11. Scarface

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przyglądali  mi się z wielkim zaangażowaniem, a ja spokojnie odpaliłam papierosa.

- No dobra...- Westchnęłam.- Sprawa wygląda tak... Kilka dni temu siedząc w biurze Kamil przyniósł mi pocztę. Wśród innych kopert była taka bez adresu i nadawcy. Były w niej zdjęcia i list z obietnicą, że się  dowiesz...-  Popatrzyłam na Igora. Wstałam i podeszłam do regału z książkami, sięgnęłam po kopertę. - Dowiesz o tych zdjęciach. - Rzuciłam kopertę na stół i wysypała się niej cała zawartość. - Później wymieniłam z nią...Bo to dziewczyna kilka wiadomości, kazała mi przyjechać do lasku na obrzeżach miasta.- Usiadłam.-  Pojechałam, ale się z nią nie spotkałam.  To był podstęp chciała wybawić mnie z domu, żebyś  podrzucić  to Igorowi. - Machnęłam niedbale ręką. - A resztę tej historii znacie.  Naprawdę nie mam pojęcia kto to jest...Na początku myślałam, że to może Molly, ale to niemożliwe.

- To musi być ktoś z twojego bliskiego otoczenia, ktoś kto cię zna. - Camila pokręciła głową. - Ktoś kto cię obserwuje.

- Ktoś kto chce twojego nieszczęścia.

- Ktoś kto dużo o tobie wie.

- Kto? - Zmarszczyłam brwi. - Kim ona jest? Twierdzi, że się przyjaźniłyśmy, ale ja ją olałam.

-  Mela...-Kuba wstał.- Skup się, musisz ją znać.

*Igor*

Poruszyłem się niespokojnie, nie wiedziałem czy to dobry moment, żeby powiedzieć to co wiem ja. Czy powiedzieć o groźbie i zdradzić prawdziwy powód  naszego rozstania. 

- Nic nie przychodzi mi do głowy. - Powiedziała. Była zmęczona, wyglądała na zmęczoną, a mnie przerażała myśl, że to ja w dużej mierze doprowadziłem ją do takiego stanu. "Poczekam, poczekam, aż będziemy sami...Wtedy ci powiem.

Zapadła chwila ciszy, każdy był pogrążony w własnych myślach. Nagle poczułem jak telefon zawibrował mi w kieszeni.  Szybko go wyciągnąłem i sprawdziłem wiadomość.

" Wiem, gdzie jesteś...I nie podoba mi się to..."

Postanowiłem to zignorować. Rzuciłem szybkie spojrzenie Meli, ale chyba nie widziała  jak sprawdzam telefon. 

- Dobra.  - Powiedziała. - Nie myślmy o tym teraz, wszyscy jesteśmy zmęczeni dzisiejszym dniem. Niektórzy nawet bardzo.-  Popatrzyła na mnie. - Jeśli pojawi się coś nowego to po prostu dam wam znać.

- To dobry pomysł. - Olivia wstała.

- Puki co milczy...- Skierowała wzrok na Camilę. - Udało ci się coś zrobić z tymi zdjęciami?

- Tak, już jest dobrze. - Ona też wstała.

- Chodźmy. - Kuba wziął Olivię za rękę.

- Do zobaczenia Mela. - Zawołali z korytarza. - Pa Igor.

- Cześć! - Krzyknąłem, a ona poszła ich odprowadzić. Wróciła po chwili i skierowała się do lodówki z zamrażalki wyciągnęła mrożony groszek. Podeszła z nim do mnie i rzuciła mi torebką  w brzuch.

- Chyba cię szczęka boli. - Mruknęła siadając na stole na przeciwko mnie.

- Dzięki.

- Spoko...-Zmieszała się. - Nie musiałeś...Dlaczego...Sama nie wiem co chcę powiedzieć.

- Musiałem, chciałem, bo mi na tobie zależy. - Wymamrotałem. Unikała mojego wzroku, a mój telefon znowu zawibrował.

- Jedź już do niej. - Wstała.

- Do kogo?

- Do Martyny. - Wzruszyła ramionami. - Widzę, że nie może się od ciebie oderwać.

- To nie ona...To ktoś z wytwórni...Nie ważne. - Schowałem telefon. - Muszę ci coś powiedzieć.

- Słucham.

- Usiądź.

- No dobrze. - Znów  oparła się o stoik. 

- Chodzi o to, że kiedy dostałem te zdjęcia...Tam był jeszcze list...List z groźbą...Zostało postawione mi ultimatum....Albo ty, albo moja mama.

- Co?!

- Zagroziła mi, że jeśli z tobą zostanę, może zrobić jej krzywdę. Do listu było dołączone jej zdjęcie. - Złapałem ją za rękę. - Mela, ja nigdy nie powiedziałbym ci tego co powiedziałem wtedy...Doskonale widziałem na tych zdjęciach jak wyglądały te pocałunki...Musiałem wybrać...Nie miej mi za złe tego wyboru.

- Nie mam. 

- Naprawdę?

- Tak. -Skinęła głową.

- Nie powinno mnie tu teraz być. - Powiedziałem. - Ona wie, że tu jestem.

- Co?

- Dostałem od niej wiadomość. - Pokazałem jej telefon. - Muszę iść, nie chcę ryzykować.

- Jasne.

- Mela...- Popatrzyłem jej w oczy. - Jak mogę być z tobą bez ciebie?

- Nie możesz.

- Dlaczego?

- Posłuchaj...Nie wiem kim ona jest...Nie mam pojęcia, ale jest dobra, jest naprawdę bardzo dobra. Ty i ja...Nie możemy ryzykować. Nie stać mnie na to, żebyś ty, czy ktoś z twojego otoczenia cierpiał przeze mnie.

- Mela...

- Nie Igor...Przestań myśleć  o nas...To musi poczekać. - Słyszałem jak ciężko jej to wszystko przychodzi. - Najlepiej jakbyś czymś się zajął.

- Co proponujesz?

- Wypromuj w mediach nowy związek.

- Co?! - Krzyknąłem.

- Związek z Martyną.

- Nie!

- Jeśli to zrobisz ona odetnie mnie od ciebie.

- Nie chcę! Chcę zostać z tobą!

- Przestań. - Do oczu napłynęły jej łzy, przez co zrobiły się bardziej niebieskie. - Nie mów tak. - Odwróciła wzrok. Było jej trudno, było jej cholernie trudno.

- Mela...Mela popatrz na mnie.- Chwyciłem jej brodę. - Popatrz. - Podniosła wzrok.

- Nie dam rady...- Jej głos jeszcze nigdy nie był tak bardzo pozbawiony zapału. Objąłem ją, mocno do siebie przycisnąłem.

- Dasz...Dasz radę...Jak nie ty to kto?  Dobrze...Zrobię to, wypromuję związek z Martyną, ale nie będę  z nią. Nie chcę. - Uwolniłem ją z uścisku.  - Obiecaj mi coś.  Nie poddasz się.

- Igor...

- Obiecaj.

- Obiecuję. - W jej oczach pojawił się  blask. - Znajdę ją i ukręcę łeb. 

- I o to chodzi mała.  - Uśmiechnąłem się.

***

*Mela*

Wyszłam z Igorem z bloku i patrzyłam jak odjeżdża. " Proszę cię uważaj."

Odwróciłam się i ruszyłam w stronę klatki.

 -Przepraszam. - Zaczepił mnie jakiś mały chłopiec.

- Tak?

- Dlaczego pani tak późno chodzi po dworze? To bardzo niebezpieczne, ktoś może zrobić pani krzywdę.

- Odprowadziłam kolegę do samochodu. - Tłumaczyłam. - A ty? Czemu nie jesteś w domu?

- Nie mam domu.

- Co?

- Nie mam domu. - Powtórzył.

- Jak to?

- Tak to! - Zaśmiał się. - Jesteś Mela? - Zapytał z entuzjazmem.

- Tak...Ale jeśli to jakiś głupi żart to...

- To nie żart! Proszę to dla ciebie.-  Podał mi kartkę zwiniętą w kulkę.

- Co to jest?

- Zobacz! - Podskoczył. Odwinęłam zgnieciony świstek. 

 - "Scarface"  - Zmarszczyłam brwi. - Człowiek z blizną...Co to ma znaczyć...- Podniosłam wzrok, ale chłopca już nie było. - Ej! Co jest?! Rozpłynął się? Pora iść do psychiatry. - Odwróciłam kartkę na odwrocie był tylko podpis.- No tak...Nie spodziewałam się XYZ2A. Jasne. - Prychnęłam zmięłam kartkę i włożyłam ją do kieszeni bluzy.

Wróciłam do mieszkania i niemal od razu skierowałam się pod prysznic. Zmyłam z siebie cały dzisiejszy dzień i pozwoliłam wodzie rozmasować obolałe miejsca. Posprzątałam po całym zamieszaniu i położyłam się spać.

*Igor*

Dojechałem do domu, zdziwiło mnie zapalone światło w salonie.

- Mamo już jestem! - Krzyknąłem wchodząc do środka. Zaglądnąłem do salonu. Moja mama siedziała blada jak ściana na kanapie, był bardzo przestraszona. - Mamo? - Zbliżyłem się do niej niepewnie. - Coś się stało?

- Igor...Powiedź mi czym zajmuje się ta twoja Mela?

- Przecież mówiłem ci już, że pracuje w policji, nie jest policjantką, ale im pomaga. - Zauważyłem jak na kolanach trzyma jakąś kartkę. 

- Dobrze...Zatem czym zajmowała się wcześniej?

- O czym mówisz?

- O tym! -Gwałtownie wstała i szybko do mnie podeszłą. Cisnęła we mnie kartką, która spadła na ziemie. Powoli ją podniosłem. - Czytaj! - Przełknąłem ślinę widząc  kilka pierwszych słów.- No już!

- Wszystkie grzechy dziewczyny pani syna...

- Dalej!

-  Czyli lista osób, które już nie żyją...

- Zapytam raz jeszcze...-Nabrała powietrza. - Czym zajmuje  lub zajmowała się Mela?

*Mela*

 Długo nie mogłam zasnąć, a kiedy wreszcie mi się udało nawiedzały mnie koszmary. W głowie  pojawiało się tylko jedno słowo .-  Scarface...

*" - Czemu? Przecież chcę dla ciebie dobrze!
- Ale ja tego nie chcę! Rozumiesz? Nie chcę tego, ani nie chcę ciebie!

" - Od kiedy ty się z nim zgadzasz?!
- Jeśli chodzi o twoje dobro, zawsze będę się z nim zgadzał. "

"- Myślę, że Igor wie z czym się wiążą konsekwencje związku z tobą.
- Nie chcę tak...Nie chce żeby cierpiał

" -  Naprawdę mnie nie poznałaś?
- A jak miałam to zrobić, skoro nie widzę twojej twarzy?
" *

Przekręciłam się na drugi bok, zalał mnie pot, a koszmary nie odpuszczały. Wykonywałam każde polecenie we śnie. Serce mi przyspieszyło, postać mężczyzny, którą widziałam  miała kaptur.

*" - Odwróć się!"*

Powoli odsłonił swoją twarz.

- Ernest! - Obudziłam się z krzykiem.


Cześć!

Jak tam samopoczucie? Mam nadzieje, że jest w porządku! Taki sobie rozdział machnęłam, trochę się tu...Wydarzyło, trochę był dziwny, trochę zabawny. Tłumaczę. Takie coś *" - Ustalmy sobie, że tak będą oznaczane sny, okey? To fajnie. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało!

Pamiętajcie ja jak nie muszę to nie gryzę!

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał! Zapraszam na moje media! Kolejny już niebawem!

Trzymajcie się!

Jeden, jedyny, wasz ulubiony, niepowtarzany Polsat!
A tak w skrócie to...
Mela X.x

19.03.2019

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro