17. | reαlιтy oғ хιх cenтυry

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zostaw ten telefon! Nic innego nie robisz, tylko piszesz! Miałam nie ingerować w to co robisz, ale chyba zacznę! - Natasha podeszła do Clinta i odłożyła jego telefon na stół. Ten westchnął i włączył telewizor. - Mam dość! Jest ładna pogoda! Idę do Wandy, nie wiem kiedy wrócę! - powiedziała rudowłosa i trzasnęła drzwiami. Clint spojrzał na ekran telefonu i wyłączył telewizor.

Natasha weszła do mieszkania grubo po dwudziestej drugiej. Już od wejścia coś jej nie pasowało. W przekonaniu utwierdziły ją jęki dochodzące z sypialni. Wmawiając sobie, że to napewno nie to, o czym myśli otworzyła drzwi.
- Witaj Lauro, hej kotku. Widzę, że jesteś typowym facetem XIX wieku. Bez kochanki ani rusz. Szczęścia wam życzę na nowej drodze życia - Romanoff wyszła z sypialni i pozwoliła łzom układać na policzkach szare, niczym przykra rzeczywistość wzorki z tuszu do rzęs. Wsiadła do samochodu i rozpłakała się na dobre. Mimo iż była twarda, Clint doprowadził ją do rozpaczy po raz drugi. A ona nigdy nie płakała. Wystukała numer do przyjaciółki i poczekała na połączenie.

- Halo, Wandzia? Przenocujesz mnie? Tak stało się. Dam radę prowadzić. Dzięki kochana -

p - pregnat
b - break up

wybraliście b uaaaaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro