Rozdział 30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

<Luna>

Kolejnego dnia obudziłam się sama z siebie. Wzięłam telefon który był na szafce obok łóżka i odpięłam go od ładowarki. Zmrużyłam oczy gdy tylko ujrzałam jasny ekran mojego telefonu. Gdy tylko się przyzwyczaiłam do światła spojrzałam na godzinę. Jak się okazało była dziewiąta czterdzieści pięć. Jęknęłam i wyszłam z pod cieplutkiej kołdry. Wzięłam rzeczy na dziś i poszłam w kierunku łazienki. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w:

Zrobiłam sobie lekki makijaż a z włosów zrobiłam sobie dwa dobierane warkocze. Z efektu końcowego byłam bardzo zadowolona. Wzięłam z pokoju telefon który włożyłam do tylniej kieszeni i wyszłam z mojego królestwa. Zeszłam ze schodów kierując się do kuchni.

W kuchni nie było nikogo więc postanowiłam przegrzebać szafki patrząc co w ogóle jest w domu.  Po chwili zdecydowałam się na zrobienie naleśników bo chyba ktoś był na zakupach i uzupełnił braki. Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Wyjęłam wszystkie składniki które już po chwili były złączone w jedną masę. Zabrałam się za smażenie i gdy kończyłam smażenie do kuchni wpadł Mike który patrzył na mnie dziwnie i w ogóle nie mrugał. Po nim zeszła reszta zespołu i patrzyli się na mnie podobnie jak Mike. Westchnęłam tylko i nie przejmując się nimi dokończyłam smażyć ostatnie naleśniki. Kiedy już ostatni naleśnik był na talerzu chłopaki zaczęli mnie powoli irytować.

-Mam wezwać wam lekarza albo zadzwonić po karetkę?- zapytałam podnosząc brew do góry na co od razu chłopaki się ocknęli. Mike jakby wyszedł z transu i szybkim krokiem do mnie podszedł i zamknął w szczelnym uścisku.
-Jesteś najlepsza.- wykrzyknął mi to entuzjastycznie do ucha na co ja się skrzywiłam a reszta zespołu w najlepsze się śmiała. Odsunęłam się od Mika i udając poważną powiedziałam akcentując każde słowo
-Jeśli jeszcze raz krzykniesz mi do ucha to nigdy nie zrobię ci naleśników.- po tych słowach chłopaki już po prostu leżeli na podłodze płacząc ze śmiechu i trzymając się za brzuchy.
-Już nie będę.- powiedział smutny chłopak a ja westchnęłam
-Ej nie smuć się przecież żartowałam ale już nie krzycz mi do ucha oki?- zapytałam z uśmiechem a on tylko pokiwał głową na znak zgody i po raz kolejny mnie przytulił. Zdecydowanie za dużo w ostatnim czasie jestem przytulana.

Jak już się Ash, Cal i Luke ogarnęli pomogli mi rozstawić talerzyki i wyjęli różne dżemy i oczywiście nutellę i owoce.
Śniadanie zjedliśmy w miłej atmosferze.

*******
Nudziło mi się więc postanowiłam dodać rozdział dzisiaj <3
Mam nadzieję, że się wam podoba
Piosenka w mediach towarzyszyła mi przy pisaniu rozdziału :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro