1. Kiedy spotykasz GO pierwszy raz.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pain

Byłaś w restauracji, która miała Twoje ulubione grillowane ryby. Widziałaś go tam kilka razy i wydawało się, że lubi tę samą rybę z grilla, którą zrobiłaś. Zauważyłaś też, że miał dużo kolczyków i nie miał z kim jeść. Z jakiegoś powodu pomyślałaś, że dobrze byłoby pójść do nieznajomego i porozmawiać.

- Hej. Wygląda na to, że przy jedzeniu ryby można znaleźć towarzystwo. - powiedziałaś do mężczyzny.

Uświadomiłaś sobie, jak dziwnie to brzmiało, kiedy słowa wypowiedziały usta. Spojrzał na Ciebie, ale nie byłaś do końca pewna, o czym myśli.

- Nie ma to dla mnie znaczenia, ale jeśli chcesz się przysiąść, możesz. - odpowiedział, jakbyś naprawdę potrzebowała jego pozwolenia na siedzenie. Nie chciałaś być niegrzeczna, więc usiadłaś. Oboje zjedliście w milczeniu swoje dania.

- A więc też lubisz grillowaną rybę? - w końcu spytałaś. Pokiwał głową, ale nie patrzył na Ciebie.- Więc jak masz na imię?

- Pain. - potem wstał.- Muszę iść. - odwrócił się, by wyjść, ale zatrzymał się.- Dziękuję za towarzystwo. - po tych słowach zniknął.

Zetsu - (słowa czarnego Zetsu w bold, a białego w italic)

Zawsze kochałaś rośliny i ogród, ale wielka burza zrujnowała to, nad czym pracowałaś. Więc byłaś w szklarni z Twojego miasta. Chodziłaś po rządkach roślin, szukając roślin, które zastąpiłyby te, które miałaś. Zauważyłaś swoją ulubioną roślinę i zaczęłaś zmierzać w jej kierunku. Ale kiedy już tam dotarłaś, ktoś inny ją odebrał.

- Cholera, to ostatnia. - powiedziałaś do siebie. Patrzyłaś na roślinę, a potem na człowieka, który ją trzymał. Był na wpół czarny, na wpół biały i miał zieloną, muchową pułapką.

- Oh, przepraszam, czy to ta roślina, której szukałaś? - stwór przemówił miłym, ale przerażającym głosem. Pokiwałaś smutno głową.- Cóż za szkoda. - powiedział ponury i przerażający głos. Twoje oczy się rozszerzyły.- Nie mów jej tego! Tutaj możesz go mieć. - biała połówka podała Ci roślinę.

- Dziękuję! - uśmiechnęłaś się szeroko i wzięłaś roślinę, szczęśliwa.

- Teraz zgub swoje szczęście. To denerwujące... - wiedziałaś, że to czarna strona się odezwała.

- Dzięki. - uśmiechnęłaś się i pobiegłaś, by zdobyć więcej roślin.

Sasori

Magazyn lalek; to tam pracujesz. Jak nazywa sklepu powiedziała, był to sklep dla wszystkich rzeczy lalek. Ręcznie robione lalki, materiały do robienia lalek lekcje na temat marionetek to tylko niektóre z rzeczy, które były w sklepie. Kochałaś lalki i uwielbiałaś tam pracować.

Widziałaś tak wielu dziwnych ludzi, ale dzisiaj była tylko jedna osoba, która zwróciła Twoją uwagę. Był czerwonowłosym facetem, typem czerwieni, którego normalnie nie widziałaś. Wyglądał poważnie i był skupiony. Podszedł dokładnie tam, gdzie chciał iść i dostał to, czego potrzebował. Miałaś wrażenie, że nie lubisz dzwonić, co chce kupić.

- Czy wszystko w porządku? - spytałaś czerwonowłosego gościa.

- Nie jestem osobą cierpliwą, więc pospiesz się. - po prostu powiedział. Spojrzałaś na niego i przestałaś się ruszać.

- Nie przyjmuję zamówień od TAKICH ludzi. Więc spróbuj jeszcze raz. - Ty i on spoglądaliście na siebie przez jeszcze parę chwil, zanim praktycznie na Ciebie warknął.

- Pospiesz się, proszę. - warknął.

- W porządku. - uśmiechnęłaś się wesoło i powędrowałaś po jego rzeczy. Zapłacił, a Ty podałaś mu jego zmianę.- Dzięki ci. Przyjdź ponownie, ale z lepszym nastrojem. - uśmiechnęłaś się bardziej na wyraz jego twarzy. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, byłabyś martwa, ale to Ci się podobało.

Itachi

Pracowałaś w kawiarni, kiedy pierwszy raz go zobaczyłaś. Spokojnie żartował sobie o jakimś dango samemu w kącie. Wydawał się bardzo skupiony na słodkim odczuciu, że nie zauważył, że jego filiżanka herbaty jest teraz pusta.

- Czy chciałbyś trochę herbaty? - spytałaś, kiedy podeszłaś do niego.

- Tak, poproszę. - odpowiedział uprzejmie. Spojrzał na Ciebie, a potem zobaczyłaś jego przenikliwie, czerwone oczy. To spowodowało chłód w Twoim kręgosłupie. To cię podnieciło... Kiedy nalałaś mu więcej herbaty, znów się odezwał.- Dziękuję... - zatrzymał Cię, by powiedziała mu swoje imię.

- [Twoje imię] to moje imię. - odpowiedziałaś z uśmiechem.- A twoje?

- Itachi.

- Cóż, Itachi, miło mi cię poznać.

- [Twoje imię]! Chodź tu i pracuj! Przestań się opierdalać!! - Twój szef krzyknął zza lady. Odeszłaś od Itachie'go.

Kisame

Byłaś na plaży z przyjaciółmi, ale nie byłaś z nimi w tej chwili. Twoi przyjaciele postanowili pozostać na plaży i opalać się zamiast wchodzić do wody. Ty, będąc miłośniczką wody, pływałaś. Płynęłaś tyłem, gdy na kogoś wpadłaś.

- O Boże, tak mi przykro! - powiedziałaś, kiedy odwróciłaś się, by spojrzeć na to, na kogo trafiłaś.

- Nie, w porządku. Nie zwracałem uwagi na to, gdzie się wybieram. - powiedział niebieski człowiek. Zachichotałaś i uśmiechnęłaś się nerwowo.

- Wyglądasz jak rekin. To totalnie niesamowite! - praktycznie krzyknęłaś. Zachichotał na Twoja reakcję, ale był wyraźnie zszokowany, że się go nie boisz.

- Jestem Kisame.

- Jestem [Twoje imię].

- Hej, [Twoje imię]! Idziemy już domu! - Twoi przyjaciele krzyknęli.

- Oh, fajnie było cię poznać. Jeszcze raz przepraszam, że na ciebie wpadłem. - powiedział do ciebie, gdy odpływałaś.

Hidan

Robiło się ciemno i gubiłaś się w lesie. Zdecydowałaś się na inny szlak, ale teraz nie miałaś pojęcia, gdzie skończyłaś. Nie pomogło nawet to, że ktoś od jakiegoś czasu krzyczał. Pobiegłaś w tamtą stronę, gdy nagle spadłaś z zarośli na łąkę. Na ziemi leżał jakiś koleś i najwyraźniej wykonywał jakiś rytuał.

- Kim do cholery jesteś?! - srebrnowłosy mężczyzna na ziemi zapytał, kiedy Cię zauważył.

- Jestem [Twoje imię] i się zgubiłam.

- Głupia suka. - usiadł i spojrzał na Ciebie.

- Poświęciłeś kogoś? - spytałaś widząc krwawe zwłoki.

- Oczywiście, że tak! Masz z tym jakiś problem?! - wrzasnął.- A teraz sobie idź bym mógł dokończyć rytuał!

- Już powiedziałam, że się zgubiłam!

- Kurwa, prawda... - wydawał się kombinować, co powinien zrobić. Wskazał na prawo.- To pieprzone miasto jest w tamtą stronę.

- Dziękuję! - pobiegłaś. Nie chciałaś wiedzieć jak się nazywa. Nawet nie chciałaś już przy nim być... Nie chciałaś ryzykować, że będziesz jego kolejną ofiarą!

Kakuzu

Byłaś w bibliotece, szukając książek z przeszłości. Zawsze lubiłaś czytać książki, zwłaszcza stare, klasyczne książki. Przechodząc między półkami, zobaczyłaś książkę, którą chciałaś. Sięgnęłaś po nią i złapałaś ją. Zaczęłaś ją ściągać, ale się nie ruszała. Ktoś po drugiej stronie też ją trzymał i próbował ją ściągnąć.

- Oh, przepraszam! - szybko powiedziałaś, że aż puściłaś książkę. Potem zobaczyłaś mężczyznę, który wziął książkę. 

- Ja też przepraszam. Czy podoba ci się ta książka? - mężczyzna odezwał się głębokim głosem. Jego głos i oczy trochę Cię przerażały...

- Nie, dziękuję, mogę znaleźć inną. - szybko odeszłaś, by znaleźć inną książkę. Kiedy sięgnęłaś po kolejną, wydawało się to samo, ale tym razem porzucił książkę.

- Ponownie przepraszam. - mężczyzna powiedział do Ciebie.- Możesz ją wziąć. - mogłaś powstrzymać się od chichotu.

- Dziękuję. - obaj wpadliście na siebie w kolejce, żeby wypożyczyć książki.- Więc, wpadamy na siebie trzeci raz, myślisz, że mogę poznać twoje imię?

- Kakuzu.

- To jakie interesujące. Nazywam się [Twoje imię].

Tobi

Właśnie zaoszczędziłaś wystarczająco dużo pieniędzy, by wyjść i kupić sobie trochę swoim ulubionych cukierków. W sklepie ze słodyczami szybko pobiegłaś do twardego cukierka. Kochałaś ssać rzeczy, ale nie na zboczony sposób. Kiedy dotarłaś do cukierków, zobaczyłaś "gigantycznego", zamaskowanego faceta z lizakiem.

- Whoa, wyglądasz jak ogromny lizak! - powiedziałaś szczęśliwie do faceta.

- Tobi myśli, że wyglądasz jak wata cukrowa! - mężczyzna, oczywiście znany jako Tobi, odpowiedział. Twoje włosy były pastelowo niebieskie i czarne/[Kolor jaki chcesz].

- Zgadzam się! - zachichotałaś.

- Moje imię Tobi, jestem Tobi!

- Moje imię [Twoje imię], jestem [Twoje imię]. - odpowiedziałaś, papugując jego wzorzec wymowy. Włożyłaś wszystkie cukierki, na które możesz sobie pozwolić, do swojej torebki z cukierkami, a on zrobił to samo. Obaj wydawaliście się mieć te same smaki w cukierkach.

- Chcesz się podzielić z Tobim? - zapytał Cię szczęśliwy.

- Yeah! - oboje odeszliście ze słodyczami i zaczęliście je jeść. Nigdy nie udało Ci się zobaczyć, co było pod jego maską... Zostałaś z nim aż do zachodu słońca.

Deidara

Kiedy wszystko eksplodowało, sprawiało, że czułaś się żywa i według Ciebie było to najlepsza forma sztuki. Nikt Cie nie rozumiał, więc spędzałaś czas samotnie. Zawsze chodziłaś na pole w środku lasu, gdzie mogłaś bawić się eksplozjami bez ludzi na to narzekających. Dzisiaj był tam ktoś nowy.

- Hej, Barbie! Co robisz na moim placu eksplozji?! - krzyknęłaś do chłopaka.

- Katsu! - krzyknął, rozpoczynając eksplozje na polu.- Wybieram eksplozje, hm.

- Cóż, teraz to wyraźnie widzę.

- A ty co tu niby robisz, hę?

- Cóż, powiedziałam wyraźnie, to moje pole eksplozji. Jestem tutaj, by wysadzać w powietrze. 

----------------------------------

Część ta ma 1574 słów! Kocham te obrazki ... Dziękuję za przeczytanie i do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro