Oh

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Myślałam, że zaczynam rozumieć prawa rządzące Akademią Ciemnogrodzką. Jednak prawda była taka, że poza tym, iż musieliśmy się uczyć i zdobywać jak najwyższe oceny – zdziwilibyście się, ile ważnych osobistości jest właśnie po tej szkole, by wspomnieć pewną wokalistkę ukrywającą fakt, że tak naprawdę jest reptilianką – jedyną obowiązującą zasadą był punkt piąty regulaminu.

Przeżyj.

W ciągu ostatnich tygodni trzykrotnie zostałam zaatakowana, dostałam kilkanaście niemoralnych propozycji od chłopców, którzy widzieli mnie w stroju Wenus po ataku Kariny, przykułam uwagę dwóch nauczycielek, które przy każdej okazji wywoływały mnie do odpowiedzi i podpadłam nauczycielowi dawnej magii.

To znaczy... wydaje mi się, że podpadłam. W każdym razie zaczął mnie obserwować, co z jednej strony było dość niepokojące, a z drugiej – stanowiło kolejny punkt na długiej liście rzeczy, których zazdrościły mi pozostałe uczennice.

Arsen Oh był przystojnym mężczyzną przed czterdziestką. Miał polsko-koreańskie korzenie, jak poinformowała mnie Dalia. Był wysoki, postawny, epatował pewnością siebie i czarował wszystkie uczennice, a raz widziałam, że nawet Żmija zaczerwieniła się w trakcie rozmowy z nim. To błyskał białym uśmiechem, to onieśmielał spojrzeniem ciemnych oczu, to znów uroczo wsuwał palce w proste, ciemne włosy opadające mu aż na brwi. Jego nadgarstki pokrywały tatuaże ze znakami, których znaczenia nie pojmowałam, ale które uparcie przyciągały mój wzrok.

– Z łóżka bym go nie wyrzuciła – wzdychała Dalia. Zdążyłam już przyzwyczaić się do podobnych komentarzy. – Owinęłabym sobie te jego włosy wokół palców i całowała kosmyk po kosmyku. Profesor Oh wygląda jak gwiazda k-popu. To mój ideał.

Rzuciłam jej rozbawione spojrzenie.

– We wtorek to samo mówiłaś o jakimś starszym uczniu. O ile sobie przypominam, był opalonym, kędzierzawym blondynem – przypomniałam szeptem.

Dalia westchnęła jeszcze głębiej. Jej obfity biust aż zafalował. Zwróciła na mnie zielone oczy.

– Co ja poradzę? Po świecie chodzi tylu ślicznych facetów. Trudno ograniczyć się do jednego!

Uśmiechnęłam się kącikami ust. Mój gatunek łączył się w pary na całe życie, ale natura Dalii była inna. Mogłam to zaakceptować albo przestać się z nią przyjaźnić. Nie chciałam tracić jedynej koleżanki w szkole, więc wybór był oczywisty.

– Nie wmówisz mi, że na jego widok nie czujesz tego rozkosznego ciepła tam na dole? – spytała Dalia, patrząc na mnie sceptycznie. – Bo ja czuję je wszędzie! Zresztą, nawet jego nazwisko jest zmysłowe! Pomyśl sobie! Oh! – wydyszała.

Roześmiałam się krótko, a później jęknęłam i ukryłam twarz w dłoniach.

– Dalia! Zmiłuj się, jesteśmy na lekcji! Wiem, że wcześniej oddałyśmy testy i mamy czas dla siebie, ale to nie oznacza, że mamy rozmawiać na takie tematy!

Blondynka wzruszyła ramionami i odrzuciła jedwabiste włosy na plecy, próbując w ten sposób przykuć uwagę chodzącego po sali nauczyciela.

Poczułam czyjś palec stukający w moje plecy. Przeszył mnie dziwny dreszcz. Obróciłam się zaskoczona.

– Czy łaskawie możecie się przymknąć? – syknął Drogomir. – Inni jeszcze piszą!

Zerknęłam na jego biurko, na którym nie było już sprawdzianu. Widocznie on też skończył przed czasem. Walczyłam ze sobą. Jednocześnie chciałam mu coś odwarknąć i wiedziałam, że ma rację, że powinnyśmy być cicho. W końcu obdarzyłam go tylko chłodnym spojrzeniem i obróciłam się w kierunku tablicy.

– Podobasz mu się – zaśmiała się Dalia.

Zaszokowana zwróciłam głowę w jej kierunku i popukałam się czoło.

Wtedy drugi raz poczułam czyjeś palce na ramieniu, więc wyprostowałam się i strzepnęłam je, święcie przekonana, że to znowu Drogimir. Szybko dotarło do mnie, że byłam w błędzie.

– Panno Liwio – szepnął mi do ucha nauczyciel, pochylając się nade mną i mocniej zaciskając palce na mym ramieniu. Czułam jego zapach, to było coś korzenno-imbirowego. Coś, od czego kręciło się w głowie, a myśli uciekały. – Rozumiem, że stan twojej wiedzy umożliwił ci wcześniejsze oddanie sprawdzianu, jednak nie wszyscy uczniowie w klasie znajdują się na równie wysokim poziomie. Uprzejmie byłoby dać im szansę na koncentrację, by wydusili z siebie te okruchy informacji, które kołaczą się teraz w ich zamglonych umysłach.

Nagle zaschło mi w ustach. Przez chwilę otwierałam i zamykałam buzię niczym ryba wyjęta z wody. Wreszcie udało mi się powiedzieć tylko:

– Oczywiście, profesorze Oh.

Widziałam, jak uśmiecha się jednym kącikiem ust.

Dalia patrzyła na to wszystko oczami wielkimi jak spodki.

Nauczyciel odszedł, a ja obserwowałam każdy jego ruch, boleśnie świadoma miejsca, w którym chwilę temu znajdowały się jego palce.

Kiedy rozległ się dzwonek na przerwę, niemal wybiegłam z sali.

– Dracca! – zawołała mnie jakaś ciemnowłosa dziewczyna z innej klasy. Znałam ją z widzenia, ale dotychczas nie zamieniłam z nią słowa. – Jesteś na mojej liście!

Zjeżyłam się, pewna, że zaraz znowu zostanę zaatakowana. Nieznajoma zauważyła to, uśmiechnęła się kpiąco i dodała:

– Nie dziś, maleńka.

Co wszyscy mieli z nazywaniem mnie małą?

– W takim razie czego chcesz? – spytałam niepewnie.

– Jestem przewodniczącą Klubu Przyjaźni – wyjaśniła dziewczyna, przerzucając sobie warkocz na plecy.

Wybałuszyłam na nią oczy.

– Klubu Przyjaźni? – powtórzyłam. – Co wy, zgrywacie się na My Little Pony?

Brunetka wywróciła oczyma.

– Ha, ha, jaka jesteś oryginalna, doprawdy! To klub dbający o dobrą atmosferę w Akademii Ciemnogrodzkiej. Jego historia sięga trzystu lat wstecz, ale pewnie, myśl sobie dalej, że zżynamy z animacji dla dzieci. W każdym razie – przeszła do rzeczy – zostałaś nominowana do całuśnej budki, którą postawimy na jesiennym festynie. Dokładnie za dwa tygodnie.

Ta nazwa wcale mi się nie podobała.

– Czym, u licha, jest całuśna budka?!

– Twoja wiła ci wyjaśni. Ona jest nominowana co roku.

– A jeśli nie zgodzę się brać w tym udziału? – spytałam.

– Obowiązkiem każdego ucznia jest udział w kołach zainteresowań lub innych organizacjach w szkole. Ty do niczego się nie zapisałaś. Dostałam zgodę od profesora Oh, opiekuna naszego klubu, na zapisanie cię bez pytania o zgodę, więc wszelkie pretensje możesz mieć do niego.

Nie omieszkam.

– Próby odbędą się w sobotę w sali muzycznej. Tam ustawimy prowizoryczną budkę.

– Co się dzieje? – spytała Dalia, która właśnie do nas dołączyła.

– Dokładnie, co się dzieje? – zawtórował jej srebrnowłosy Wiktor.

– Dracca została nominowana do całuśnej budki – wyjaśniła brunetka.

Dalia pisnęła, a Wiktor zaklaskał w dłonie, jakby stało się coś dobrego. Poklepał mnie przyjaźnie po plecach. Dlaczego dziś wszyscy ingerowali w moją przestrzeń osobistą?!

– Będziesz miała okazję pocałować wszystkie szkolne ciacha! – krzyknęła Dalia.

– Co?!

Jestem pewna, że mój pełen niedowierzania krzyk było słychać na drugim końcu Akademii Ciemnogrodzkiej. 

Liwia nie jest zachwycona zadaniem, które otrzymała. Trudno jej się dziwić! Nie wiem jak Was, ale mnie przerażałaby wizja całuśnej budki :D A że lubię krzywdzić swych bohaterów... zresztą, sami wiecie ;)

Jak doskonale wiemy, festyny są miejscami bezpiecznymi, wydarzeniami, podczas których nic się nie dzieje... prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro