ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ja cię kręcę, niby mamy kwiecień, a pizga gorzej niż pod koniec zeszłego roku! - marudził Hawks, mocniej upychając skostniałe dłonie do kieszeni kurtki.

Po długich dwóch latach spędzonych z Keigo, Toya nawet nie zawracał sobie głowy, żeby specjalnie komentować jego żale. Przyzwyczaił się. Oczywiście to nie tak, że jego przyjaciel był chodzącą marudą, która psioczyłaby na prawo i lewo bez przerwy 24 godziny przez 7 dni w tygodniu. Nic z tych rzeczy. Był prawdziwą duszą towarzystwa, człowiekiem, który zawsze wiedział o wszystkim, co się dzieje i z przyjemnością rozgłaszał pochwycone wieści dalej, a przynajmniej tak jego charakter zmieniał się mniej więcej po pierwszej lekcji. Rano zawsze był zaspany i zrzędliwy, szczególnie w zimną pogodę.

- Na szczęście to nasz ostatni kwiecień w szkole - zauważył Toya. Hawks się nieco ożywił.

- Jesteśmy teraz najstarszą klasą! - przypomniał sobie. Wiadomo, ostatnia zawsze budziła największy respekt, starszacy nie byli jak te młode zagubione dzieciaczki z pierwszej U.A. Doskonale wiedzieli już co i jak oraz zasługiwali na powszechny szacunek, jako że stali na szczycie łańcucha pokarmowego szkoły. Uchowali się w niej najdłużej, znieśli wszystkie trudy i najprawdopodobniej dzielił ich tylko krok od zostania prawdziwymi bohaterami.

- Może w tym roku w końcu rozwiniesz skrzydła, co? - zapytał blondyn, wykorzystując swoją ulubioną aluzję, jak przystało na człowieka, którego quirk opierał się na skrzydłach, musiała skrzydeł (ewentualnie ptaków) dotyczyć. W dodatku używał jej na tyle często, że wszystkie powiedzonka tego typu zbrzydły Todorokiemu już w pierwszym tygodniu pierwszej klasy, a musiał słuchać ich co najmniej kilka razy dziennie przez następne lata. Teraz je po prostu zignorował.

Przechodzili akurat przez masywną bramę głoszącą dumnie wszystkim wokoło, że odtąd zaczyna się teren U.A. - najlepszej szkoły dla bohaterów.

- Twoja ostatnia szansa! Masz idealną okazję, żeby wyjść z cienia, pokazać wszystkim jak dobre masz quirk! Niech wszyscy poznają Dabiego! - kontynuował Keigo, specjalnie wymawiając pseudonim bohaterski przyjaciela.

- Wcale nie mam tak dobrego quirk - odmruknął Toya. Nie była to fałszywa skromność. Naprawdę nie lubił swojej mocy. Wiedział, że nie jest słaba, jeśli dobrze się ją wykorzysta, ale to nie zmieniało faktu, że jej nie lubił. Nie współgrała z nim i już się na tym przejechał. Hawks, widząc, że lada moment popsuje przyjacielowi humor na cały pierwszy dzień szkoły, podniósł obronnie ręce i postanowił zmienić temat.

- Jak chcesz. Wrócę do tego na drugiej przerwie. Kawka z rana i coś słodkiego poprawi ci humor, co? - zapytał, unosząc zaczepnie jedną brew do góry. Wiedział, że taka zagrywka podziała, więc nie spodziewał się czegoś innego, jak lekkiego uśmieszku ze strony Toyi. Keigo sam uśmiechnął się szeroko, rozłożył skrzydła i zanim nie poleciał migusiem do stołówki do automatów z napojami, klepną przyjaciela w ramię.

- Dzisiaj ty stawiasz! - rzucił za nim Toya, a potem westchnął z rozbawieniem, kiedy to Hawks obrócił się i lecąc tyłem, wparował idealnie przez drzwi U.A. Sztuczka wielokrotnie wyćwiczona do perfekcji, zawsze robiła wrażenie na tych, co widzieli ją po raz pierwszy (głównie na pierwszoklasistach, ale i dziewczyny ze starszych klas, oglądały ją z zaciekawieniem). Tym razem nie było inaczej, bo głowy przechodzących uczniów podążały jeszcze długo za Keigo, aż ten nie zniknął gdzieś daleko za szybami.

Toya wszedł po schodach znacznie później i wcale się nie spieszył. I tak wiedział, że zdąży na lekcje, zawsze wychodził z domu na tyle wcześnie, że nawet gdyby próbował pokonać drogę tip topami stawianymi z prędkością jeden co pół minuty, ciężko byłoby mu się spóźnić.

Automatyczne drzwi otworzyły się przed nim i dwiema dziewczynami. Nie był dżentelmenem i ani myślał przepuścić je przodem, więc cała trójka przecisnęła się razem. Zamknął oczy, kiedy szalejąca wentylacja zmierzwiła mu włosy, a potem, zanim poszedł dalej - korytarzem do szatni - obejrzał się przelotnie w jednej z szyb i odgarnął czerwone włosy tak, żeby mu się podobało. Do strojnisiów nie należał, ale nie lubił wyglądać, jakby dopiero co wstał z łóżka, mimo wszystko był schludny.

Równie beztroskim krokiem pokierował się do szafek, gdzie miał zostawić swoją kurtkę i szal. Po drodze bujał w obłokach, ale nie na tyle, żeby nie zauważyć zaaferowania uczniów. Zazwyczaj pierwszego dnia szkoły (a przynajmniej przez ostatnie dwa lata, jakie miał okazję czujnie obserwować), ci nie byli tak... energiczni. Może z wyjątkiem pierwszaków, ale tych można było rozpoznać od razu, byli nie tyle energiczni ile zestresowani. Wiele z nich przypominało strachliwie i płochliwe zwierzęta u weterynarza. Pozostali uczniowie byli raczej spokojni, może trochę znudzeni, znaczna część niewyspana i to ostatnie można była zauważyć szczególnie z rana, przed pierwszą lekcją. Nauczyciele przez lata praktyk wyrobili sobie na to swoje sprawdzone sposoby. Kilka branek do tablicy zazwyczaj załatwiało sprawę, tylko w ostateczności padało polecenie: "Wyciągamy karteczki".

W szatni Toya przesiedział znacznie więcej czasu, niż zakładał, bo jak się okazało, kluczyk od jego szafki robił dziką ekspansję po wnętrzu torby wypełnionej po brzegi książkami i luźno walającymi się długopisami. Przez chwilę chłopak nawet myślał, że będzie musiał poprosić Hawksa, żeby ten użyczył mu trochę przestrzeni u siebie w szafce (nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że Hawks do tych "schludnych" nie należał i całkiem prawdopodobne, że zostawił w szafce na okres wakacji spocone buty, niedokończone jedzenie czy w najlepszym przypadku puszkę z gazowanym napojem, gotową w każdej chwili do eksplozji atomowej).

Dlatego też dane mu było usłyszeć mało konspiracyjne szepty niektórych uczniów, takie jak: "Widziałeś już go?" albo "Jak mogli kogoś takiego przyjąć?" bądź "Serio, zabił wielu ludzi. Widziałem w internecie".

Toya zarazem z pewną dolą ulgi, jak i irytacji (sprzeczne uczucia występujące naraz to była jego specjalność) stwierdził, że kluczyk do szafki włożył do tylnej kieszeni spodni, a nie torby, więc kiedy największy kłopot miał już z głowy, powkładał do tej małej, metalowej puszki wszystko, czego nie miał zamiaru używać przez najbliższe godziny i zamknął drzwiczki, które piszczały przy tym niemiłosiernie. Przed wakacjami próbowali razem z Keigo naoliwić zawiasy resztką masła z kanapek blondyna i rzeczywiście pomogło na jakiś czas. Niestety termin ważności tego specyfiku najwidoczniej (albo najsłyszalniej) dobiegł końca. Możliwe, że powtórzą ten zabieg. Oboje z Hawksem byli zgodni, że tanie i proste sposoby są mimo wszystko najlepsze.

Toya udał się pod odpowiednią klasę, jednak teraz nieco baczniej przysłuchiwał się plotkującym uczniom. Stwierdził, że większość z nich gada o tym samym. Ze strzępek rozmów wydawało mu się, że rzekomym problemem jest jakiś pierwszak, ale, jako że znaczna część rozmów zawężała się do pytań, czy ktoś już tego dzieciaka widział, nie rozeznał się, co dokładnie bachor zrobił.

Todoroki wdrapał się mozolnie po schodach, mógłby użyć windy, ale dziwnym trafem pierwszego dnia szkoły była najbardziej oblegana, zupełnie jakby uczniowie zmówili się, aby wytestować czy dalej działa po wakacyjnej przerwie. Minął za rogiem 4-osobową grupkę dziewczyn (znowu nie zamierzał przepuszczać ich na schodach, szedł prosto przed siebie, nakazując im rozejść się na boki) i przed klasą dostrzegł Hawksa. Chłopak siedział na podłodze w siadzie skrzyżnym, a przed nim stały dwa tekturowe kubeczki.

- Winda znowu zapchana? - zapytał, kiedy spostrzegł, że Toya stoi przed nim i to właśnie jego sylwetka zasłania mu idealny widok na cały korytarz.

- Oczywiście - westchnął Todoroki. - Wiem, że siedemnaście lat to już prawie sędziwy wiek, ale mógłbyś się chwilę przemęczyć i postać. Nogi ci nie odpadną - dodał, schylając się, aby zabrać jeden z gorących kubeczków. Jego ciepło pewnie nie jedną osobę zmusiłoby do odłożenia go z powrotem, ale Toya nigdy nic sobie z tego nie robił. Już większe gorąco przyszło mu znosić.

- Długo już tu na ciebie czekam, to sobie usiadłem. Poza tym nie mogłem tego długo trzymać w dłoniach - mruknął, przyglądając się z zazdrością, jak Dabi beztrosko popija kawę z parującego kubka, nic sobie nie robiąc z tego, co przyjaciel mu powiedział. Pewnie, gdyby nie to, że Hawks widział tę "sztuczkę" setki razy (pięć dni w tygodniu po dwa razy dziennie) to może zrobiłoby to na nim jakieś wrażenie. Może nawet syknąłby, wyobrażając sobie, jak gorący musi być napój i jak można by nim sobie oparzyć język.

- Wstań i nie rób nam wstydu - rzucił Toya, spomiędzy krótkich siorbnięć. Zwykła kawa z automatu do jego ulubionych nie należała (miał ulepszony przepis był znacznie lepszy), ale o teraz miał czas jedynie na to.

- Jako dobry przyjaciel mógłbyś usiąść ze mną, żebym nie czuł się samotny. Powstydźmy się razem.

- Zapomnij - zaśmiał się Toya. Zerknął przez ramię na akurat przechodzącą blisko niego grupkę uczniów, z tego, co kojarzył 3-roczniaków, też byli nieco ożywieni. - O czym wszyscy gadają?

- Nie sprawdzałeś tablic przyjęcia do 1 U.A. na bohaterstwo, co?

- Ostatnio robiłem to dwa lata temu. Nie widzę powodu, dlaczego miałbym robić to akurat w tym roku - odparł Toya. Przygryzł kant papierowego kubeczka, od tego gorąca tektura lekko rozmiękła i ustępowała pod jego zębami nawet przy minimalnym nacisku.

- A tym razem jeden świeżak zrobił prawdziwą furorę.

- Za każdym razem jest ktoś, kto zdaje testy śpiewająco.

- Ten naprawdę jest wyjątkowy. Po pierwsze, sam rozwalił wszystkie roboty, razem z tym za zero punktów i połową toru B - wyjaśnił Hawks, wyciągając telefon. Właczył go i zaczął energicznie wystukiwać coś na ekranie, zanim nie wyciągnął dłoni do Toyi, żeby przyjaciel mógł zobaczyć. - Po drugie, już kiedyś było o nim głośno. Nazywa się Tenko Shimura, musisz kojarzyć kolesia.
_________________________________________

Szczerze, ostatni tydzień minął mi tak wolno, że aż zaczęłam się zastanawiać czy nie przegapiłam jednej soboty i nie zapomniałam Wam tego wstawić XD

W sumie za dużo do powiedzenia nie mam, pierwszy rozdział to takie luźne wprowadzonko, bez specjalnej akcji, coś konkretnego dopiero za tydzień, ale więcej nie wyjawię.

Standardowo, zostawcie gwiazdkę <3

Do usłyszenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro