Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ramiona Ki-jy były takie wygodne, że aż mi się przysnęło. Pomimo tego, że chłopak się nie skarżył, czuć było u niego nie małe spięcie. Coś przeczuwam, że wolałby nieść Yonę sto razy bardziej niż mnie. Gdy po jakimś czasie otwarłam oczy, mieliśmy już postój. Tak jak im radziłam okrążyli moją wioskę szerokim łukiem. Do mojego nosa dobiegł bardzo zachęcający zapach pożywienia. Przemknęłam oczy i z szerokim uśmiechem napawałam się cudna wonią.
- achh..Shiro ..ślinisz się - usłyszałam radosny śmiech Yony.
-no ba ! Od miesięcy żywiłam się jedynie robakami i żułam pożywne korzenie...-uśmiechnęłam się słabo, po czym spróbowałam powoli wstać, zwabiona propozycją jedzenia i już pewnie leżała bym na ściółce, gdyby jakieś silne dłonie nie podtrzymały mnie od tyłu.
-uważaj...
Tego głosu jeszcze nie słyszałam.. poważny i spokojny, a zarazem uprzejmy i ciepły . Był to głos Shin-aha.
-d..dziękuję - odpowiedziałam lekko zmieszana, a na dodatek zarumieniona! Kobieto weź się w garść! Ty tego zamaskowanego typa przecie nawet nie znasz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro