23.06.1987
Rano obudziłem Mię, żeby zjeść z nią śniadanie, po czym chciałem wyjść
- Tato, z kim pracujesz?
- W sensie?
- Detektywi zawsze pracują we dwoje
- Z Alishią. Nie znasz jej
- Kochasz ją?
- Ledwie ją znam. Dopiero zaczęła pracę
- Zaproś ją dzisiaj
- Postaram się. Lecę, pa - pocałowałem ją w czoło, po czym wyszedłem do pracy
***
G
dy wszedłem do biura, Alishia już czekała
- Do Davisa zadzwoniła żona. Lucas przechwycił sygnał i ustala skąd dzwoniła
- Super. Słuchaj... Co robisz po pracy? Moja córka się uparła żebym Cię zaprosił...
- Chyba ją rozumiem... moja matka wychowywała mnie sama...
- Czyli wpadniesz?
- Tak... są ludzie, którym się nie odmawia. A Ty do nich należysz.
- Skończyliście? - zapytał Lucas - Namierzyłem numer. Jedźcie pod adres ojca Olivii.
- Jasne.
***
Z Antyterrorystami siłą weszliśmy do domu ojca Olivi
Do sprawdzenia została nam tylko piwnica...
Zeszliśmy tam... Ojciec Olivi trzymał pistolet przy głowie Ivonne
- Wypierdalać, albo ją zajebię!
- I co? Pomyśl o córce... chcesz jej odebrać matkę?
- Ona nie żyje! Ta suka też nie powinna!
- Póść ją, albo strzelę!
Facet nie chciał jej póścić, więc musieliśmy strzelać. Tylko on został ranny
- On zabrał Olivię - wyszlochała Ivonne
- Znaleźliśmy ją. Nic jej nie jest
***
Po zamknięciu sprawy pojechałem z Alishią do Neverland
- Mia, jestem - powiedziałem wchodząc
- Zazdroszczę ci... każdy mój związek się rozpadł, bo każdy mój facet był toksyczny - stwierdziła Alishia
- Ja miałem w życiu jeden związek... - odczekałem chwilę, aż Mia do nas podejdzie - i to jego owoc - wziąłem córeczkę na ręce
- Słodka
- Mia przywitaj się - powiedziałem do córeczki
- Dzień dobry - powiedziała po czym zmierzyła Alishię wzrokiem - jesteś ładna
- Dziękuję słodziaku
Alishia spędziła u nas resztę dnia, A gdy oo kolacji oglądaliśmy film, zasnęła
Zaniosłem ją do pokoju gościnnego i przykryłem kocem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro