29.08.1987

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

》Alishia《

Michael spał gdy się obudziłam, co znaczyło, że mam trochę czasu...

Tego wieczoru miał być tylko mój... Mój na wyłączność...

Poszłam zrobić naleśniki na śniadanie, bo stwierdziłam, że sprawię im tym przyjemność...

Ochroniarze Michaela jedli w hotelowej restauracji

Radio w Japioni w kółko garało piosenki Michaela...

Akurat leciało Beat it, gdy Michael zajrzał do kuchni

- Hej piękna - powiedzial

- Cześć Mike - zdjęłam z patelni kolejnego naleśnika

- Chodź do mnie... - przyciągnął mnie do siebie - moja śliczna narzeczona... - oparł mnie o ścianę, a sam oparł się o nią rękoma po obu moich stronach - Jesteś najpiękniejszą istotą w moim życiu... - złączył nasze usta w namiętnym pocałunku

***

Dopiero wieczorem chciałam mu dać prezent, więc cały dzień udawałam, że nie pamiętam...

***

Koło 15⁰⁰ Mike wyszedł z Mią na zakupy do zabawkowego, więc przygotowałam wszystko. Bill wiedział o moim planie, więc miał na ten czas zabrać Mię do hotelowego kina na bajki, a potem do bawialni.

***

O 17⁰⁰ Bill dał mi cynk, że Michi idzie do apartamentu, a Mia już ogląda bajkę

Położyłam się na łóżku, posypanym płatkami róż, w samej seksownej bieliźnie i satynowym szlafroku za kolano

- Alish?

- W sypialni Mike - odparłam

Michi zajrzał do sypialni

- Chodź do mnie... czekam i stygnę... - szepnęłam seksownie, jednocześnie odsłaniając nogę

- Ty to już mnie chyba niczym nie zaskoczysz... - zaczął się rozbierać

- Poczekaj... - wstałam - ja to zrobię...

Zdjęłam szlafrok po czym podeszłam do Michaela i zaczęłam go rozbierać...

- Co wymyśliłaś, moja piękna? - zapytał

- Popatrz - wskazałam tatuaż i kolczyk - oba zrobiłam z myślą o tobie... - zdjęłam z niego spodnie... przez bokserki było widać już jego erekcję

- Dziękuję... jakaś okazja czy poprostu?

- Masz urodziny... więc dziś znów jesteś moim Panem...

- Znaczy, że znów dajesz mi pełne pole do popisu?

- Tak... - zdjęłam mu bokserki - wszystkie nasze zabawki są na miejscu. Bierz co chcesz, ale pozwól, że najpierw zrobię jedną rzecz... - wzięłam jego penis w usta

- Nie przesadzaj... twoje usta są po to, żebym miał co całować...

Wstałam

- Więc rozkazuj mi.

Michi podszedł do szuflady z naszymi zabawkami i wziął z niej kajdanki

- Aresztuję cię do mojej wyłącznej dyspozycji - zapiął jedną z branzolet kajdanek na moim nadgarstku po czym zaprowadził mnie do łóżka i położył mnie na środku naszego łóżka - teraz przejdziemy do przesłuchania - zakuł moje ręce do zagłówka - co wiesz?

- Nic nie powiem... - zaczęłam go drażnić

- Oj nie ładnie... będzie kara... - zdjął mi majtki - brak współpracy jest karalny

- Załóż mi knebel... lubię być ci uległa... ty jesteś cudowny aniele jeden

- Jesteś piękna, wiesz o tym?

- Wiem... ale dopiero ty mi to mówisz...

- Jesteś tylko moja... moja... - zaczął mnie całować po szyi - jesteś moją królową... mój aniołek... - nagle nachylił się nademną i zakrył mi usta dłonią - teraz w ciebie wejdę, ale chcę, żebyś była cicho. Nie wydaj z siebie żadnego dźwięku - wsunął się we mnie

Niemal krzyknęłam, bo niezrobił tego jak zazwyczaj, stopniowo, a od razu wszedł do końca

- Cichutko... - szepnął i zaczął się we mnie powoli ruszać - Teraz ja tu rządzę... a to znaczy, że... - odpiął moje ręce i podniósł mnie - wiesz po co mamy łóżko z takim baldachimem?

- Nie...

- To zobacz. - posadził mnie na dolnej barierce łóżka i podpiął mi ręce do ażurowej konstrukcji baldachimu - Teraz kolejna zasada - odszedł na moment - Teraz ubiorę ci kilka rzeczy, ale nie oglądaj się za siebie. - usiadł za mną

- Dobrze...

- Tylko na ten raz, nazywaj mnie Panem. Ten jeden raz

- Dobrze, panie.

Michael założył kajdanki na moje kostki i umocował mi nogi w rozkroku do barierki.

- Pasuje Ci to? - zapytał sunąć dłońmi po wewnętrznej stronie moich ud

- Tak... - jęknęłam - Tak, panie

- Dobrze... teraz się nienwystrasz... - zasłonil mi oczy opaską - i jak? - dalej siedząc za mną położył palec na moim wejściu

- Cudownie, panie...

- Zanim ostatnia rzecz... powiedz mi... przymocować ci ręce dodatkowo?

- Tak panie. Dla twojej przyjemności zawsze tak.

Michael zakół mi ręce jeszcze jedną parę kajdanek

- Teraz jest lepiej?

- Tak panie...

- Nic cię nie boli?

- Nie panie.

- Otwórz buzię... - zwrócił się do mnie

Posłusznie otworzyłam usta.

Michael założył mi knebel i dość mocno go zapiął

- Teraz twój pan się pobawi... - przejechał rękami wzdłóż mojego ciała.

Chwycił mnie za biodra i szybko we mnie wszedł. Poruszał się szybko i mocno, a gdy skończył, ledwie dyszałam

Michael zdjął mi knebel

- Jak ci się podobało?

- Zajebi*cie, panie...

- Ty złap oddech, ja zmienię zabawki i bawimy się dalej

- Tak panie...

Gdy mój oddech wrócił trochę do normy, Michael uwolnił mi ręce i nogi i położył mnie na łóżku

- Teraz cię przebiorę....

- Dobrze panie...

Michael ubrał mi uprząż na całe ciało

- Położę cię na brzuchu i podwieszę twoje biodra wyżej. Nogi też przywiążę

- Rozumiem, panie...

- Tu będę miał trochę zabawy z tym podwieszaniem. Knebel ubiorę ci na końcu...

- Panie...

- O co chodzi?

- Nie wiem, czy to ważne, ale potrafię zrobić szpagat

- Może się przyda...

Mike położył mnie na brzuchu.... Gdy skończył mnie przywiązywać, założył mi knebel i znów wszedł i poruszał się szybko i mocno

- Teraz moja dziewczynka idzie ze mną.... - pociągnął za smycz przypiętą do kółka na mojej szyi.

Ręce miałam skute za plecami,na oczach opaskę, a w ustach knebel, więc czekałam na to, co on zrobi... Michael zaprowadził mnie do łazienki i włożył do wanny. Ręce i smycz przymocował do kółka wystającego ze ściany i póścił do wanny wodę

- Zdejmę ci knebel i dam coś do picia. Wypijesz?

Kiwnęłam głową na zgodę. Mike zdjął mi knebel i dal mi się napić win

- Wybacz, że akurat w takich okolicznościach, ale musimy pogadać o naszym związku - zdjął mi opaskę z oczu, gdy już siedział w wannie - Wyjaśnij mi, czemu po tym co zrobił ci Joseph, związałaś się ze mną?

- Uratowałeś mnie... panie. Najpierw chciałam się odwdzięczyć, a potem się w tobie zakochałam...

- Czyli nie dla pieniędzy?

- Nie. Przy tobie zaznałam miłości i troski, której żaden z moich partnerów mi nie okazywał...

- Jesteś jedną z dwóch, które nie były przy mnie dla kasy...

- Tą drugą była Isabella, tak?

- Tak... od czasu jej śmierci miałem kilka kochanek, ale one były łase na moje pieniądze... od początku sugerowały seks i ślub...chciały, żebym spadek mni mnie spisał na nie... pewnie by mnie zabiły...

- To dlatego twoja córka zapytała, czy się ze mną ożenisz?

- Pewnie tak...

- Mike, zamierzasz jeszcze kontynuować, czy mnie tak zostawisz?

- Jasne, że kontynuujemy... - znów założył mi opaskę - Jak teraz chcesz? - zapytał

- Ty jesteś moim Panem. Ty decyduj...

***

Po upojnej nocy, obudziłam się w jego ramionach...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro