4. Gdy Twoja randka się nie powiedzie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pain

Pobiegłaś do domu i przygotowywałaś się na czas przyjścia twojego chłopaka. Oboje poszliście od jednej z restauracji, którą ty i Pain minęliście. Jedliście spokojnie i nawet nie zauważyliście, że Pain był ukryty w cieniu i obserwował was oboje.

Wszystko wyglądało dobrze, dopóki telefon twojego chłopaka nie zaczął buczeć przez wysyłane mu SMS-y, gdy on sam był w łazience. Podniosłaś telefon i spojrzałaś na niego. Teksty, które mogłaś zobaczyć, były rozmową nim, a inną dziewczyną.

Trixie: "Więc jesteś tam ze swoją dziewczyną? Rozumiem, że to kolejna zabawka."

David: "To przeciwieństwo zabawki. Ta dziwka jest taka nudna, że wolałbym być teraz z tobą w łóżku."

Trixie: "A może na kanapie ze mną? A może nawet z kuchni na blacie?" (nie pytajcie)

David: "Do diabła! Wolę byś wszędzie z tobą niż z tą dziewczyną."

Wciągnęłaś powietrze. Czułaś, że łzy zaczynają gromadzić się w twoich powiekach. Puściłaś jego telefon na stół i wybiegłaś z restauracji. Wbiegłaś prosto na Pain'a.

- [Twoje imię], coś nie tak? - zapytał Pain. Powiedziałaś mu, co przeczytałaś w telefonie swojego chłopaka. Już miał coś na to powiedzieć, gdy właśnie twój chłopak wyszedł z restauracji.

- Co ty sobie, kurwa myślisz, że zrobisz z moją dziewczyną? - David, twój chłopak, krzyczał na Pain'a.

- Ona już nie jest twoją dziewczyną. - Pain podniósł rękę i przy użyciu Shinra Tensei odrzucił chłopaka dość daleko od was. Kiedy wylądował na ziemi, byłaś całkowicie pewna, że nadział się na jeden z wystających prętów, ale nie obchodziło cię to.

Zetsu

Byłaś właśnie na randce z twoim chłopakiem. Oboje przechodziliście przez park, co było waszym wspólnym pomysłem. Świetnie się bawiłaś. Zabrałaś swojego chłopaka do swojego ulubionego miejsca w parku. To była mała łąka z pięknymi kwiatami dookoła. Kochałaś to, ale on nie.

- To miejsce jest głupie, jak twój ogród. Po co marnować swój czas na takie gówno? - twój chłopak, Nick, powiedział, kopiąc i depcząc kilka kwiatów.

- Nick, to moje ulubione miejsce. Nie bądź taki, proszę. Uszanuj naturę. - błagałaś. Tak było wcześniej, ale myślałeś, że się zmienił.

- Nie [Twoje imię], to nie ma sensu. Jak ty czasami. - zaczął odchodzić, gdy został wciągnięty w ziemię. Usłyszałaś jego krzyki i odgłosy łamania kości. Kiedy wszystkie hałasy ustały, Zetsu wyszedł z ziemi.

- Zetsu?! - byłaś zszokowana.

- Przepraszam, [Twoje imię]... - powiedział Biały.- Wyglądał smakowicie. - odezwał się Czarny.

- Dzięki. - uśmiechnęłaś się. Miałaś dziwną nadzieję, że twój chłopak został zjedzony, za wszytko co powiedział o tobie i roślinach.

Sasori

Spóźniłaś się. Było już bardzo późno. Więc... twój chłopak był bardzo zły. On nigdy, by cię nie uderzył. Jednak się zbliżył.

- Co robiłaś? - Joe, twój chłopak, wrzasnął ci w twarz. Zapał cię za ramiona i zaczął tobą potrząsać. Zadał ci pytanie, ale nie pozwolił odpowiedzieć. Potrząsał tobą zbyt mocno i wrzeszczał w twarz.

- Myślę, że powinieneś pozwolić jej odejść. - oboje odwróciliście się i zobaczyliście stojącego za wami Sasorie'go.

- Kto to, kurwa, jest?! - twój chłopak potrząsnął tobą mocniej, ale potem nagle się znieruchomiał.

- Mówiłem ci, żebyś pozwolił jej odejść. Nie jestem osobą cierpliwą. - widziałaś, że Sasori użył swoich nici czakry, aby odsunąć do ciebie twojego chłopaka. Uśmiechnęłaś się do Sasorie'go.

- Co się, kurwa, dzieje?! - Joe krzyknął jeszcze raz.

- Wygląda na to, że robisz za wielką, ludzką kukłę. Wszystko w porządku, [Twoje imię]? - Sasori spojrzał na ciebie. Uśmiechnęłaś się szeroko.

- Będzie w porządku, gdy pokażesz mi jak zamieniasz go w kukłę i pozwolisz sobie w tym pomóc.

- Dobrze. - Sasori uśmiechnął się odrobinę, gdy uśmiechnęłaś się do niego promiennie. Twój chłopak próbował krzyczeć o pomoc.

Itachi

Po tym jak opuściłaś Itachie'go, poszłaś do domu i przygotowałaś się na randkę. Kiedy usłyszałaś pukanie do drzwi, szczęśliwie je otworzyłaś. Stał tam twój chłopak, uśmiechając się do ciebie.

- Dobry wieczór [Twoje imię]. Wyglądasz dziś olśniewająco. - powiedział twój chłopak. (gdy koleś wam tak mówi, to znaczy, że jest źle)

- Przystojniak z ciebie, Simon. - wpuściłaś go do środka. Wszedł i usiadł na kanapie. Poczułaś coś dziwnego, ale postanowiłaś to zignorować. Poszłaś do łazienki, aby dokończyć swoje przygotowania. Nagle poczułaś, jak twój chłopak obejmuje cię dłońmi wokół talii.

- Pomińmy randkę i od razu przejdźmy do seksu. - szepnął ci do ucha.

- Już ci mówiłam, że nie będę z tobą uprawiała seksu. Nie jestem gotowa. - uwolniłaś się od niego i zaczęłaś wychodzić z łazienki. Złapał cię za ramię i przybił cię do ściany.

- To nie była sugestia. To był rozkaz. - zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć, w pokoju pojawiła się inna osoba.

- Założę się, że powiedziała ci "nie".

- Itachi! - krzyknęłaś radośnie. Itachi złapał Simon'a i wyciągnął go z domu. Można było usłyszeć głos Itachie'go, który zabił twojego chłopaka. Mimo tego, że słuchanie tego było okropne, byłaś szczęśliwa, że Itachi przybył cię uratować.

Kisame

Spędziłaś kilka godzin na przebraniu się w piękną sukienkę na randkę ze swoim chłopakiem. Twoim zdaniem wyglądałaś lepiej niż kiedykolwiek i byłaś podekscytowana, że może cię zobaczyć. Kiedy dotarłaś do restauracji, w której mieliście się spotkać, zobaczyłaś, jak patrzy z gwiazdy, które powoli zaczynały się pojawiać na niebie.

- Hej, Danielu! - podeszłaś do niego, gdy odwrócił się i spojrzał na ciebie. Jego reakcja nie była tym, czego oczekiwałaś.

- Co ty w ogóle masz na sobie? - zapytał, wyglądając na zniesmaczonego. Nie rozumiałaś, dlaczego on tak wyglądał. Miałaś na sobie swoją ulubioną i najładniejszą sukienkę.

- Nie podoba ci się?

- Wyglądasz jak brzydka, tania prostytutka. - kiedy te słowa wyszły mu z ust, zaczęłaś płakać. Byłaś załamana, że powiedział to tobie. Twój smutek rósł, kiedy odwrócił się tylko od ciebie i odszedł, jakby nie złamał ci serca. Stałaś tam płacząc i będąc w szoku.

- Nie słuchaj go. Wyglądasz pięknie, z resztą, jak zawsze. - odwróciłaś się i zobaczyłaś Kisame stojącego z mieczem.

- Czy przyniosłeś go, by kogoś zabić? - pociągnęłaś nosem i otarłaś łzy. Pokiwał głową, niepewny, jak zareagujesz.- Czy zdejmiesz Daniela z tego świata, proszę...

- Zrobię to. - wydawało się, że poczuł ulgę, że dałaś mu pozwolenie na zabicie tego kolesia, ponieważ chciał to zrobić tak bardzo i najprawdopodobniej by go zabił, niezależnie od tego, czy byś się na to zgodziła.

Hidan

Z baru od razu poszłaś do parku, w którym spotkałaś swojego chłopaka. Miałaś nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko zapachu alkoholu, który wciąż był na tobie. Kiedy dotarłaś na miejsce, twój chłopak stał oparty o drzewo.

- Hej [Twoje imię]. - powiedział twój chłopak, gdy się zbliżyłaś. Było można wyczuć od niego, że było coś nie tak.

- Hej Simon. Mam nadzieję, że się nie spóźniłam.

- Spokojnie...

- Czas na widowiskowe zerwanie. - powiedział kobiecy głos zza drzewa. Wyszła i objęła Simon'a.

- Co się dzieje? - spytałaś zszokowana i zraniona.

- Za dużo czasu zabierasz mi z seksu. Więc zamierzam teraz umawiać się z Lucy. - po tym, twój chłopak i jego nowa dziewczyna odeszli.

- Co się przed chwilą stało? - szepnęłaś do siebie, zraniona, zszokowana i zdezorientowana.

- Poświęcę tym skurwieli! - spojrzałaś w górę i zobaczyłaś Hidan'a z jego ostro zakończoną kosą.

- Czy mogę iść z tobą i zobaczyć jak sprawiasz mi ból? Chcę mieć pewność, że oboje cierpieli.

- DO DIABŁA!

Kakuzu

Spóźniłaś się i wiedziałaś o tym bardzo dobrze. Biegłaś tak szybko, jak tylko mogłaś, ale wiedziałaś, że to nie ma sensu. Nawet jeśli spóźniłabyś się kilka sekund, byłby na ciebie zły.

- Gdzie byłaś, do cholery? - zapytał ze złością , kiedy w końcu dotarłaś do lodziarni.

- Straciłam rachubę czasu. Wybacz mi, Michael.

- Powiedź, uprawiałaś seks z tym gościem, prawda?

- Nie, pracowałam do późna i straciłam poczucie czasu. - nic do niego nie docierało. Wiedziałaś, że jak Michael się już wściekł; to nie byłaś w stanie go powstrzymać.

- Kłamiesz, oszukańcza suko! - złapał cię za rękę i szarpnął do siebie, kiedy ruszył, by cię uderzyć. Chwilę, zanim jego dłoń spoczęła na twoim policzku, całe jego ciało zamarło.

- Nie waż się podnosić na nią ręki. - usłyszałaś ten głęboki głos, w którym się zakochałaś, który mógł należeć tylko do jednego mężczyzny. Wyskoczyłaś z uścisku Michael'a i podbiegłaś do Kakuzu. Można powiedzieć, że był wściekły.

- Kakuzu! - uśmiechnęłaś się do niego. Sama nie wiedziałaś, czy jesteś szczęśliwa z tego, że się pojawił.

- Teraz wyrwę mu serce, więc lepiej odwróć wzrok. - kiwnęłaś głową i odwróciłaś wzrok od sytuacji. Byłaś dziwnie szczęśliwa z tego, co twój bohater chciał zrobić.

Tobi

Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Tak, jak myślałaś. Twój chłopak cię zdradzał, ale nigdy nie pomyślałabyś, że osobą z którą zdradza cię twój chłopak będzie twój najlepszy przyjaciel. Po opuszczeniu Tobie'go udałaś się do domu swojego chłopaka i gdy podeszłaś do drzwi, przez okno spojrzałaś na salon. Na kanapie leżał twój chłopak i najlepszy przyjaciel, którzy wpychali sobie języki do gardeł.

- Nie mogę uwierzyć, że oni mi to robią. - wymamrotałaś do siebie. Podeszłaś bliżej drzwi ze złością i zapukałaś. Kiedy drzwi się otworzyły, twój chłopak stał przed tobą, wyglądając na zszokowanego.- Cześć.

- [Twoje imię, cześć. Um, co ty tu robisz?

- Przyłapuję mojego chłopaka na zdradzie, który obściskuje się z moim najlepszym przyjacielem, przy tym łamiąc mi serce.

- Możemy wyjaśnić! - zawołali razem.

- Cóż, nie chcę was słuchać. - odwróciłaś się i dając swojego chłopakowi z liścia, po prostu uciekłaś. Pobiegłaś ulicą, kiedy zderzyłaś się z Tobi'm.

- Ojej. - powiedział Tobi, kiedy oboje padliście na ziemię. Natychmiast usiadłaś na kolanach obok niego.

- Przykro mi, Tobi. - powiedziałaś, kiedy zaczęłaś płakać.

- Och nie! Czy Tobi skrzywdził [Twoje imię]?

- Nie, spokojnie Tobi... Właśnie złapałam mojego chłopaka i najlepszego przyjaciela całujących się na kanapie.

- Rozumiem. - głos Tobie'go opadł. Byłaś bardzo zszokowana nagłą zmianą jego głosu.

- T-Tobi?

- Zostań tutaj [Twoje imię]. Zamierzam "zaopiekować się" tymi dwoma, którzy cię skrzywdzili. kiedy odszedł, nie odważyłaś się ruszyć.

Deidara

Ty i twój chłopak świętowaliście swoją dwumiesięczną rocznicę. Byłaś podekscytowana i bardzo szczęśliwa. Twój chłopak powiedział, że lubi jaszczurki, dlatego zrobiłaś dla niego glinianą, którą już dzisiaj chciałaś mu dać. Kiedy pojawiałaś się w restauracji, upuściłaś jaszczurkę. Tuż przed tobą był twój chłopak z ramionami wokół jakieś dziewczyny.

- Więc chcesz być moją nową dziewczyną, huh? Moja ostatnia była taka nudna. - powiedział twój chłopak.

- Jesteś taki niesamowity i taki sexy! - powiedziała radośnie dziewczyna. (taka typowa Karyna)

- Co tu się dzieje, do diabła?! - krzyknęłaś ze złością. Oboje spojrzeli na ciebie.

- Och, [Twoje imię]? Zupełnie o tobie zapomniałem. Już się skończyliśmy, żegnaj. (skądś to znam XD) - po tym zaczął rozmawiać z dziewczyną z jego ramionach. Nie wiedziałaś, co masz zrobić i co powiedzieć, więc po prostu stałaś tam jak głupia, gdy ten palant złamałam ci serce.

- A może ich wysadzę, hn? - zapytał Deidara, gdy pojawił się obok ciebie.

- Rozwal ich na kawałki. Nawet nie rób z nich swojej sztuki. Nie są tego warci. - warknęłaś, gdy się odwróciłaś. Zaczęłaś odchodzić, gdy usłyszałaś "Katsu!" od Deidary. Bomby wybuchły, a inni ludzie zaczęli krzyczeć z bólu odniesionych obrażeń. Nie mogłaś powstrzymać się od śmiechu, gdy po twoim chłopaku i tej lasce nie zostało nic.

----------------------------

Kochani to aż 2000 słów!

Dziękuję za przeczytanie i do następnego ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro