Ego popiół

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie ufaj mi.

Nie powinieneś...

Nie jestem najuczciwszym człowiekiem.



W swej bytności tak niedoskonały,

Wszędzie wiatr sypie popiół szary,

Wnika w głąb zimnej skały...

Pieprzony egoista;

Tak nieczuły względem innych,

Tak niesprawiedliwy,

Tylko się puszyć umie i zazdrościć...

W tym cała jego egzystencjalna pociecha.



Słychać drążenie w skale...

Po kryptach pełzają robale;

Zżerają martwych ciała zastałe.

Ciemność wszędzie, pustka wszędzie...

Światło rozpala puste wnętrze.

Niemiłościwe jego serce

Nadal bije w piersi,

Ile jeszcze...?


Wzruszenie na dno opada;

Nie wyjrzeje więcej.

W mieście zapada noc;

Deszcz pada,

Czy będzie padał wiecznie?

Ulicami ciekną fekalia, dżuma drepcze

I pod nosem podśpiewuje sobie

Hymn umarłych umiłowany;

Tak dobrze mi znany, choć nadal ja żywym...

Dlaczego?

Czyżbym był na duszy umarły?

Zapewne tak...

Dosyć tego.


Gdzieś tam stoi budynek zszarzały...

Widzisz?

To właśnie tam!

Pieprzona sekta egoistów,

Tam mnie szukaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro