13.08.1987
》Alishia《
Cieszyłam się, że Michi tak się o mnie martwi i troszczy. To było cudowne uczucie, naraszcie być kochaną przez kogokolwiek...
- Dzwonił ten policjant... - zaczął Michael - znaleźli świadków, którzy widzieli Josepha niedaleko stąd
- Słabo... Kiedy ostatnio go widzieli?
- Dzisiaj, koło 7 rano...
- Czyli może być na terenie
- Niestety tak, ale wysłałem ludzi w teren, żeby szukali...
- Mike, boję się
- Spokojnie... Jestem tu z Tobą. Nic ci nie grozi
- Wiem...
- Cały czas mam przy sobie broń... Joseph Cię nie skrzywdzi.
Melania spała u nas, żeby Joseph ewentualnie nie widział, że jesteśmy w domu...
Dostałam od niej SMS
"Przyjedź sama do tego pokoju, gdzie śpię"
- Poczekaj Michi... Mela coś Ode mnie chcę, ale mam iść sama
- Poczekam...
Poszłam do sypialni zajmowanej przez Melanię
- Co jest? - zapytałam wchodząc
- Przemyślałam co mówiłaś wczoraj... że ci się podobam...
- Aha... i co?
- I stwierdziłam, że też Cię kocham... - podeszła do mnie i pocałowała mnie w usta - kocham Cię...
- Naprawdę?- zapytałam szczęśliwa
- Tak...
Zaczęłyśmy się całować i jakimś cudem wylądowałyśmy razem w łóżku
***
Ubrałam się i poszłam to Michaela
- Powiedziała, że mnie kocha
- Słyszałem... Alish... może i mamy ślub, ale ja chcę, żebyś była sczęśliwa...
- Michael, ale Cię kocham...
- Wiem... - wziął mnie na ręcę - porywam cię.
Zaniósł mnie do naszej sypialni i położył na łóżku
- Lekarz powiedział, że mogę już normalnie funkcjonować, ale mam nie dźwigać - powiedziałam
- Wiem. I dla tego dzisiaj... - poszedł do łazienki - A po chwili pokazał mi pudełku prezerwatyw - dzisiaj tak... wyjął jedną i podszedł do mnie
- Ty się przygotuj, ja wezmę zabawki...
Podeszłam do szafy i otworzyłam dolną szufladę... wzięłam uprząż na całe ciało...
...ten kijek, którego Michi użył do utrzymania moich nóg w miejscu...
...i kajdanki od drugiej uprzęży...
Założyłam uprząż i zapięłam na nadgarstkach skórzane kajdanki.
Mike też był gotowy.
- To co? - zapytał kładąc dłonie na moich biodrach - wybrałaś?
- Tak - obróciłam się i podałam mu smycz od uprzęży i "kijek" - Rządź mną
- Ktoś tu jest niegrzeczny... - przypiął smycz - chodź do mnie... - lekko pociągnął mnie stronę łóżka
- Zrobię co karzesz - powiedziałam siadając na łóżku
- To na razie tylko nie przeszkadzaj mi... i się połóż na plecach
Położyłam się... wziął moje ręce i przukół je do zagłówka, tak, że sama nie mogłam ich uwolnić. Później do zagłówka porzywiązał też smycz
- Nie uciekniesz mi, piękna - pocałował mnie w usta
- Długo będziesz mnie tak trzymać?
- Aż Cię zadowolę... - zapiął moje nogi
Zawisł nade mną
- Pragnę Ciebie... Twojego ciała... - zatkał mi usta pocałunkiem, po czym wsunął się we mnie i coraz szybciej ruszał biodrami...
Zaczął mnie całować po szyi
- Mike... zwolnij...
- Tak lepiej? - zwolnił
- Tak...
- Boję się, że Joseph mi cię porwie... A nie mogę bez Ciebie żyć...
- Jestem twoja... on nie ma do mnie prawa
- Wiem... ale ją to znam... porwie mi Ciebie...
***
Mike uwolnił mi ręce I nogi, poszliśmy się umyć, A potem spać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro