2. Kiedy spotykasz GO drugi raz.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pain

Szłaś przez miasto, kiedy zaczęło padać. Wciąż byłaś daleko od domu, więc musiałaś po prostu iść przed deszcz. Nie chciałaś uciekać, bo wiedziałaś, że wpadniesz w błoto, a to byłoby nie zbyt miłe. Miałaś przy sobie torby, więc nie mogłabyś trzymać parasola, nawet gdybyś go miała.

- Głupi deszcz... - zaczynał podać mocniej. Nagle poczułaś się, jakby deszcz zniknął w Twojej głowy. Odwróciłaś się, żeby zobaczyć Pain'a.

- Wydaje mi się, ale chyba potrzebujesz pomocy. - powiedział. Nie mogłaś się powstrzymać od uśmiechu.

- Dziękuję.

- Nie spytałem o twoje imię, gdy ostatni raz się spotkaliśmy. - oboje powoli poszliście do Twojego domu.

- Mam na imię [Twoje imię]. - mogłaś teraz przyjrzeć mu się jeszcze uważniej, odkąd dzieliliście się parasolem. Widziałaś jego ochraniacz na czoło i wszystkie kolczyki.- Jesteś ninja?

- Jestem Shinobi.

- Starałam się być ninja, ale moi rodzice się nie zgodzili. - oboje teraz byliście przed drzwiami Twojego domu.

- Bez problemu mógłbym nauczyć cię być ninja.

- Masz na myśli~? - spojrzałaś na niego z nadzieją.

- Tak, jestem gotów nauczyć się kilku rzeczy.

- Dziękuję, jesteś kochany! - uśmiechnęłaś się wesoło.

Zetsu

Oglądałaś ninja. Oglądanie ich było interesujące i zabawne, mimo tego, że trzykrotnie próbowałaś i nie udało Ci się zostać Shinobi. Byłaś tak wpatrzona, że prawie nie zauważyłaś czegoś, co wychodziło z ziemi obok Ciebie. Spojrzałaś na prawo, żeby zobaczyć faceta ze szklarni.

- Cześć jeszcze raz. - biała strona powiedziała.- Co tutaj robisz? - czarna połowa skończyła.

- Obserwuję ninja. - po prostu powiedziałaś.- Więc jak masz na imię?

- Zetsu. - nie byłaś pewna, która strona to powiedziała. Pokiwałaś głową i spojrzałaś na ninja.- A ty kim jesteś?

- [Twoje imię].

- Więc [Twoje imię], jesteś ninja?

- Nie, zbyt wile razy zawiodłam i zrezygnowałam.

- Moglibyśmy ci pomóc. - biała strona przemówiła.- Nie wciągaj mnie w swoją miłość. - czarna połowa mruknęła.

- Będę wdzięczna, ale mam nadzieję, że mnie nie zjecie... - oboje przerwali swoje kłótnie, aby spojrzeć na Ciebie, jakby naprawdę musieli o tym myśleć.

- Nie wyglądasz smacznie. - znowu nie byłaś pewna, która strona chłopaka przemówiła.

- Cóż, myślę, że to dobrze. - roześmiałaś się nerwowo.

Sasori

Byłaś w sklepie, w którym pracowałaś. Pracowałaś teraz, ale także szukałaś konkretnej rzeczy. Jedna z Twoich marionetek się zepsuła i próbowałaś znaleźć odpowiednie narzędzie, które było potrzebne, aby to naprawić. Znalazłaś go, ale nie byłaś wystarczająco wysoka, by go zdjąć.

Warknęłaś do siebie i wspięłaś się na jakieś pudła. Udało ci się zdobyć to, czego potrzebowałaś, ale w ostatniej sekundzie pudła spłaszczyły się, a Ty spadłaś do tyłu. Zamiast uderzyć w ziemię, wylądowałaś w ramionach swojego ulubionego klienta.

- To było głupie. - poinformował cię. Spiorunowałaś go wzrokiem i wysunęłaś z jego ramion.

- Widzę, że nie zmieniłeś swojej postawy. - odpowiedziałaś.

- Mogłem pozwolić ci zaryć w ziemię.

- Dobra uwaga... - oboje podeszliście do lady, aby kupić to, co chciał.- Więc, jak masz na imię?

- Sasori.

- Ja jestem [Twoje imię].

- Pospieszy się. Nie lubię czekać. - spojrzałaś na Sasorie'go.- Pospiesz się proszę.

- Nikt nie był w przejściu, kiedy zlatywałam, więc jak tam pojawiłeś się tak szybko i złapałeś mnie nie upuszczając mnie?

- Jestem ninja.

- Chciałabym być jednym z nich. Wtedy mogłabym lepiej używać swoich marionetek.

- Mogę cię nauczyć.

- Dziękuję. - uśmiechnęłaś się do niego. On jakby też się uśmiechnął. Może nie był taki zły...

Itachi

Właśnie skończyłaś pracę i zdecydowałaś się iść nad jezioro, które znajdowało się niedaleko Twojego domu. Kiedy tam dotarłaś, zobaczyłaś Itachie'go siedzącego na kamieniu.

- Hej Itachi.

- Cześć [Twoje imię]. - odpowiedział, nie odwracając się, jakby oczekiwał na to, że tu przyjdziesz. Kiedy usiadłaś, w końcu na Ciebie spojrzał. Widziałaś, że jego czerwone oczy nie są tak ostre, jak za pierwszym razem.

- Jak się masz?

- Przyzwoicie. A co z tobą? - odwrócił się i spojrzał na taflę wody. Słońce zaczynało zachodzić, a czerwono-pomarańczowa kolorystyka odbijała się od wody.

- Spokojnie jak na zwykły dzień. - chciałaś mu powiedzieć, że ostatnio o nim myślałaś, ale pomyślałaś, że przerazisz tym mężczyznę.- Co tu robisz?

- Jest tam kwiaciarnia, która mnie interesuje.

- Ah, uwielbiam tą kwiaciarnię! Chodzę tam prawie cały czas. - kiedy to mówiłaś, wzięłaś kamień i próbowałaś puścić kaczkę na drugą stronę jeziora, ale poniosłaś porażkę. Mogłabyś przysiąc, że Itachi uśmiechnął się na Twoją porażkę. Następnie zrobił to samo co Ty, co strawiło, że perfekcyjnie wylądował po drugiej stronie. Zmarszczyłaś brwi zazdrosna, że mu się udało, a Tobie nie.- Jesteś ninja, prawda?

- Tak. - odpowiedział krótko.

- Bardzo chciałabym być ninja, ale nikt nie chciał mi pomóc.

- Mogę pomóc. - spojrzał na Ciebie.- Chodzi mi oto, że mogę ci w tym pomóc. - skinął Ci głową z zapałem, ciesząc się myślą, że nauczysz się kilku rzeczy.

Kisame

Byłaś na rynku, robiąc cotygodniowe zakupy, gdy na kogoś wpadłaś.

- O Boże, tak mi przykro. - spojrzałaś na niego i zobaczyłaś Kisame.- Bardzo mi przykro. - poczułaś się źle, że znowu na niego wpadłaś. On po prostu zachichotał i uśmiechnął do Ciebie.

- W porządku [Twoje imię]. Znowu nie patrzyłem, dokąd idę.

- Co więc sprowadza się na rynek?

- Kupuję artykuły spożywcze dla kolegów i siebie, ponieważ nikomu z nich się nie chce.

- Brzmi nieźle. - zachichotałaś, gdy oboje sięgnęliście po tą samą rybę.- Ty... jesz owoce morza?

- Tak, lubię je tak długo, jak nie jest to zupa z płetwy rekina. - zachichotał na widok Twojej zszokowanej twarzy.

- Rozumiem. - razem poszliście za zakupy i rozmawialiście przez całą drogę. Przez cały czas męczyło Cię tylko jedno pytanie. Kisame w końcu zauważył Twoje zamyślenie.

- O czym myślisz?

- Cóż, zauważyłam ochraniacz na Twoim czole. Jesteś ninja?

- Tak, jestem. - odpowiedział miło.

- Byłoby wspaniale, gdybym mogła zostać ninja, ale skoro mieszkam w małej wiosce, jest to niemożliwe.

- Mogę Cię nauczyć kilku rzeczy. - ogarnęło Cię szczęście, więc go przytuliłaś. To go zaskoczyło, ale mimo to oddał uścisk.

Hidan

Miałaś stresujący dzień w pracy, więc zdecydowałaś się przejść do baru za miastem. Nigdy nie spodziewała byś się, że on tam będzie, a Ty będziesz jednocześnie szczęśliwa i zirytowana.

- Hej suko, już się nie gubisz? - próbowałaś go zignorować, ale on jednak się nigdzie nie wybierał. Usłyszałaś, że krzesło obok ciebie zostało wyciągnięte z pod stołu, a potem usiadł. Westchnęłaś i obróciłaś się do niego.

- Nie, w pełni zdaję sobie sprawę z tego, gdzie jestem z takim dupkiem jak ty. - odkąd miałaś w sobie kilka drinków, czułaś się odważna i naprawdę nie obchodziło cię, co może ci zarobić po tym, co widziałaś, jak ostatnio.

- Cóż, suko, równie dobrze mógłbym siedzieć z tobą. - zignorowałaś go i zamiast tego zadałaś mu pytanie.

- Jak masz na imię? Ostatniego razu mi się nie przedstawiłeś.

- Jestem Hidan. Masz na imię [Twoje imię], prawda suko?

- Tak. - wróciłaś do picia drinka, którego miałaś. Miałaś nadzieję, że odejdzie i przeszkodzi komuś innemu.

- Czy masz ze mną problem, dziwko?

- Tak, jesteś moim problemem. Co ty, kurwa, ode mnie chcesz?

- Chcę cię piepszyć. (musiałam 🤣)

- Naucz mnie trochę rzeczy ninja, a może pozwolę ci uprawiać ze mną seks.

- Świetnie, ale jeśli seks  będzie do bani, złożę z ciebie ofiarę dla Jashin-sama.


Kakuzu

Praca w wydziale wymiany wydawała ci się nudna. Nieczęsto zdarzało ci się widzieć zamaskowanych mężczyzn wpadających tu z gigantyczną torbą pieniędzy. Zwykle było odwrotnie.

- [Twoje imię], zaopiekuj się nim. Wygląda przerażająco, a ja idę na przerwę. - powiedział ci znajomy, gdy odszedł. Pokiwałaś głową i odwróciłaś się, by spojrzeć na Kakuzu.

- Jak mogę pomóc? - zapytałaś grzecznie.

- Cześć jeszcze raz. - powiedział swoim głębokim, chłodnym głosem. Przeszły cię dreszcze po całym ciele. Dobre dreszcze...- Chciałbym umieścić to na swoim koncie. - położył wielką walizkę na ladzie. Pokiwałaś radośnie głową. Uwielbiałaś liczyć pieniądze, więc to było dla ciebie zabawne. Po naliczeniu pieniędzy przeszliście przez resztę transakcji. Przez cały czas chciałaś mu powiedzieć, że chcesz z nim porozmawiać, ale kiedy skończyłaś, twój znajomy wrócił i powstrzymał cię  od rozmowy z Kakuzu.

- Idź. - rozkazał. Patrzyłaś na niego i zauważyłaś, że jest zły, więc kiwnęłaś głową. Odwróciłaś się do Kakuzu, ale go już nie było, więc zmarszczyłaś brwi i odeszłaś, nie mając okazji powiedzieć nic Kakuzu. Wyszłaś na zewnątrz i usiadłaś na ziemi.

- Cholera, znowu zniknął. - wymamrotałaś do siebie.

- Niezupełnie.

- Ah, o mój Boże, wystarszyłeś mnie, do diabła! - krzyknęłaś na Kakuzu. Nie mogłaś tego powiedzieć, ale mogłabyś przysiąc, że się uśmiechnął.- Cholerni ninja...

- Czy masz problem z tym, że jestem shinobi?

- Po prostu jestem zazdrosna, ja nie jestem ninja.

- W tym mogę pomóc.


Tobi

Wraz z twoją miłością do cukierków kochałaś również wypieki. Uwielbiasz pieczenie ciast, a następnie je. To był duży powód, dla którego pracowałaś w lokalnej piekarni. Wyglądało na to, że Tobi także lubił wypieki.

- Hej [Twoje imię]! - powiedział wesoło Tobi.

- Cześć Tobi, co tu robisz?

- Chciałem zjeść babeczki i usłyszałem, że to miejsce sprzedaje najlepsze wypieki w mieście.

- Może zrobić coś specjalnie coś dla Ciebie, jeśli chcesz. - uśmiechnęłaś się, tak bardzo się cieszył, więc poszłaś zrobić mu babeczki. Babeczki były czekoladowe i waniliowe. Ozdobiłaś je kolorem czarnym i pomarańczowym w formie jego swirly mask. Gdy skończyłaś, tuzin babeczek włożyłaś do pudełka i wyszłaś pokazać je Tobie'mu.

- Oh, Tobi już je kocha! Dziękuję [Twoje imię]! - dopingował radośnie, kiedy mu je pokazałaś. Przytulił cię mocno i podskakiwał jak dziecko.

- Mam nadzieję, że spodoba ci się ich smak.

- Ile Tobi jest ci winien?

- Nic, jeśli nauczysz mnie czegoś w stylu ninja. - ostatni raz, gdy powiedział ci, że jest ninja, sama zapragnęłaś nim być.

- Sprawa załatwiona! A teraz chodźmy zjeść te babeczki. - i teraz pociągnął cię za sobą, by pozostawić pudełko puste.

Deidara

- Nazywasz to sztuką, hm? - krzyknął Deidara do jakiegoś małego dziecka. Westchnęłaś cicho. To było już trzecie dziecko, na które krzyczał z powodu fajerwerków, które dziecko wybrało. Deidara był przekonany, że każda fajerwerka powinna być sztuką, ale niektóre dzieci wybierały te, które nie były wystarczająco dobre. Rozgniewałaś się, bo odstraszał klientów i gdyby twój szef się o tym dowiedział, miałabyś wielkie kłopoty.

- Przestań! Jeśli dalej będziesz krzyczeć na dzieci, będziesz musiał wyjść! - w końcu na niego krzyknęłaś. Spojrzał na Ciebie, wyraźnie przygotowując się do pełnego sporu o sztukę.

- Ale...

- No buts (Żadnych Ale*) Barbie. Doprowadzasz to tego, że te dzieci płaczą, ponieważ nie podzielają naszego poglądu na sztukę. Niech tak już będzie, są głupi i ostatecznie się nauczą.

- Cokolwiek, hn...

- Po prostu kup, co chcesz i idź na nasze pole, aby na mnie poczekać.

- Świetnie, hn. - przeszedł przez cały sklep, aby znaleźć kilka rzeczy, które chciał, a następnie udał się do ciebie podekscytowany. Skasowałaś wszystkie rzeczy i włożyłaś je do tobry. Kiedy zapłacił, zorientował się, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy.

- Słuchaj, Barbie, jeśli nauczysz mnie trochę swoich umiejętności ninja, będę udawała, że zapłaciłeś w całości.

- Deal (Sprawa**), ale jeśli się wysadzisz, to wszystko będzie twoja wina i nie będę się źle czuł, hn.

- Jaka z ciebie urocza Barbie. - przewróciłaś oczami, gdy zachichotał i pobiegł krzyczeć na innego dzieciaka.

-------------------------
Część ta ma 1718 słów! Dziękuję za przeczytanie i do następnego ❣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro