Świętości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kardynale, przymknij okna!

By nie uszła chyłkiem plotka,

Aby żaden rzezimieszek

Nie miał z was pocieszek.

A nawet i gdyby mieć miał;

Przegoń głupca, przegoń tam!

Tylko oby mój kochany,

Do papieża nie przegnany...został

By się wizerunek ostał.

Tyś tak znany z twych zaszczytów i z imienia

I z zachwytów nad boskim imieniem!

Z dobrej nowiny i z jej krzewieniem.

Twoje drugie imię to ogromna cnota...

Nie warta ni grama złota.

Szukaj tu celibatu świętego...

Ach, to rzecz śmieszna zgoła!

Mówić o tym głośno...

Kto wie jak w kościelnym konfesjonale sprośno,

Kto poczciwy i prawowity sługa

I który wie na czym polega boska posługa;

Prędzej samemu diabłu duszę zaprzeda,

Jeśli u księdza sromotnego, grzesznika tak strasznego,

Spowiadać się jest potrzeba.

On sam już tam zapewne...

Gdzieś w piekle nauki pobiera.

Za ubogą czarną szatą jak w samym Edenie,

Wąż się skrada i zbliża i nikt nigdy nie wie

Kogo tym razem pokusi, do grzechu przymusi...

Że też Boże nie zagrzmisz...

W końcu kiedyś musisz!

Gdyby tak nowego na świat puścić proroka

Zmartwychwstałego z białego obłoka

I spytałby kogoś w wędrówce,

Bodajże gdzieś po drodze:

Powiedz mi, mój bracie, może dopomożesz.

Gdzie mam szukać grzechów, może mi podpowiesz?

To w złą stronę, Panie, kierunek nie taki,

Watykanu bramy tam, gdzie kruki czarne ptaki.

Latają wśród wieży i kraczą i skrzeczą!

Kaleczą piękne pieśni, tak słodko skowyczą...

Do różańca i do tańca!

Do modlitwy i do pracy!

Módl się, pracuj, kto z was raczy?

Ora et labora,

Labora et ora...

Do wora z tobą tylko,

Ino żeby rychło.

Precz do wora!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro