Kiedy spotykacie się po raz drugi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pain

Był dzień, kiedy należało wstać z łóżka i załatwić coś nudnego. Mowa tu o zakupach, które nie mogły przejść obojętnie przez twoją głowę. Dlatego właśnie takich o to sposobem, znalazłaś się przed sklepem.

"Hm... Muszę kupić podstawowe produkty... Mam ochotę na rybę! Wiem! Kupię karpia, dawno nie jadłam, haha!" Myślałaś uśmiechnięta. Wtem dostrzegłaś znajomą rudą czuprynę. Na pierwszy rzut oka przypomniały ci się osoby z pomarańczowymi włosami z wioski, ale twoje domysły przerwała pewna kłótnia.

Spojrzałaś w kierunku wrzasków, a do twoich oczu dotarł niedawno spotkany osobnik.

"Czy to jest ten typo, który nazwał siebie Bogiem? Hm... Chyba na to wygląda!"

-Oddawaj Pan ten lakier do włosów! To ostatnia sztuka!- krzyczała kobieta, zapewne po sześćdziesiątce, wnioskując po jej wyglądzie.

-Nigdy! On jest mój! Jak Pani myśli, jakim cudem mam takie gęste, rude włosy?! To zasługa tego cudownego lakieru! Dlatego odda mi go Pani po dobroci, albo...-mówił swoim charakterystycznym głosem Bóg. Jedyne jak mogłaś to skomentować "Kłócą się, jakby na świecie była tylko jedna sztuka... To nie jest jakaś wojna sklepowa, żeby tak się kłócić."

Jednakże kiedy zobaczyłaś jego wzrok na twojej osobie, chciałaś się szybko ewakuować. Nie udało cię się to, a do twoich uszu dotarło pytanie, padające z ust rudego posiadacza Rinnegana.

-A ty co tutaj robisz?-spytał się, ciągle trzymając wymarzone opakowanie lakieru.

-Ja? Cóż... Przyszłam na zakupy i przy okazji po karpia. Lepsze pytanie brzmi, co ty tutaj robisz? Wiesz, obiło mi się o uszy, że Bóg nie potrzebuje używać lakieru. -stwierdziłaś, uważnie przyglądając się sytuacji przed tobą-Zważywszy na to, że miałby wykłócać się o niego z jakąś babką.

-Mam tego dosyć...Shinra Tensei!!!-Po wypowiedzeniu tych słów, budynek w którym się znajdowaliście, rozpadł się w drobny mak.

Otwierając oczy, czułaś zapach gruzu i kurzu. Gdy zobaczyłaś co się stało, natychmiastowo podniosłaś się z ziemi. Odwróciłaś się w kierunku winowajcy, czując jak żyłka na twoim czole zaczęła pulsować.

-Czy ty jesteś normalny człowieku?! Zdajesz sobie sprawę, że tutaj były najlepsze karpie?! I najbliższy sklep?! Przez ciebie teraz tego nie będzie, a ja w dodatku dostałam kamieniem po łbie!!-Krzyczałaś, starając się opanować, co nie wychodziło ci najlepiej.

-Poczuj ból.-Kiedy tylko usłyszałaś te dwa słowa, poczułaś jak aura wokół ciebie zaczęła się zmieniać.

-Zabije cię... Spale cię... Dam nawet żółwiowi cię zgwałcić, za ten haniebny czyn...-mówiąc to, spostrzegłaś, że rudego mężczyzny już przy tobie nie było.-Sam se poczuj ból!!


Sasori

Najlepszy sposób na spędzanie wolnego czasu? Ulubiona książka i ulubione miejsce. Przeważnie tak spędzałaś czas wolny. Nad twoim ukochanym stawem, z (F/Bk) w ręce. Oparta o drzewo, czytałaś zachłannie każdą linijkę. Promyki słońca delikatnie dotykały twojej skóry, zostawiając na niej przyjemne ciepło. Szum liści na wietrze i dźwięk płynącej wody sprawiał, że czułaś się zrelaksowana.

Nagle usłyszałaś tajemniczy szelest liści. Inni niż dotychczas. Zupełnie jakby... Zupełnie jakby ktoś tam się pojawił. Odruchowo twoje (E/C) oczy powędrowały w tamtą stronę, ale niczego tam nie zobaczyłaś. Wzruszyłaś ramionami i chciałaś powrócić do twojej lektury, ale przed tobą pojawiła się mała, drewniana laleczka.

"Co do..."

Przyglądając się jej uważniej, spostrzegłaś nici chakry. Ciągneły się od drugiej części brzegu, gdzie znajdował się las. Automatycznie chciałaś się tam udać, ale zatrzymała cię marionetka. Objęła cię koło nogi i nie chciała puścić. Zaczęłaś ją od siebie wyrywać, a gdy ci się to udało, poczułaś uderzenie w okolicy karku.

Padłaś na ziemię, zapamiętując tylko czerwoną czuprunę i tego samego koloru chmurki.

Zadziwiająco, obudziłaś się w swoim łóżku. Na szafce nocnej stała twoja książka, z której coś wystawało. Wzięłaś ją do ręki i otworzyłaś na zaznaczonej stronie. W środku znajdował się list, który zaczęłaś czytać.

"Dobrze było znowu cię zobaczyć (Y/N)...Musisz w to uwierzyć, ale zaniedługo twoje życie zmieni się nie do poznania. Pożegnasz się ze swoją wioską, zostawiając ją w tyle. Zaniedługo, (Y/N). Obiecuję ci to."

Po przeczytaniu, poczułaś na swoim ciele ciarki. Co to ma wszystko znaczyć i dlaczego ten czerwonowłosy tak ci się naprzykrza?! Chciałaś znać na to odpowiedzi, jednak... Prawdopodobnie doczekasz się ich przy waszym następnym spotkaniu.


Deidara

Jedną z przyjemniejszych rzeczy podczas misji jest kąpiel w świetle księżyca, gdzie nikt cię nie widzi, nikt cię nie ocenia, a co najważniejsze możesz poczuć się ponownie jak dziecko. Teraz nie było inaczej, gdy po kilku dniach wykonywania misji, w końcu mogłaś się odświeżyć.

Stanęłaś przed stawem. Czułaś jak lekki wiatr dotyka twoje nagie ciało, czego skutkiem była gęsia skórka. Stopą dotknęłaś wody i przyznałaś sobie, że była w sam raz. Weszłaś i zamoczyłaś się cała. Uśmiechnęłaś się szeroko i zaczęłaś wprawiać wodę w ruch. W twojej głowie rozbrzmiewała muzyka, w której całkowicie się zatraciłaś, tracąc jakikolwiek kontakt z rzeczywistością.

Wtem twoje szczęśliwe chwile przerwał odgłos gwizdania. Momentalnie się zatrzymałaś i zaczęłaś rozglądać, zasłaniając swoje ciało. Gdy spostrzegłaś osobnika, któremu nie tak dawno pomogłaś, poczułaś jak twoje twarz jest cieplejsza.

-Ho~ Cóż moje piękne oczy widzą,hm?-Powiedział blondyn.

-T-to t-ty! -krzyknęłaś, szybko zanurzając się w wodzie. W odpowiedzi na to działanie usłyszałaś tylko śmiech.-Grzecznie cię proszę, odejdź!

-A ja grzecznie odpowiadam, że tego nie zrobię! Świetnie widoki tutaj są, hm! - Mogłaś przysiąc, że byłaś teraz żywym wulkanem rumieńców. Nieznajomy. Chłopak. Nie wiesz ile ma lat. On przygląda ci się, podczas gdy ty jesteś goła. To może się źle skończyć.

-W takim razie... -szepnęłaś-Kirigakure no jutsu!

Wokół was zaczęła pojawiać się mgła tak gęsta, że nawet nie mogłaś stwierdzić gdzie stał niebieskooki. Mimo wszystko, szybkim ruchem wyszłaś z wody i zgrabnie przechwyciłaś swoje rzeczy. Kiedy tylko zobaczyłaś zarys postaci, ułożyłaś odpowiednią pieczęć, która powodowała użycie Techniki Teleportacji. W sekundzie znalazłaś się w domu, gdzie szybko ubrałaś się do snu.

Jednakże, gdy przykryłaś się już kołdrą, dopiero teraz do ciebie dotarło co się wydarzyło.

"Na Mędrca Sześciu Ścieżek! On widział mnie nagą!!"


Uchiha Itachi

W myślach ciągle miałaś spotkanie z zabójcą twojego klanu, mimo iż minęły dwa tygodnie. Dalej zastanawiałaś się, jakiego rodzaju misję dostał Itachi. Zdobycie informacji? Zabicie kogoś? Lub szpiegowanie? Nie wiedziałaś i szczerze nie byłaś pewna czy byś chciała.

W twojej przytulnie urządzonej sypialni, dało czuć się unoszący zapach herbaty. Za oknem słońce kończyło na dziś swoją działalność. Na niebie były cudownie współgrające kolory żółtego, pomarańczowego, różowego i nawet fiołkowego. Na zewnątrz ulice były żywe. Pełne rozmów, uśmiechów, krzyków zabaw dzieci i nawet muzyki. Rozpoczynał się czas, w którym każdy mógł się zrelaksować, a w tym i ty.

Z książką (F/Bk) w ręku, leżałaś na wygodnym łóżku. Słowa wypływające z kartek tak mocno cię wciągnęły, że nie zwracałaś uwagi jak głośno zrobiło się na dworze. Ale gdy twoje okno niespodziewanie się otworzyło, przerwałaś czytanie.

"Zamknęłam okno, więc jakim cudem to się otworzyło?"Spytałaś siebie w myślach i wstałaś aby je zamknąć. Wescthnęłaś, aby następnie znów zacząć czytać.

Nie było ci to jednak dane, gdyż zaraz potem usłyszałaś dźwięk tłuczonego szkła w swoim salonie. Jako iż sypialnia znajdowała się na piętrze, powoli schodziłaś po schodach z zabójczą bronią. Patelnią, która przypadkiem znalazła się w twoim pokoju. Zapomniałaś ją odstawić po misji do kuchni, ale potem już ci się nie chciało, więc takim sposobem była w pokoju, a teraz w twoich dłoniach.

Weszłaś do salonu i zobaczyłaś dziwny widok. Uchiha Itachi, zbiegły ninja z Konohy, zabójca swojego klanu, członek Akatsuki - siedział przy stole i jakby nigdy nic pił sobie herbatę.

"Co to kur-"

-Witaj, (Y/N).-Powiedział, biorąc łyk ciepłego napoju.

-Okey, to już jest dziwne. Co ty na Trzeciego Hokage robisz w moim domu Itachi?!-spytałaś głośno, w gotowości mając swoją jakże zaradną broń.

-Ja? Popijam sobie herbatę, nie widać? Czy może już twoje oczy są słabe?-odpowiedział z sarkazmem.

"Ty nie bądź kur*a taki mądry...!" Pomyślałaś, aby następnie oznajmić-Bardzo śmiesznie, Panie Uchiha. Cudowny z Pana żartowniś! A teraz wyjaśnij mi, co robisz w moim domu?!

-Przyszedłem cię odwiedzić.-rzekł krótko, odkładając pusty kubek na stolik przed nim. Wstał z gracją i do ciebie podszedł. Jego wzrok przykuła rzecz, znajdująca się w twoich dłoniach.

-Skuteczne, nie powiem.-skomentował i odwrócił się w kierunku wyjścia.

-Żebyś wiedział! A-ale chwila!

-Gdy następnym razem się spotkamy, twoje życie będzie inne (Y/N). Możesz zacząć się pakować.-otworzył drzwi, aby chwilę później rozpłynąć się w powietrzu. Szybko pobiegłaś za nim i krzyknęłaś w niebo.

-Zapomniałeś po sobie posprzątać!!-Zwróciłaś wzrok na ludzi, którzy obserowali cię z wielkimi gałami. No tak, z ich perspektywy to musiało wyglądać dziwnie. Dlatego więc szybkim ruchem uśmiechnęłaś się nerwowo i wróciłaś do twojego domu. Westchnęłaś i zjechałaś na dół po drzwiach. Schowałaś twarz w twoje dłonie i zaczęłaś zastanawiać się nad znaczeniem jego słów.


Tobi/Uchiha Obito

Kochałaś takie miejsca jak polany kwiatów, stawy i lasy. Lubiałaś przebywać w takich miejscach, zwłaszcza podczas wiosny. Tak jak teraz, leżałaś wśród traw i kolorowych kwiatów. Gdzie byś nie spojrzała, każda roślina była wyjątkowa i indywidualna. Każda z nich pachniała na swój własny sposób, przez co w powietrzu dało wyczuwać się piękne zapachy.

Zza zielonych kolorów, na niebie były chmury. Jedna z nich wyjątkowo przykuła twoją uwagę, ponieważ przypominała maskę pewnego mężczyzny. Tobi, bo tak miał na imię, był niedawno poznaną osobą, na którą wpadłaś. Szczerze, byłaś szczęśliwa, że poznałaś kogoś takiego jak on. Przymknęłaś na chwilę oczy, przypominając sobie szczegóły waszego pierwszego spotkania.

Gdy otworzyłaś je ponownie, ja niebie już nie było chmur. Właściwie, nieba nie mogłaś zobaczyć, ponieważ widok zasłaniała ci znana już maska. Zrobiłaś zdziwioną minę i podniosłaś się do siadu.

-T-Tobi?-zapytałaś niedowierzając.-Co ty tu robisz?

-Hmm... Kim jesteś?-spytał tylko, a twoje usta zmieniły się w wąską linię.

-(Y/N)! Uchiha (Y/N), wpadliśmy na siebie nie tak dawno... Pamiętasz?-rzekłaś, a chłopak wyraźnie się rozweselił.

-Tak! Tobi pamięta! Tobi bardzo tęsknił za karmelkiem!-krzyknął, przytulając cię. Nieśmiało oddałaś gest, lekko klepiąc go po plecach. Spędziliście tak jeszcze kilka minut, póki zaczęłaś czuć się niekomfortowo.

-Tobi... Wiesz, już trochę za długo mnie przytulasz. Ja też tęskniłam...-powiedziałaś, a on momentalnie się odsunął.

-Niestety Tobi bardzo chciałby spędzić z tobą czas, ale Tobi musi już iść.-posmutniał, przez co sama zaczęłaś czuć żal, że nie możecie trochę dłużej pogadać.

-Spokojnie, jeszcze będziemy mieli okazję się spotkać.-powiedziałaś, uśmiechając się, aby go wesprzeć na duchu.

-To nastąpi prędzej niż myślisz...-wyszeptał do siebie, zupełnie nie mając na uwadzę, że zmienił głos.

-Coś mówiłeś?

-Nie, nie! Tobi żegna! Pa karmelku!-krzyknął swoim dziecinnym głosem i zaczął oddalać się w podskokach.

-Pa!-odkrzyknęłaś mu na odchodne.-Eh... Cóż, teraz czas wracać do domu.


Hidan


Aby zarabiać, w świecie Shinobi jest kilka sposobów. Gospodarcze rzeczy, takie jak sklepy czy bary, złodziejstwo, własny interes, bądź też wykonywane misje. Właśnie takim sposobem otrzymałaś misję znalezienia siedzibę łowców głów. Byłabyś szczęśliwa gdybyś miała kogoś do pomocy, jednakże Hokage uznał, że sama dasz sobie radę.

Przemierzałaś różne drogi, aż w końcu dotarłaś do miejsca, gdzie rzekomo powinna być owa baza wymiany trupów na pieniądze. Usiadłaś na schodku i przyjrzałaś się budynkowi. Na pierwszy rzut oka, wyglądał na toaletę publiczną. Zwykła, brudna i śmierdząca... Nic nadzwyczajnego. Mimo to, aktywowałaś swoje dojutsu i spotrzegłaś, że w środku jest tajemny pokój. Byłaś pewna, że trafiłaś na miejsce.

Nagle drzwi otworzyły się, a z nich wyszli dwaj mężczyźni. Jeden z nich z maską na twarzy. Jego skóra była ciemna, a oczy koloru miętowego. Natomiast drugi z nich...

"To ten zboczeniec, który znał moje imię! Nigdzie nie zapomnę jego twarzy..."pomyślałaś, a jego wzrok skierował się w twoim kierunku. Uśmiechnął się dziko.

-O! To ty, moja mała suczko!-krzyknął, a drugi z nich obserwował cię tylko z nieznanym dla ciebie wzrokiem.

-Co ty tu robisz?-spytał mężczyzna w masce.

-Dostałam misję, sprawdzenia czy aby napewno jest tu kryjówka łowców głów. Jak widzę, dobrze trafiłam.-odpowiedziałaś zgodnie z prawdą.

-I co teraz zamierzasz Shinobi z Konohy?-Wyższy nie dawał za wygraną i wdawał się z tobą w dyskusję. Natomiast szarowłosy nie odzywał się.

-Zamierzam zniszczyć ten budynek. W końcu to moja misja.-Wzruszyłaś ramionami.

-Myślisz, że dasz radę zniszczyć to za jednym razem?

-Oczywiście, że tak. To łatwizna.-oznajmiłaś z zwycięskim uśmiechem.

-Hidna. Pilnuj moich pieniędzy. Zabiję ją szybko. A ty lepiej się odsuń.-Zwrócił się do kompana, a następnie podał mu teczkę.

-Jasne, stary pryku. Nie mam zamiaru znowu posmakować jej pięści.-wskazał na ciebie, oddalając się. Twój nowy przeciwnik spojrzał na ciebie, aby następnie szybko znaleźć się koło twojej osoby.

Zaatakował cię pięścią, a ty zablokowałaś atak. Ponownie włączyłaś Byuakugana i użyłaś miękkiej pięści. Gdy to nie robiło na nim wielkiego wrażenia, zaczełaś go naparzać swoją siłą. Walnęłaś go w brzuch. Poleciał na dach budynku, a ty momentalnie skoczyłaś za nim. Walczyliście jeszcze trochę. Dostałaś także w brzuch, przez to poleciałaś do tyłu.

-Starczy tego dobrego...-Powiedziałaś wstając. Ciemnoskóry obdarzał cię jedynie obojętnym spojrzeniem.

-Nie jesteś za silna.-skomentował tylko, prychając pod nosem.

-Zakończę to jednym uderzeniem!-wykrzyknęłaś i odepchnęłaś się od podłoża. Zgromadziłaś dużą ilość chakry w swoją pięść i ścisnęłaś ją. Oderzyłaś w budynek.-Kuso!!!

Budynek zaczął się rozpadać, przez co musiałaś się ewakuować koło niego. Widziałaś tylko pełno gruzu, kurzu i dymu. Zaczęłaś rozglądać się w poszukiwaniu dwóch mężczyzn, ale ślad po nich zaginął.

"Niech by to... Trzeci mnie zabije za takie wielkie szkody!!"Pomyślałaś, czując jak twoje samopoczucie spada. Nie tak wyobrażałaś sobie tą misję. Wolałabyś, aby nie było żadnej walki, żadnych wielkich zniszczeń... Zwłaszcza, że weszła tutaj jeszcze twoja samowolka. Prawdą było to, że nie miałaś niszczyć budynku. Teraz będziesz musiała się sporo tłumaczyć.

Hoshigaki Kisame

"Misje, misje i misje! Eh, nie za dużo mi ich przydzielają?"Pomyślałaś, zanurzając się w jeziorze. Mały wodospad dawał o sobie znać, ale nie przeszkadzało ci to. Było przyjemnie, a to się liczyło.

W chwilach po ciężkich walkach, logiczne było że Shinobi będzie wykończony i brudny. Tak samo jak ty teraz. Unosząca się po wodzie dziewczyna, która wraca się do domu. Jednak gdy tylko zobaczyłaś wodę, a czując jak bardzo śmierdzisz, postanowiłaś zrobić sobie postój.

Takim sposobem znajdujesz się właśnie w przezroczystej cieczy, która skrywała w sobie coś dziwnego. Zauważyłaś, że coś dużego pływa z tobą dopiero wtedy, gdy coś dotknęło twojej nogi. Szybko stanęłaś, obserwując wodę. Nagle przed tobą z wody wyskoczyła postać.

-Kisame?!-Wystraszyłaś się, rumieniąc się jak burak. W odpowiedzi na twoją reakcję, mężczyzna zaśmiał się tylko.

-Cześć, (Y/N). Nie chce wyjść na jakiegoś zboczeńca, ale masz bardzo ładną bieliznę.-rzekł poważnie, a z jego twarzy nie schodził uśmieszek.

-C-co?! Właśnie wychodzisz za zboczeńca, zdajesz sobie z tego sprawę, tak?!-mówiłaś piskliwym głosem, oddalając się równocześnie od niego.-Właściwie, nie spodziewałam się nikogo tutaj zastać... A zwłaszcza ciebie. Jesteś na jakiejś misji?-zapytałaś, a on kiwnął twierdząco głową.

-Dokładnie. Przyszedłem się tylko przywitać, ponieważ czas mnie nagli. -oznajmił wychodząc z wody. Ty podążając jego śladem, uczyniłaś to samo.

-Spotkamy się jeszcze kiedyś Kisame?-spytałaś z nadzieją w głosie. Mimo iż mało go znasz, zdążyłaś go polubić. Wydawał się szczery i co najważniejsze godny zaufania.

-Prędzej niż myślisz, golasku!-Odpowiedział ci, w czym ponownie wprawił cię w stan zakłopotania pomieszanego z czerwonymi policzkami. Pożegnał się, a ty tylko obserowałaś oddalające się plecy niebieskoskórego.

-Sayonara, Kisame...-szepnęłaś lekko, zbierając się do powrotu.


Kakuzu

Kilka dni później znowu spotkałaś tego mężczyzne. Właśnie kogoś zabijał? Jego wzrok skierował się na ciebie.

-Cz-cześć?

-To znowu ty? Czego chcesz? -warknął biorąc ciało na plecy

-Wiesz... Spotkałam cię przypadkiem... Z resztą, zaciekawił mnie twój płaszcz. Co on znaczy? -dwu kolorowy mężczyzna szedł przed siebie, a ty za nim

-Skąd się urwałaś, jeśli nawet nie wiesz co oznacza ten znak? -spojrzał na ciebie, a ty uśmiechnęłaś się głupio - To znak Akatsuki. Najsilniejsza organizacja na świecie. Sami przestępcy rangi S. Coś ci to mówi? -zatrzymał się i odwrócił się do ciebie

-Tak! Coś mi się o uszu potknęło. -twój wzrok powędrował na człowieka, który wisiał na plecach twojego chwilowego towarzysza. Otworzyłaś szerzej oczy. -Ej! On jeszcze żyje! Musimy go ratować! -chciałaś chwycić osobę, jednak mężczyzna się odsunął.

-Co ty do cholery robisz z moją nagrodą?! -krzyknął zły

-On żyje trzeba mu pomóc! -również krzyknęłaś. Członek Akatsuki rzucił człowieka na ziemie i przebił mu serce.

-Już nie.

Patrzyłaś na to przerażona i wściekła. Jak mógł kogoś zabić z tak zimną krwią? Przecież on jeszcze mógł żyć!

-Jak mogłeś?! -wykrzyknęłaś wściekła

-O co ci chodzi? Będę miał za to pieniądze. -powiedział spokojnie,by po chwili dopowiedzieć- Mam cię już dość-warknął. Kątem oka zauważyłam teczkę. I pytałaś się jak jej nie zauważyłaś.

-A ja mam dość tych twoich pieniędzy! Uwolnienie Kryształowu! Kryształowy Smok! - technika zaczęła atakować materialiste. Zrobił unik, jednak jakimś cudem udało się przechwycić teczkę.

Odwróciłaś się i zaczęłaś uciekać. Za sobą słyszałaś tylko swoje imie. Ale... Skąd on je znał?


*****

No to tak! Drugie spotkanie! Dla pamiętnych, w Kakuzu nic nie zmieniałam. Uznałam, że on został napisany najlepiej z wszystkich. Chodzi mi oczywiście o to, gdy pisałam tą książkę dawniej... Ale no!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro