Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po udanych zakupach udaliśmy się do domu gdzie czekała na nas reszta z wiadomością...

-Hej, jak zakupy- zapytał serdecznie ojciec

-Git- odpowiedziałam

Cris i Lucas podniesli swoje 4litery i podeszli do mnie wolnym krokiem.

-Czego- powiedziałam przewracając oczami

-Gówna psiego- powiedział Lucas

-Przepraszam bardzo to na pewno pomyłka bo ja nie handluję gównem psim.

-Chcemy cię przeprosić

-Więc

-Przepraszamy

-Mhy

-Wybaczysz- zapytali z

-Nie- powiedziałam pokazując język (cała ja) i rzuciłam- Archer masz czas pooglądać ze mną Transformers.

-Na oglądanie z tobą Transformers zawsze mam czas

-Oki

-A my też możemy- zapytali się James, Michael i Alex

-Oczywiście

Poszłam do pokoju zastawić ubrania bo na razie nie chciało mi się ich rozpakowywać i układać. Po chwili usłyszałam pukanie więc podeszłam do drzwi i je otworzyłam a moim oczom ukazał się Alex.

-Choć idziemy

-Gdzie- zapytałam

-Do naszej sali filmowej

-COO

Rozumiem żeby mieszkać w willi, być bogatym ale żeby mieć własną sale filmową.

-Za niedługo oprowadzę cię po domu i ci wszystko pokaże sioro.

Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju zamykając drzwi, udałam się za Alex'em. Mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze (jak i chłopaków) więc udaliśmy się schodami w dół, przez parter aż do ,,piwnicy" gdzie znajdowała się zapewnie sala filmowa. Ale na pierwszy rzut oka by się pomyślało że to jakiś kolejny salon z dwoma kanapami. Otóż nie, może i znajdowały się tam dwie białe kanapy z stolikiem na kawe i duży bilard ale gdy się lepiej przyjrzeć można było dojrzeć 2drzwi, jedne prowadzące na siłownie a drugi na sale filmową jak wyjaśnił Alex. Na sali już siędzieli James i Ascher, była duża jak na sale filmową w domu ale się wsumie niczym szczególnym nie różni od tej w kinie.

-Chodźcie bo już chcemy zacząć- zawołał James

Podeszliśmy do nich zabierając im dwa popkorny z 6 których przenieśli.

-To naszę- zawołał Asher

-*Wspólne- poprawiłam go

-Naszę

-Wasze

-Wasze

-Naszę

Nie kłócią się dalej James puścił film który nam minoł zaskakująco miło. Gdy skończyliśmy film, rozeszliśmy się po pokojach i przebraliśmy się w jakieś eleganckie stroję. NIESTETY MUSIAŁAM ZAŁOŻYĆ SUKIENKĘ. Na szczęście była dluga i niebieska. Wyglądałam w niej moim zdaniem okropnie:

NIENAWIDZĘ SUKIENEK. Do tego założyłam białe trampki i jakąś opaskę na głowę, a włosy spiełam w koka. Zeszłam pod garaż gdzie czekało już na mnie rodzeństwo. Wsiadłam z tatą Alex'em i Archer'em do czarno-złotego Bugatti taty a reszta wsiadła do czarnego Mustanga. Który moim zdaniem jest najlepszym autem:

Ruszyliśmy do restauracji w której mieliśmy się spotkać z jakimiś ludźmi których raczej nie znałam (i nie zamierzałam poznawać). Dojechanie zajeło nam 15 minut w których panowała cisza, której nie powiem trochę się bałam. Gdy zaparkowali przed samimi drzwiami lokalu zobaczyłam jeszcze dwa czarne Jeepy których się totalnie nie spodziewałam. Drzwi od mojej strony się otwarły i ujrzałam tatę który wyciąga przede mnie rękę i pomaga mi wyjść z auta jak ,,prawdziwa dama" (którą nie jestem). Chłopaki też wychodzą z auta z elegancją i oddają kluczyki jakimś ludziom. A ja zostaję poproszona przez Michael na bok.

-Wiem Liam że nik ci nie powiedział więc ja ci wyjaśnie, bo pewnie się tego domagasz ( oczywiście się domagam wyjaśnień) więc tak; w tych 2czarnych Jeepy są nasi ochroniarze (nie powiem zamurowało mnie) tym ludziom którym oddaliśmy kluczyki do aut są pracownikami restauracji i zaparkują nam auta w podziemnym strzeżonym parkingu. A do tych ludzi z którymi będziemy rozmawiać musimy się do niech odzywać z szacunkiem.- powiedział

A okej czyli mam rozumieć że ci ludzie to jacyś ,,bogowie" lub ,,święte krowy" jak kto woli, ja tam wole ,,święte krowy". Weszliśmy do restauracji a hostessa zaprowadziła nas do stołu przy którym już ,,ktoś" siedział. Ascher widząc moje zamieszanie wzioł mnie za rękę i pociągnoł do siebie. Przy stole czekali na nas jakiś pan, pani i typ z jakąś laską która mordowała mnie wzrokiem. Usiedliśmy do stołu na moje ,,szczęście" siedziałam pomiędzy tym Lucas'em a Cris'em przynajmniej na przeciwko mnie siedział Asher.

-Witaj Harry- przywitał się z moim ojcem

-Witaj Jack- odpowiedział i uścisnoł dłoń przyjaciela

-Dobrze że jesteś

-Ciebie też miło widzieć

Zapowiadało się mega nudno.

-Może przedstawisz nam swoją córkę

Powiedział na co tata się lekko zawahał a Cris szepnął żebym się nie bała. Po pierwsze się nie boje, po drugie na pewno go posłucham.

~Perspektywa Olivera~

Siedziałem w pokoju gdy do mojego pokoju wbił ojciec.

-Oliver

-Tak- zapytałem

-Dziś jedziemy do restauracji

-Z kim tym razem

-Z Taylor

Jak usłyszałem nazwisko odrazu przypomniałem sobie tą nie wychowaną bandę: Ascher, Lucas, Cris, James, Alex, Michael. Czekałem aż ojciec wyjdzie ale on tylko poczekał jak przetrawie informację i zaczoł

-Harry posunoł się na zły tor

-Co masz na myśli

-Nie powiedział Organizacji że ma córkę

-Cooo

-Nie mam tego mu za złę- powiedział a ja już układałem sobie scenariusze- jeżeli się jedynie zgodzi żebyś ją poślubił

Zatkało mnie, ojciec chcę żeby poślubił dziewczynę o której:

•pierwsze słyszę

•nie wiem jak wygląda i jaki ma charakter

•nie wiem czy mnie polubi

•nie wiem czy ja ją polubię

Masakra

-Masz w ogóle jakieś zdjęcie niej czy coś

-Niestety nie mam

Niestety Niestety Niestety. Ojczym wyszedł i zostawił mnie z masą pytań. Gdy tam myślałem usłyszałem pukanie więc powiedziałem cichę proszę. Do mojego pokoju weszła Lili w czarnej sukience

-Co cię do mnie sprowadza

-Chcę pieniędzy i nowe szpilki bo tamte już mi się znudziły.

-Okej już ci dam- powiedziałem i podszedłem do dziewczyny składając pocałunek na jej szyi.

Poczym podszedłem do szafki i wyciągnełem trochę gotówki poczym wręczyłem dziewczynie.

-Ile tu jest

-Około 12 tysięcy, starczy- zapytałem

-No niech będzie- powiedziała oburzona dziewczyna po czym wyszła.

Zaczołem szukać jakiegoś garnituru i butów i pasło na:


Sprawdziłem na telefonię godzinie i była 17:13 więc się przebrałem i zapukałem do gabinetu ojca, który kazał mi czekać pod garażem.

~Perspektywa Liama~

Gdy ojciec coś o mnie mówił byłam zapatrzona w tego chłopaka który czasem wlepiał we mnie swój wzrok. Ale nie trwało to długo po po chwili pani się do mnie odezwała:

-To może ja nas przedstawię dla ciebie Liamoro, nazywam się Marry Anderson, to jest mój mąż Jack Anderson, to nasz syn Oliver i jego- tu zatrzymała się

-Dziewczyna Lily- dokończył za nią chłopak

-----------------------------------------

Liczba słów: 1091
Czas napisania: 1 godziny
Ocana: 8/10

Kilka słów od autorki:

•Kocham miłe komentarze.

•Byłabym wdzięczna gdybyście zostawili gwiazdki.

•Rozdziały będą się pojawiać 1 w tygodniu.

•Myślę że się rozdział się podobał jak tak to możecie go ocenić.

Pod koniec książka będę wszystkie błędy poprawiać oraz dopisywać i usuwać słowa żebym mogła dać 10/10 i żeby wam się ją lepiej czytało.

Miłego dnia/nocy :)
💗🌅🌠💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro