Rozdział 9 'Fantasy'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*perspektywa Danah*

Wystarczyło jedno wymowne spojrzenie Jinwoo a ja natychmiast zamilkłam.
Wyglądało na to, że chłopak miał sporo do powiedzenia.
- Znalazłaś ten beret w ogrodzie botanicznym?
- Mówiłam Ci już tysiąc razy i odpowiedź nadal brzmi 'tak'.
- Nie wydaje Ci się to dziwne? Najpierw znajdujesz kwiaty w opuszczonym hotelu a teraz w ogrodzie botanicznym, oba miejsca dzieli niewielka odległość i są wręcz idealne na kryjówki.
- Co jest dziwnego... Dobra, masz rację. - podniosłam do góry ręce w wyrazie kapitulacji.
- Ja bym dokładnie sprawdził oba miejsca.
- Beret znalazłam w ogrodzie jakoś pięć dni temu.
- Pojedziemy tam pojutrze.
Nawet nie pytałam dlaczego akurat tak.
Wyglądało na to, że Jinwoo miał jakiś pomysł a ja nie zamierzałam go kwestionować.
Może nareszcie wszystko się ruszy i będziemy mieli szansę na znalezienie Minho.
Liczyłam na to ogromnie.
Byłabym bardzo zawiedziona gdyby to był fałszywy trop.
Nie, niemożliwe.
Skąd wzięłyby się te ubrania i bandana w tym hotelu razem z kwiatami?
To była zagadka, którą należało rozwiązać krok po kroku.
Mogło nam to zająć całkiem sporo czasu, ale musiałam się dowiedzieć czy on żyje.
Musiałam, nie potrafiłabym odpuścić nie mając stu procentowej pewności.
- Myślisz, że możemy pojechać na zakupy? - spytałam, uśmiechając się do bruneta.
Chciałam czymś się zająć a zarazem zostać z Jinwoo, to był dobry pomysł.
- Jeśli obiecasz mi, że nie oddelegują nas później do windy towarowej ze względu na ilość twoich zakupów. - chłopak założył ręce na klatce piersiowej.
- Obiecuję, oppa.
- Czyli zaparkuję zaraz pod wyjściem z windy towarowej.

- Długo jeszcze? - usłyszałam pomruk Jinwoo, który siedział na pufie przed przebieralnią, w której sama szarpałam się z sukienką.
Nie odezwałam się ani słowem, ale w myślach przeklinałam się za swój idiotyczny pomysł ubrania się w sukienkę.
Na wieszaku wyglądała całkiem ładnie... Szkoda, że jej zakładanie wiązało się ze skręceniem sobie kończyn.
- Mam ci pomóc czy jak? - słaby śmiech chłopaka sprawił, że odechciało mi się zakupów.
On był zmęczony a ja sfrustrowana i wykończona ciągłym przebieraniem się.
- Nie musisz. - rzuciłam.
Brunet po raz kolejny się zaśmiał.
Wyplątałam się z sukienki i z ulgą wyciągnęłam na siebie bluzę.
Sprawdziłam nadgarstek żeby zobaczyć czy mam bandanę.
Była na swoim miejscu.
Narzuciłam na ramiona kurtkę i wyszłam z przymierzalni.
Jinwoo przyjął to z uśmiechem na ustach i poszedł za mną co chwila delikatnie mnie pospieszając.
- Skończ mnie szarpać. - odwróciłam się do chłopaka, który ciągnął mnie za rękaw za każdym razem, kiedy próbowałam zdjąć jakąś rzecz z wieszaka.
- Chodźmy...Leci druga godzina. Gunhee na pewno się o Ciebie martwi. - mruknął brunet, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
Westchnęłam.
- Niech będzie, ale idziemy jeszcze coś zjeść. - oznajmiłam.
- Pasuje mi. - kiwnął głową Jinwoo i ruszył w stronę restauracji, ciągnąc mnie za rękaw.

*perspektywa WonHo*

Coraz szybciej słabniemy... Uzależnienie postępuje.
To się nie skończy niczym dobrym.
Zsiadłem z motoru w umówionym miejscu z Gunhee.
Musiałem się czegoś dowiedzieć.
Chwilę później zobaczyłem zmierzającego w moją stronę bruneta w okularach przeciwsłonecznych.
Wyglądał na nieźle zdenerwowanego.
- Cześć.
- Cześć. Coś się stało? - spytałem, patrząc na Gunhee pytająco.
- Danah nie wróciła do domu od wczoraj. Chyba ją uraziłem. - westchnął chłopak.
Martwił się o nią.
A ja sam poczułem niepokój, bo widziałem ją wczoraj i myślałem, że wróciła do domu.
Ta szatynka była zupełnie nieprzedywiwalna.
- Myślisz, że co mogło jej się stać? - to było zwykłe pytanie a mimo to przed moimi oczami stanął obraz pobitej dziewczyny porzuconej gdzieś w lesie.
Potrząsnąłem głową.
To była najgorsza opcja.
- Nie... To jest Danah, ma dużo rozsądku i inteligencji. Tylko po prostu wolałbym żeby dała jakiś znak życia. Jadę szukać dalej. - powiedział brunet, wkładając ręce do kieszeni.
- Znajdę ją.
- Nie wiem czy by tego chciała. - zasugerował Gunhee.
- Trudno, mogła nie znikać. Pomogę Ci, stary. - odparłem, zapinając skórzaną kurtkę.
- Jakby co jesteśmy w kontakcie.
Brunet ruszył w stronę, z której przyszedł a ja wsiadłem na swój motor i odpaliłem.
Chwilę później już jechałem drogą i zastanawiałem się gdzie może być ta irytująca szatynka.

Zrezygnowany zszedłem z motoru.
Nawet nie zauważyłem, że wylądowałem w centrum Seulu.
Odgarnąłem włosy z twarzy i rozglądnąłem się.
Nie wiem czy to był jakiś cudowny zbieg okoliczności, ale dojrzałem Danah.
Żegnała się z jakimś brunetem.
Chłopak odwrócił się a ja od razu go rozpoznałem.
Jinwoo.
Najlepszy przyjaciel naszej wielkiej gwiazdy wyścigów.
Jeszcze więcej wspomnień z Minho powróciło do mojej głowy.
Za wszelką cenę nie chciałem dopuścić do siebie żadnego z nich.
Chłopak wsiadł do auta i ruszył w stronę autostrady jak mniemałem.
Szybko przedostałem się na drugą stronę ulicy i ruszyłem za szatynką.
Przepychałem się przez ludzi aż w końcu udało mi się ją chwycić za rękę.
Dziewczyna obróciła się gwałtownie.
Na jej twarzy malowało się zaskoczenie.
- Co Ty robisz?
- Mógłbym spytać Ciebie o to samo. - rzuciłem i ruszyłem w kierunku uliczki, gdzie zostawiłem motor.
Dziewczyna próbowała się wyszarpać, ale tym razem jej się nie dałem.
- Możesz mi powiedzieć gdzie mnie ciągniesz?! - warknęła Danah.
Nie odpowiedziałem i nadal szedłem przed siebie.
Znalazłem swój pojazd i puściłem szatynkę.
- Odwiozę Cię do domu.
Danah parsknęła śmiechem.
Spojrzałem na nią znacząco a z jej twarzy zszedł uśmiech.
- To żart?
- Jak najbardziej nie. - odparłem i poklepałem miejsce za sobą.
W takim szoku to jej chyba jeszcze nie widziałem.

*perspektywa Danah*

Nie sprawiłoby mi to tyle problemu gdyby ktoś inny był kierowcą.
Ale nie, to musiał być Hoseok.
Nie miałam pojęcia co właściwie czułam, kiedy objęłam go w pasie i zaczepiłam się palcami materiału jego koszulki.
Czułam mięśnie brzucha chłopaka pod dłońmi. 
Rzeźbę to on miał fantastyczną i temu nie mogłam zaprzeczyć.
Kiedy motor ruszył, oparłam głowę o plecy chłopaka żeby powietrze nie smagało mnie po twarzy.
Poczułam się bezpiecznie i spokojnie.
Chłopak emanował ciepłem, które łagodziło moje nerwy i sprawiało, że czułam się zrelaksowana.
Chyba zwariowałam...
Delikatnie wypuściłam powietrze z płuc.
Teraz było mi głupio, że tak potraktowałam WonHo przy naszym ostatnim spotkaniu.
Nie chciałam mu źle życzyć.
Poniosło mnie trochę.
Chłopak właśnie wiózł mnie bezpiecznie do domu a szczerze mówiąc nie miałam najmniejszej ochoty na powrót pieszo po ciemku.
Chyba powinnam trochę zejść z tonu.
Tak, na sto procent zwariowałam.
O czym ja myślę?!
- Jesteśmy na miejscu. - usłyszałam głos blondyna.
Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że już dojechaliśmy.
Szybko puściłam chłopaka i zeszłam z motoru.
- Dzięki. - rzuciłam i ruszyłam w stronę domu.
- Czekaj. - usłyszałam za sobą. Stanęłam chociaż wcale nie miałam na to ochoty.
Chciałam wreszcie się położyć.
- To naprawdę nie musi tak wyglądać.
Spojrzałam na blondyna, ale nie wytrzymałam jego spojrzenia.
Zawahałam się.
- Może właśnie musi. - odparłam i nacisnęłam klamkę.
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie a w myślach odliczyłam do dziesięciu.
Co się ze mną dzieje?

Po wysłuchaniu kazania Gunhee i przeproszeniu go już po raz piąty, mogłam wreszcie zjeść śniadanie.
Posmarowałam tosta moją ulubioną konfiturą i nalałam sobie do szklanki herbaty.
Usiadłam w salonie i włączyłam sobie jakiś program.
Skończyłam śniadanie, po czym stwierdziłam, że drama, mimo iż naprawdę dobra, to już mnie trochę znudziła.
Odniosłam talerz do kuchni i zabrałam z wieszaka jedynie bluzę, ponieważ na dworze była piękna pogoda.
Chciałam się przespacerować i trochę pomyśleć w samotności.
- Masz wrócić. - usłyszałam za sobą głos Gunhee i spojrzałam na niego z ukosa.
- Tak jest. - zasalutowałam i wyszłam z domu.
Ruszyłam przed siebie.
Chciałam dostać się do parku.
Szłam powoli, cały czas rozmyślając nad WonHo.
Był okropny, cały czas obrażał mi brata i mnie nie znosił, ale nigdy nie zastanawiałam się nad możliwością zmiany tej relacji.
Nawet nie przyszedł mi taki pomysł do głowy.
Moja niechęć do Hoseok'a była częścią mnie.
Tak było od zawsze.
Nie powinnam się nad tym teraz rozwodzić... Niech będzie jak jest.
Teraz lepiej żebym się skupiła na odnalezieniu Minho.
Wiedziałam co musiałam zrobić.
To był mój priorytet i mój brat.
Na chwilę obecną nie było niczego ważniejszego.
Wszystko inne musiało zejść na dalszy plan.

______________________________________

To już dziewiąty rozdział i tak sobie myślę... Jak oceniacie to opowiadanie?
Jestem ciekawa, ponieważ aktualnie mało osób wyraża swoją opinię ;-;
Tym, które komentują z całego serduszka dziękuję :*

No cóż, to chyba na tyle.

Komentarz + gwiazdka = motywacja 💗

Do kolejnego miśki ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro