Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

<Luna>

Ubrałam się w

Po porannej rutynie wyszłam z łazienki i poszłam odłożyć moje rzeczy. Razem z Elizą udałam się na śniadanie.
- Chciałabym żeby ktoś kiedyś mnie albo ciebie adoptował.- mruknęła cicho do mnie
- Wiem ale wszyscy chcą adoptować maluchy ale spójrz na to inaczej za prawie trzy lata będziemy mieć osiemnastke. Wyrwiemy się z tad i będzie super zobaczysz. - próbowałam się ją pocieszyć
-Trzymam za słowo Luna.- zaśmiała się 

Reszte śniadanie spędziłyśmy rozmawiając na luźniejsze tematy. W czasie niego dyrektorka ogłosiła, że wszyscy od dwunastu lat mamy o godzinie wpół do dziesiątej być w salonie.
Wróciłyśmy do pokoju i jako że do tego jakby spotkania mamy jeszcze godzine postanowiłyśmy pośpiewał czyli w naszym wykonaniu fałszować. Dodatkowo brzdąkałam na gitarze którą kupiłam za pieniądze z wygranej w jakimś konkursie.
Po piosence popatrzyłyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem
-Masz zajebisty głos myślałaś o wstawianiu coverów na YouTube?- zachwycała się i zapytała
-Ech to nie dla mnie. Ja umiem tylko grać na gitarze a śpiew nie jest dla mnie. Nie na dłuższą metę.- stwierdziłam
-Rozumiem a co z tańcem i wrotkami?- zaczęła dociekać
- Wiesz że już nie mogę tańczyć.- powiedziałam
- Taaa bo ci uwierze. Widziałam jak tańczysz. Czemu robisz to w tajemnicy?- zapytała
-Przepraszam, po prostu ja to kocham ale jak by ktoś doniusłby o tym dyrce miałabym przechlapane i co najmniej dwu godzinny wykład o tym że nie moge tańczyć bo ona nie ma ochoty się ze mną użerać w szpitalach i ..- w tym momencie zauważyłam że za 10 minut mamy tam być - chodź zaraz się spóźniny- powiedziałam i obie wzięłyśmy nasze słuchawki i telefony i zbiegłyśmy do salonu kilka minut przed czasem. Na szczęście nie było jeszcze dyrki i osób które chcą adoptować kogoś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro