stokrotki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

nie była lesbijką. 

nie była bi. 

była stuprocentowo hetero.

ale gdy widziała ją, nabierała wątpliwości.



żeby było jasne, nie podkochiwała się w niej. można było nazwać to bromansem, tylko takim między kobietami.

nie spędzała z nią każdej chwili, bywały dni kiedy mówiły sobie tylko cześć na korytarzu.

ale gdy jej potrzebowała, przychodziła. 

najbardziej lubiła, sposób w jaki ją przytulała. był to taki niezręczny uścisk, trochę jakby chciała ją przewrócić. a jednocześnie był mocniejszy niż gdy przytulała swoje przyjaciółki. 

w dodatku pachniała perfumami marca jacobsa - daisy love. 

teoretycznie ten zapach powinien ją przygnębiać, ale tak nie było. on... przywoływał wspomnienia.


chłopiec. dwanaście lat, tyle samo co ona. łąka niedaleko domu jego dziadków. uśmiech rozciągający się na całą jego twarz. blond włosy, rozwiewane przez wiatr. piegi. 

- podejdź bliżej, meg - mówi. słucha. stoi obok niego. jej długie włosy uderzają o jego buzię. bierze kosmyk i zakłada jej za ucho. 

- ta stokrotka jest dla ciebie - szepcze. - bo jest wyjątkowa. tak jak ty.

smakuje jak truskawki. nie całuje jej długo. są dziećmi, nie mają w tym żadnego doświadczenia.


stokrotka. 

nadal ją trzyma.


siedziała w ławce. patrzyła na układy równań na tablicy, zastanawiając się czy popełnić samobójstwo teraz, czy poczekać, aż wywoła ją do tablicy. a na pewno to zrobi.

postanowiła zaryzykować. kiedy usłyszała swoje nazwisko natychmiast pożałowała tej decyzji. próbując poratować się strzępkami wiedzy, napisała rozwiązanie i usiadła na miejscu.

- dobrze - usłyszała zszokowany głos nauczyciela. nie dziwiła mu się. 

gdy lekcja dobiegła końca, zabrała swoje rzeczy i poszła do biblioteki. rozłożyła się ze swoim macbookiem i słuchając muzyki zabrała się do pisania eseju. 

lubiła produktywnie spędzać wolną godzinę. teraz zajmowała się pracą, którą pisała na zajęcia z literatury. miała jeszcze do zrobienia projekt z psychologii, ale  to dopiero na przyszły tydzień. 

nie licząc paru rzeczy była typową nastolatką. miała plecak fjallraven kanken, wzdychała za chłopakami, robiła zakupy w brandy melville. zastanawiała się czy ktoś zaprosi ją na studniówkę, próbowała zdrowo się odżywiać, piła dużo kawy. słuchała popularnych wykonawców.

a jednak ona czuła tą różnicę. 

weszła do biblioteki. nigdy nie wpadała na długo, ale tym razem usiadła. meg przeskoczyła kilka miejsc, by znaleźć się obok niej.

- o, hej - uśmiechnęła się.

- co piszesz? - zapytała, patrząc na ekran laptopa koleżanki. 

- podanie na studia - mruknęła. blondynka przesunęła ekran w jej stronę wskazując na logo najlepszego uniwersytetu w stanie.

- nieźle - powiedziała cicho.

sama złożyła papiery do kilku uczelni ivy league, ale nic o tym nie wspomniała, nie chcąc wyjść na snobkę. spojrzała na swoją przyjaciółkę.

- masz już partnera na studniówkę? - zapytała. 

- jeszcze nie, a co? chcesz mnie zaprosić? - uśmiechnęła się.

czemu ona widzi podteksty we wszystkim co mówię?

może ich szuka?

- po prostu byłam ciekawa - mruknęła.

- aha - ten półsłówek brzmiał jakby wypełniony był rozczarowaniem. - a ty?

- liczę na to, że pewien ktoś mnie zaprosi - powiedziała cicho.

- powinnaś zrobić pierwszy krok, meg - poradziła przyjaciółka. - wydaje się być nieśmiały.

- co sprawia, że jest słodki - rozmarzyła się brunetka. to nie był jedyny powód.

- o, to chyba on. lecisz - popchnęła ją delikatnie.

to rzeczywiście był chłopak, który jej się podobał. przeglądał książki w dziale z psychologią. 

a więc praca domowa.

chodzili razem właśnie na te zajęcia. siedziała obok niego, więc wielokrotnie byli razem w grupie, podczas różnych projektów. nie można powiedzieć, że się nie znali. była nawet u niego w domu.

co z tego, że w celach odrobienia pracy domowej, to i tak brzmi...

nieważne. 

już po raz trzeci okrążyła ten konkretny dział, próbując wymyślić co ma powiedzieć.

poczuła na sobie wzrok koleżanki. uśmiechnęła się d niej, bezgłośnie mówiąc: 

"po prostu to zrób".

jakby to było takie proste. 

po cichu stanęła kilka regałów dalej, udając, że czegoś szuka. 

- cześć - przywitał się z nią.

- co to? - zapytała wskazując na książkę, którą trzymał w dłoni.

- to na projekt - powiedział. - zrobiłaś już zadanie od kirka?

- jeszcze nie. dlatego pytałam co to, bo byłam ciekawa z jakich źródeł korzystasz - zamknij się, zamknij za nim zaczniesz flirtować na pracę domową. 

- aha - kolejne rozczarowanie. - no to właśnie z tego.

- aha - jesteś idiotką. - to ja już pójdę.

- okej - odpowiedział.. odwróciła się.


chłopiec. ten sam co wtedy, ale starszy. już nie na łące. teraz leży w łóżku, pod białą pościelą, w białych ścianach. piętnaście lat. 

pomimo chemii, którą był wypełniony, jego zapach wciąż przypominał jej stokrotki.

zmarł następnego dnia. 

ściskał jej dłoń, powiedział: "nie martw się. będzie dobrze."

uśmiechnął się i nagle było po wszystkim.


on tak mocno go przypominał. żartował w ten sam sposób, tak samo się śmiał. miał taki sam kolor włosów. może nie posiadał tylu piegów, ale wciąż było ich sporo. nawet pachniał podobnie.

czy to możliwe, żeby rujnowała swoje szanse, bo wciąż czuła wyrzuty sumienia? minęły trzy lata. na pewno nie chciałby, żeby marnowała się dla niego.

czy może podobał się jej, bo był do niego taki podobny?

nieważne. 


- kiedy umrę nie zapominaj o mnie - powiedział. rozpłakała się, bo powiedział to tak wprost.

- ale musisz mi obiecać coś jeszcze - dodał.

- co tylko chcesz - odparła.

- nie rezygnuj z życia tylko dlatego, że mi zostanie odebrane. żyj, baw się, kochaj, całuj, rób rzeczy, których nigdy nie będzie mi dane zrobić, nie myśląc o mnie. kup mieszkanie, spójrz na świat z ostatniego piętra burj khalifa, wyjdź za mąż, albo się ożeń, nieważne. obiecujesz?

- tak - szepnęła. nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie chciała zrobić, którąkolwiek z tych rzeczy. ale była mu to winna.


- czekaj - znów na niego spojrzała. - pójdziesz ze mną na studniówkę?

- jasne - uśmiechnął się. 

wróciła do przyjaciółki. ta najwyraźniej słyszała wszystko, bo wstała i ją uściskała. bez podtekstu. jak kumpela. meg nagle zdała sobie sprawę z tego dlaczego myślała, że to coś więcej.

znów poczuła zapach stokrotek. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro