20.04.2001

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

》Michael《

Susan urodziła dziecko w prywatnym szpitalu...

My, żeby uniknąć skandalu (mogącego głównie dotyczyć Susan i Mii) nie pojechaliśmy... wróciła po jakić 7 godzinach (6 godzin to sama trasa z Neverland do szpitala i spowrotem)

Urodziła dziewczynkę, którą nazwały... Isabella.

Kiedy usłyszałem jak nazwały córkę, musiałem usiąść... nie wiedziałem czy zacząć płakać, czy im dziękować...

Poszedłem się przejść i to przemyśleć...

Usiadłem nad grobem matki Mii

- Żebyś tylko wiedziała, Isa... Mia i Susan nazwały swoją córeczkę po tobie... mam nadzieję, że ta mała ma w sobie twoją duszę... czemu musiałaś odejść? - łzy pociekły mi z oczu - czemu, Isa?

- Tato - usłyszałem za plecami głos Mii

- Tak skarbie? - obróciłem się. Stały tam obie, a Mia trzymała ich córkę na rękach

- Znowu widziałam ducha... - zaczęła Mia - znaczy jego część

- Kiedy? Jak to część?

- Chwilę temu... dłonie ducha wystawały z dłoni Isy

- Znów ci coś pokazywała?

- Tak... - Mia podała Susan Isę i pokazała mi co Duch Isabelli jej pozaywał

- Przetłumaczyć Ci dosłownie? W sensie beż zmieniania osób?

- Tak.

- "Kocham cię córeczko, teraz ty się musisz zająć mną... udało mi się wniknąć w wasze dziecko, udało się... będę przy was tera, i ciałem"

- Znaczy że...

- Że Isa ma nie tylko imię, ale i duszę Isabelli.

》Mia《

Nagle zobaczyłam jak Jean Silva ( tak, ta która była ze mną i Su na szkoleniu) celuje do taty...

- Tato, uważaj! - pchnęłam go i stanęłam na linii pocisku, w skutek czego to ja dostałam...

Pamiętam jeszcze tylko, że to były 3 wystrzały i 3 trafienia...

W dłoń, ramię i brzuch...

》Susan《

Widziałam panikę Michaela gdy chciał się wydostać spod nieprzytomniej Mii... sądzę, że nie miał problemu pod względem wagi. Raczej zwyczajnie był w szoku to raz, a dwa zarył głową w ziemię

Chciałam im pomóc, ale najpierw zneutralizować Silvę.

Położyłam malutką Isę na ziemi, tak, że od strzałów Silvy ostatniał ją Michael i nieprzytomna Mia.

Widząc broń przy pasku Michaela wzięłam ją i strzeliłam do Jean cztery razy. W obie dłonie i w uda.

Mogłam teraz martwić się kwestią Mii

》Michael《

Susan zrzuciła ze mnie nieprzytomną Mię...

Teraz przybiegli ochroniarze...

Mia trafiła do szpitala, gdzie przez kilka godzin lekarze ją operowali...

2 godziny po operacji się ocknęła

》Susan《

Pierwszymi słowami Mii, gdy się ocknęła było...

- Gdzie mała?

- Nie martw się... jest z Alishią w domu... - odparł Michael gładząc jej włosy

- Nic ci się nie stało?

- W zasadzie nie... walnąłem się w łeb, ale to nic takiego... Su powiedziała mi kto strzelał i skąd się znacie.

- Ona cię chciała zabić

- Nie jego. Nas. - odezwałam się - to było oczywiste, że gdy ją zobaczysz, będziesz ratować ojca...Po za tym, musisz coś wiedzieć... O sobie, Michaelu i twojej matce

- Tato? - Mia spojrzała na Michaela

- Dzięki temu wypadkowi dowiedzieli się, co zabiło Isabellę... to samo może zabić ciebie, ale na więcej sposobów...

- Znaczy?

- Znaczy tak samo jak Isabellę i tak samo jak prawie mnie.

- Co znaczy prawie jak ciebie?

- Że miałaś pecha... Tak samo jak Isabella, masz w głowie tętniak, który ją zabił, a po mnie dostałaś EDS

- Co to jest?

- To. - odgiął sobie palec tak bardzo, że aż mnie ciarki przeszły...

- A Abi?

- Bill pojechał po Abi... jej też zrobią badania

- Po Isę też - dodałam - Michael jest jej ojcem, więc też mogła to odziedziczyć

- To jest śmiertelne?

- Najbardziej śmiertelną chorobjaką wszyscy mamy jest życie

Mia się uśmiechnęła

- A tak na serio, to nie, prędzej zabije cię przedawkowanie leków przeciwbólowych... krótko przed twoim przyjściem na świat mi się  zdarzyło...

- Czemu przeciwbólowe? To dlatego tak często mnie coś boli?

- Tak skarbie... tylko, w twoim przypadku tętniak jest w takim miejscu, że uciska na jakieś nerwy przygłuszając EDS.

- Czyli mam pecha czy szczęście?

- Póki nie zajdziesz w ciążę, oba.

- Co ma do tego ciąża?

- W przypadku Isabelli tętniak pękł przy skurczach porodowych...

》Michael《

Nagle zadzwonił mój telefon. Ivonne

Odebrałem

- Michael, Porwali Olivię, znowu - zaczęła płakać

- Masz pewność, że porwali?

- Tak. Porwali ją gdy szłyśmy razem...

- Gdzie jesteś?

- Pod szpitalem przy 8700 Beverly Blvd... wracałyśmy z badań ...

- Jakich badań?

-  Dwa miesiące temu zdjęli jej gips. Miała złamaną nogę... chyba miesiąc leżała na chirurgii

- Wróć na chirurgię...

- Po co?

- Zaufaj mi.

Kilka minut później weszła na oddział... podałem jej numer sali...

Miała wejść, kiedy pielęgniarka ją zatrzymała... nadal z nią rozmawiałem

Wpóścili ją

Przytuliła się do mnie i płacząc tłumaczyła co się stało

Bill z Alish, Abi i Isą wrócił kilka godzin później

Chwała Bogu, Abi (której odrazu robili badania czy nie ma takiego samego guza jak Alishia), nie miała ani takiego guza, ani EDS... Isa też była zdrowa...

Z rozmowy z Ivonne wiedziałem już, że nim zadzwoniła do mnie zgłosiła porwanie u mojego szefa i na policję

Ja i Alish po raz trzeci dostaliśmy sprawę dotyczącą Olivii...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro