24. | gender - вender

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Clint otworzył oczy. Nie pasowała mu pozycja, w której się znalazł. Dlaczego leżał po stronie Natashy? Dziewczynie leżącej obok chyba też coś nie pasowało, ponieważ krzyknęła. Jego głosem.

- NATASHA?!
- CLINT DO CHUJA, DLACZEGO MÓWISZ MOIM GŁOSEM?! DLACZEGO JA MÓWIĘ TWOIM?! - obydwoje podnieśli się do pozycji siedzącej i spojrzeli na siebie. Ich mieszkanie przeszył krzyk.

Clint i Nat zdecydowali, że tego dnia zostaną w domu. Następnego też. I następnego. Zostaną w domu, póki się nie ogarną. O ile się ogarną.

Pierwsza poległa Natasha. Skierowała się w stronę łazienki i przed wejściem do tego piekielnego miejsca odmówiła wszystkie znane modlitwy we wszystkich znanych jej językach. Nie. Nie udało jej się okiełznać tego żywiołu. Otóż nie tym razem.

Reszta dnia minęła bez wyzwań. Clint jedynie marudził coś o braku możliwości leżenia na brzuchu. Natasha była wręcz zdziwiona.

- Barton! Idź spać! - mruknęła Romanoff
- Może w nocy wrócimy do siebie -
Clint spojrzał na Natashę i przykrył się kołdrą.
- Jestem za, a nawet przeciw kochanie -

Następnego dnia wszystko wróciło do normy. Oprócz psychiki tej dwójki.

głupi temat głupi rozdział
gender - bender hatfu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro