2. Wyzwanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czekałem z resztą przyjaciół aż Delilah wróci z pracy, gdyż mieliśmy spędzić razem trochę czasu, nadrabiając ostatnie tygodnie. Na całe szczęście reszta i o dziwo Lukas nie mieli ochoty na imprezę, co niezmiernie mnie cieszyło. Siedzący na wysokim krześle przy wyspie kuchennej Keller, opowiadał o dziewczynie, którą spotkał w supermarkecie, chociaż nikt go nie słuchał, bo takie sytuacje były u niego codziennością.

Znudzony wzrok umieściłem w serialu o wilkołakach, który włączyła Lilith, ale i on nie wydawał się wart mojej uwagi. Spojrzałem na Juliana, który ignorując wszystkich w salonie grał w jakąś grę na telefonie. I gdy sam miałem sięgnąć po swój telefon, w mieszkaniu rozniósł się głośny trzask drzwi, na co wszyscy spojrzeli w stronę korytarza.

-Ooo Del dobrze, że jesteś. Wszyscy już czekają. -odezwał się Lukas, który jako pierwszy zauważył wchodzącą szatynkę.

-Daj mi spokój Lukas! -odkrzyknęła i weszła do pokoju obok ponownie trzaskając drzwiami.

-Ooo nie, tylko nie to. -Keller zaczął mówić sam do siebie. Szybko pochwycił telefon i zaczął coś sprawdzać.

-Co ty robisz? -zapytała zaciekawiona blondynka.

-Sprawdzam coś. Daj mi chwilę. -odpowiedział nie odrywając wzroku od telefonu.

-Możesz przestać się wygłupiać i powiedzieć co się dzieje? -zapytałem zirytowany. Rozumiem, że ostatnio spędzili, więcej czasu ze sobą, ba zamieszkali razem, ale to nie tłumaczy, dlaczego on wie coś, czego ja i reszta nie wiemy.

-O jeny! -klepnął się otwartą dłonią w czoło. -Za szybko, dlatego nie byłem na to przygotowany. -dalej mówił do siebie, ale gdy spojrzał się w moją stronę i zauważył mój wzrok, szybko zaczął mówić. -Delilah dostała czerwone dni. -powiedział szeptem, jakby zdradzał tajny sekret.

-Że okres? -zapytała Lilith z buzią pełną chipsów, na co Luke pokiwał twierdząco głową.

-Rozumiem wszystko, ale skąd o tym wiesz? -nurtujące mnie pytanie zadał Julian.

-Bo mam wszystko w aplikacji. -powiedział jakby to było najnormalniejszą rzeczą. -Jak zamieszkacie z dziewczyną to zrozumiecie.

-Jesteś dziwny Lukas, ale masz rację. Dostałam okres i wszystko mnie boli. -odezwała się Delilah wchodząc do pomieszczenia.

-To jest najgorszy dzień w moim życiu. -dodała i położyła się na kanapie, na której siedziałem, kładąc głowę na moje uda. Co wcale nie było dziwne, bo odkąd pamiętam Delilah traktowała mnie i Juliana, jak braci.

-Co się stało? -zapytałem uspokajająco głaszcząc dziewczynę po włosach.

-Zaczynając od tego, że dostałam okres i strasznie boli mnie brzuch, kończąc na tym, że straciłam pracę w "Himmel". -powiedziała przecierając ze zmęczenia twarz. Posłałem jej zdziwione spojrzenie.

-Dlaczego cię zwolnili? -zapytał z przejęciem Julian. Chociaż przyzwyczailiśmy się do tego, że Delilah wiecznie zmienia pracę, nigdy nie pracowała w jednym miejscu tak krótko, jak w tym klubie. Przecież pracowała tam ledwo dwa tygodnie. I zawsze to ona rzucała pracę.

-Mówiłam już, że byłam wkurzona? -zapytała, ale nie czekała na odpowiedź. -Więc Marco, drugi barman, który też nie miał dobrego dnia zaproponował, abyśmy napili się drinka na rozluźnienie. Boże, wiedziałam, że nie mogę pić, ale przez Marco pomyślałam, że jednak mogę. Dalej sobie dopowiedzcie, ale dodam, że lepszego humoru nie mam ani ja, ani on. -wtuliła się w mój brzuch.

-Ich strata. Lepszej barmanki już nie znajdą. -powiedział Lukas. Na co Del cicho się zaśmiała przekręcając się w kierunku bruneta.

-Chyba gorszej barmanki już nie znajdą. -stwierdziła ze śmiechem. -Teraz wiem, że praca w klubie jest nie dla mnie. Przynajmniej jako barmanka. Mam dość maślanych oczu pijanych mężczyzn. -dodała na co Lukas zaczął się śmiać.

-To, co następne? -Julian uśmiechnął się pocieszająco do dziewczyny.

-Jeszcze nie wiem, ale jutro zapewne już coś wymyślę. W końcu mam całą listę. -stwierdziła i podniosła się z kanapy. -Co robimy? -zapytała już w o wiele lepszym humorze.

-Gramy w prawdę czy wyzwanie. -odezwał się Keller.

-Czemu z ciebie jest taki dzieciak? -zapytałem go.

-Jestem starszy. -odpowiedział z wyższością.

-Bo jest się czym chwalić Lukas. Chodziłeś ze mną i Del do jednej klasy, a jesteś cztery lata starszy. -powiedziała Lilith.

-To pokazuje jedynie tyle, że byłem na tyle mądry, by przedłużyć sobie lata liceum. -pokazał w jej stronę język.

-Ta, wmawiaj sobie. -blondynka posłała mu wredny uśmiech.

-Niech będzie ta gra. Wolę to niż wasze kłótnie. -powiedział Julian i zabrzmiał jak zmęczony życiem ojciec. Opierająca się o jego ramię Delilah, pokiwała głową zgadzając się z blondynem. Po chwili siedzieliśmy w kółku na puszystym białym dywanie, a po środku leżała butelka pepsi.

-Ja chcę pierwsza! -krzyknęła Lilith i zakręciła napojem.

-Prawda. -nie czekając na pytanie powiedział Julian, co Lukas skomentował głośnym buczeniem.

-Zawsze wybierasz prawdę. -oburzył się, a Julian wzruszył ramionami, patrząc wyczekująco na dziewczynę.

-Całowałeś się kiedyś z chłopakiem? -zapytała niewinnie. Brandt westchnął, kręcąc głową, tym samym zaprzeczając, a na twarzy Lilith malowało się rozczarowanie. W sumie sam nie wiem, na co liczyła.

-Ooo i jest nasz Lukas. -uśmiechnął się wrednie Julian.

-Wyzwanie. -bez chwili zastanowienia odparł brunet.

-Pójdziesz do sąsiadki z naprzeciwka pożyczyć papier toaletowy. -chłopak automatycznie podniósł się ze swojego miejsca, a wtedy blondyn dodał. -Z opuszczonymi spodniami.

-Myślisz, że tego nie zrobię? Jestem królem wyzwań, a twoje jest słabe. -opuścił czarne jeansy do kolan, pokazując również czarne bokserki i ruszył do drzwi wyjściowych. Po kilku minutach wrócił z rolką papieru w ręce i zaróżowionymi policzkami.

-Boże, ta stara babcia chciała mnie obmacywać! -oburzony krzyknął, gdy przekroczył drzwi mieszkania, na co wszyscy wybuchli śmiechem -Dla mojego bezpieczeństwa zamykaj drzwi na klucz, Delilah! Chyba że wolisz jeździć ze mną do psychiatry, bo jak nic będę miał traumę na całe życie. -usiadł pomiędzy mnie, a Lilith i zakręcił butelką.

-I jest nasza Lilith. -powiedział wesoło. -Ty kochana, zadzwonisz do Bastiana i powiesz mu, że jestem sto razy lepszy w łóżku od niego.

-Nigdy z tobą nie spałam debilu. Poza tym może chcę prawdę? -niebieskooka spojrzała na niego z uniesioną brwią.

-Nigdy nie bierzesz prawdy, a Bastian ma za wysokie ego. -wspomniał o byłym chłopaku blondynki, który uczęszcza na siłownię, w której pracuje Lukas.

-Dobra. Niech Ci będzie. -westchnęła, a po chwili wybierała numer do swojego byłego. Po krótkiej wymianie zdań, z której Keller był bardzo zadowolony, zakręciła butelką która wypadła na mnie.

-Ooo mam dla ciebie wyzwanie! -klasnęła zadowolona w dłonie. -Załatwiasz nam najlepsze miejsca na kolejny mecz Aptekarzy i zapoznajesz mnie z jakimś przystojnym kolegą z drużyny. -z zadowolonym uśmiechem na twarzy spoglądała na mnie.

-Taka okazja, a ty załatwiasz sobie randkę?! -oburzył się Lukas. -Masz szczęście, że uwzględniłaś nas w tych wejściówkach. -dodał kręcąc głową.

-Da się załatwić. -powiedziałem i zakręciłem napojem, który wskazał ponownie na blondyna. Julian tym razem wybrał wyzwanie, więc nawiązując do wcześniejszego pytania, musiał wstawić filmik na Instagrama, na którym mówił, że chciałby spróbować czegoś z mężczyzną.

Wkurzony Brandt cały czas posyłał mi mordercze spojrzenia i w sumie mu się nie dziwiłem. W końcu będąc znanym piłkarzem, filmik na pewno nie obejdzie się bez rozgłosu i milionem artykułów o jego orientacji. Gdy blondyn zakręcił butelką, modliłem się o to, by tylko nie wypadło na mnie, bo wiedziałem, że będzie chciał się zemścić.

-Delilah. -powiedział z wrednym uśmiechem spoglądając w moją stronę. I właśnie w tej chwili chciałem cofnąć czas i dać mu jak najprostsze zadanie.

-Wyzwanie. -dziewczyna spojrzała na niego wyczekująco z uniesioną brwią.

-Jak widzisz szykuje się niezła afera z moją osobą, więc muszę się jakoś ratować. -zaczął z wrednym uśmiechem.

-Nie sądzę bym w jakikolwiek sposób mogła to przebić. -powiedziała, przybierając na twarz także wredny uśmiech.

-Siostro, jak sama widzisz musi wybuchnąć jakaś większa afera w świecie Aptekarzy, by o mnie ucichło. -kontynuował.

-Chcesz, żeby Delilah dołączyła do waszej drużyny? -z zachwytem przerwał mu Lukas. Spojrzałem na niego jak na debila, zresztą reszta paczki tak samo.

-Czy ty się zatrzymałeś na poziomie podstawówki? -zapytała poważnie Lilith, na co Keller obrażony założył ręce I obrócił głowę w drugą stronę. Przy czym naprawdę wyglądał, jak obrażone dziecko, które nie dostało cukierka.

-Delilah. -Brandt znowu zdobył uwagę wszystkich. -Na kolejnym meczu pojawisz się w koszulce z numerem 29 i od tego dnia do końca miesiąca będziesz udawać dziewczynę tego zawodnika. Oczywiście nikt oprócz naszej paczki nie może się dowiedzieć, że to tylko wyzwanie. -wszyscy siedzieli w ciszy patrząc na uśmiechającego się Juliana.

-Stary! Ty to jednak potrafisz się bawić! -krzyknął Lukas i przybił z nim piątkę. Zerknąłem w stronę Delilah, a po chwili nasze spojrzenia się spotkały. Zauważyłem w jej spojrzeniu niepewność, aczkolwiek starała się ją ukryć swoją pewną siebie postawą.

-Wymiękasz? -zapytał wyzywająco Julian.

-Oczywiście, że nie. -uśmiechnęła się do niego z wyższością. -Wchodzisz w to, Havi? -zwróciła się do mnie.

Mimo że Julian chciał się zemścić, nie do końca mu się to udało. Owszem, afera z filmikiem spadnie na drugie miejsce tematów w świecie piłki nożnej, ale czy mogło mnie wkurzyć udawanie związku z dziewczyną, w której byłem zakochany? Absolutnie nie. Przez prawie miesiąc mogłem żyć jak w bajce.
Jednak miałem też świadomość, że nowy rok zacznę ze złamanym sercem.

-Wchodzę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro