𝓕𝓮𝓻𝓻𝓪𝓻𝓲

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W Ferrari jechało się tak jak latało. Mega uczucie musicie kiedyś spróbować. Byłoby miłej gdyby jakoś zagadali. 

Blondyn próbował. Co chwilę zagadywał mnie o typowe bzdety. Typu: "jak tam w szkole?", "Masz ulubioną książkę?", "Jak tam nastrój?", "Ładna pogoda dzisiaj no nie?".

Zamiast poprawiać mi nastrój to mnie zwyczajnie nudziło. Zaczęłam bawić się nitką od moich spodni. Nie powiem było to lepsze niż słuchanie... no takich rzeczy. Jedynie Luc się nie odzywał. Widać rozumiał zasadę że niekiedy cisza jest lepsza.

Nie aby było jakoś masakrycznie z Johnem. Po prostu... nadal nie wieżę że niedługo wyszłabym i tak z Domu Dziecka. Nie wiem czy się bać czy cieszyć, skoro pewnie i tak niedługo miałabym urodziny. Jest początek Sierpnia, a ja mam urodziny w połowie.

W dodatku wylądowałam zwyczajnie w Ferrari z przystojniakami. Spojrzałam z nudów do przodu, i zobaczyłam że to nie Luc ani John nie kierują. Widać że byłam tak bardzo zajęta nitką od spodni że nawet nie zauważyłam bruneta o piwnych oczach kierującego auto.

Nagle spojrzał w lusterku na mnie i się uśmiechnął. Był mniej więcej w moim wieku.

Odwzajemniłam uśmiech.

Nim zauważyłam Ferrari gwałtownie się zatrzymało, a ja o mały włos nie uderzyłam w fotel. Zrobiłabym to gdyby nie Luc. W odpowiednim momencie wyciągnął rękę i złapał mnie za ramiona.

Nagle poczułam ciepło na policzkach. Tylko nie to... Oczywiście musiałam bo jak inaczej.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego na co on jedynie spojrzał na mnie swoimi lodowatymi niebieskimi oczami.

- Na przyszłość zapinaj pasy - powiedział chłodno.

Faktycznie. Zapomniałam zapiąć pasów. Tak bardzo byłam w szoku ze siedzę w takim aucie...

Spojrzałam w jego stronę, na co on po prostu wyszedł z auta. Poczułam na sobie spojrzenie Johna więc się do niego obróciłam.

- Co się z nim dzieje? - zapytałam.

- Straszną przeszłość. - powiedział ze zwiększoną głową. - zwyczajnie się do niego nie zbliżaj. Tak będzie najlepiej. Zresztą wszystkiego się dowiesz w odpowiednim czasie.

On również wysiadł z auta a ja podążyłam jego śladem.

Jasne mają zielone Ferrari
Są bogaci.

Lecz gdy założyłam plecak na plecy i podniosłam wzrok moim oczom ukazała się brama mniej więcej na 16 m o ile nie więcej. Była bogato przyozdobiona w złote szlaczki a ogólnie to była marmurowa. Brama była tak samo jak zdobienia : złota.

Gdy wreszcie zaspokoiłam potrzebę dokładnej obserwacji bramy, weszłam do środka.

Ogród był tak piękny że można go byłoby powiedzieć o nim z 1000 słów.

Gdy wreszcie spojrzałam na mój nowy dom nie uwierzyłam.

Wielka Willa z basenem. To było tak piękne... musieli być miliarderami. Obok willi stał garaż a w nim wiele strasznie drogich aut. No cóż. Nie będzie im tak łatwo, bo nawet jeśli te auta zapierają dech w piersiach nie miałam zamiaru tak łatwo dać się przekupić.

To miał być mój nowy dom. Coś o czym tak bardzo marzyłam przez lata, i co sprawiło, że teraz zamartwiałam się na śmierć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro