Powiedział...– szepnęłam do jego ucha – Że jesteś naiwny! – roześmiałam się jednocześnie łaskocząc go w klatę.

Nigdy nie widziałam aby ktoś miał łaskotki na klacie. Dlatego też zdziwiłam się bo Maxim jest pierwszy.

Gdy on nie mógł już wytrzymać powiedziałam władczym tonem:

— A teraz powiedz, że się poddajesz ‐ spojrzałam na niego poważnie.

— P-Poddaję się! – śmiał się na cały głos.

Zeszłam z niego powoli I ruszyłam po mój bidon.

Specjalnie poczekałam, aż się przebierze w jednej z szatni.

Gdy wyszedł w swojej nowej koszuli oraz szortach, ja wiedziałam że to moja chwila.

Uśmiechnęłam się złośliwie i krzykłam:

— KARMA!!!

Biedaczek nie wiedział co się dzieje.
W 5 sekund był cały oblany wodą.

Boże jak zobaczyłam jego minę...
Chciało mi się śmiać.

Biegłam do wyjścia szczęśliwa, do momentu gdy zobaczyłam że biegnie za mną.

O nie. Jest wkurwiony.

Biegłam najszybciej jak tylko mogłam. Wybiegłam z sali sportowej i szukałam pomocy w jednym z chłopaków.

Rzadnego nie widziałam.

Tak więc postanowiłam pobiec do swojego pokoju z wściekłym Maximem na ogonie.

Gdy wbiłam do mojego pokoju i odwróciłam się by zakluczyć drzwi zobaczyłam jak mało brakowało by mnie dopadł.

— W końcu stąd wyjdziesz! – zaśmiał się – Toaleta nie czeka!

— Mam toaletę w pokoju – potrafiłam sobie wyobrazić wyraz jego twarzy Gdy dowiedział się że nie wyjdę tak szybko.

Obróciłam się na pięcie.

— Debil – rzuciłam cicho z uśmiechem na twarzy.

Tak więc zaczęła się pomiędzy nami mała... rywalizacja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro