Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Otworzyłem moje zmęczone oczy przez światło spadające przez okno. Nie miałem ochoty ruszyć się ani o centymetr, może to wczorajsze wydarzenia mają na to wpływ, może jednak kłótnia z Kaiem. Dzisiaj mam konkurs, na który się dobrowolnie nie zapisałem. Ronin od zawsze mnie męczy więc wcale nie dziwi mnie to, że to właśnie ja zostałem wybrany do tego, najgorsze jest to, że mam tam być razem z Julienem, a go szczerze nienawidzę.

To jedyne co zmusza mnie by wstać i ubrać się w cokolwiek - nie silę się na nic, jestem wrakiem człowieka i chyba to po mnie widać. Ubieram plecak na plecy i wychodzę z domu kierując się w kierunku szkoły, tam szukam odpowiedniej klasy i siadam pod nią czekając na rywalizację z innymi szkołami.

Wszyscy się na mnie dziwnie patrzą co jest bardzo niekomfortowe, a ja wiem dlaczego to robią. Wczorajsze zdjęcie, które wrzucił Brad zrobiło niezły szum w internecie, najchętniej zakopałbym się teraz w ziemie jak kret by nikt mnie nie znalazł, a szczególnie mój ojciec tyran.

- Myślałem, że nie przyjdziesz. - słyszę nad sobą rozbawiony głos blondyna. Mimowolnie zaczynam się trząść, nienawidzę jak ktoś stoi tak blisko mnie. - Wczoraj widzę, że się świetnie bawiłeś. Nie wnikam, ale mam nadzieję, że test napiszesz dobrze bo nie chcę dostać słabej oceny z tego konkursu przez taką dziwkę. - prycha po czym odchodzi na bok.

Minęło niewiele od śmierci Pixal, a ten udaje jakby nic się nie stało bo dalej jest zimnym chujem bez uczuć. Przychodzi nauczyciel, którego widzę na oczy pierwszy raz  - prawdopodobnie jest on z innej szkoły.

- Dobra dzieciarnia wchodzić do klasy, bo ja czasu nie mam. - mówi poważnym tonem i wszyscy wchodzą do odpowiedniej sali i zajmują swoje miejsca, każda ławka podpisana jest imieniem i nazwiskiem więc nie mam problemu by znaleźć swoje, które znajduję się przy ścianie.

Pan Vex wyjaśnia nam zasady i czas do końca po czym wszyscy zaczynamy pisać. Tekst jest cały w języku niemieckim i czasem coś z angielskiego. Jest to dla mnie łatwe bo nieważne jakie oceny mam w szkole to te dwa przedmioty uwielbiam i nie mam z nimi żadnego problemu. Po około dwóch godzinach wychodzę z sali i nie patrząc gdzie idę wpadam na pewną postać. Podnosząc wzrok widzę Kaia. Moje serce zaczyna bić mocniej a oczy świecą się jakbym zobaczył gwiazdkę z nieba, a może tak jest?

- P-przepraszam.... - tylko tyle udaję mi się powiedzieć zanim spuszczam wzrok na moje znoszone buty. 

- Kai co z Tobą? Chodź do nas! - słyszę krzyk Zane'a, który stoi niedaleko nas, Kai stoi obok mnie jeszcze chwilę po czym odchodzi w kierunku swojej paczki nawet na mnie nie patrząc.

Mam ochotę w tej chwili krzyczeć na całe gardło, żeby mnie po prostu ktoś przytulił, ale czy ma to jakikolwiek sens? Prawdopodobnie nie, ponieważ jedyny chłopak, który zainteresował się moją osobą właśnie traktuje mnie jak powietrze. W tym momencie nie mam nikogo na tym świecie, czuję się niepotrzebny i prawdopodobnie tak jest. 

Do końca lekcji Kai nawet nie ma nie spojrzał, jedyne co dostaje to komentarze od obleśnych kolesi ze szkoły i co jakiś czas śmiech dziewczyn. Ten dzień był jednym z najgorszych w moim życiu, kiedy wychodzę ze szkoły nie kieruję się ani w stronę domu, ani niczego. Po prostu idę przed siebie i co jakiś czas jakieś auto na mnie trąbi, jakiś człowiek drze się bym uważał jak idę. Możecie mnie rozjechać i będę wam za to cholernie wdzięczny. Naprawdę nie wiem co ludzie ode mnie chcą, co ja takiego zrobiłem komukolwiek, że mnie tak nienawidzą? 

Nie wiem jak, ale nogi same prowadzą mnie do największego mostu w mieście. Staję na samym środku, w uszach wciąż mam słuchawki, w których leci dobrze znana mi piosenka mojego ulubionego zespołu. Podchodzę do barierki i patrzę w dół, gdzie płynie sobie spokojnie rzeka. Mógłbym teraz skoczyć i nie przejmować się niczym. Jestem naprawdę blisko by to zrobić, ale zatrzymuję mnie dobrze znany mi głos.

- Naprawdę chcesz to zrobić? - moje serce zaczyna bić jak oszalałe, nigdy bym nie sądził, że pójdzie za mną TA OSOBA. 

- Mam inny wybór? - szepczę cicho, dalej trzymam się mocno barierki i patrzę w dół. - Nie mam nikogo, rozumiesz? Zostałem sam ze wszystkimi moimi problemami, nie ma dla mnie ratunku.

- Zawsze jest jakieś wyjście.

- W moim przypadku nie ma. Jestem beznadziejny i nikomu nie potrzebny. Nikt się nawet nie zorientuje, że brakuje kogoś takiego jak Lloyd Garmadon.

- Myślę, że ktoś się znajdzie. Każdy na tym świecie ma swoją drugą połówkę. Nie zawsze tylko znajdujemy ją od razu.

- Widocznie nie każdy ją ma. Po prostu to zrobię, a ty wrócisz sobie spokojnie do swojego życia.

- Mam swoje życie owszem, ale to nie znaczy, że pozwolę Ci skoczyć.

- Dlaczego tak nagle interesuje Cię moja osoba?

- Ponieważ każdy człowiek na świecie zasługuje by żyć, nieważne kim ta osoba jest.

- Pleciesz głupoty.

- Nie, mówię prawdę. Coś o tym wiem. - podchodzi do mnie, staje obok i opiera się o barierkę. - Straciłem osobę na której mi zależało. Nie pokazuję tego jak jest mi ciężko, nie widzę potrzeby by ludzie mi współczuli. Mogą uważać, że nie interesuję się tym co się stało, ale nie widzą co dzieję się w środku mnie. Wiesz Garmadon... naprawdę byłoby mi wszystko jedno czy skoczyłbyś tu czy nie, naprawdę. Jednak wiem, że masz dla kogo żyć Lloyd i proszę Cię o jedno. Nie rób tego bo potem ta osoba, na której Ci zależy będzie cierpieć tak jak cierpię ja.

- Nie ma takiej osoby.

- Okłamujesz teraz siebie czy mnie, Garmadon? Błagam Cię widzę jak patrzysz na Kaia a jak patrzy on na Ciebie. Owszem nienawidzę Cię z całego serca i nie będę tego ukrywać, ale to nie znaczy, że mogę pozwolić na to by mój przyjaciel cierpiał.

- Byłoby Ci to na rękę gdybym to zrobił.

- Prawdopodobnie tak, ale naprawdę nie chcę byś skakał. Masz dla kogo żyć.

- Skąd ty niby to wiesz?

- Bo wiem jakie są twoje uczucia do Kaia.

- Nie mam do niego żadnych uczuć.

- Powtórzę; próbujesz okłamać siebie czy mnie?

- Nie okłamuję t-.... dobra masz mnie. Teraz rozniesiesz to po całej szkole, że podoba mi się Kai i będziesz się nabijać? Bo go kocham?

- Nie, chciałem tylko byś powiedział to na głos.

Marszczę brwi, o co mu chodzi. - Co? Ale po co?

- Bym mógł to usłyszeć okruszku. 


Kto by się spodziewał, że dzisiaj będzie ten dzień kiedy dam wam nowy rozdział. Ja tego nie planowałem haha. Mam nadzieję, że jesteście tutaj i przeczytacie go.  Nie jest jakiś interesujący, ale lepsze to niż nic. Nie wiem kiedy pojawi się coś nowego, planuję to zrobić jak najszybciej.

Dbaj o siebie, noś maseczkę, zachowuj dystans. Często myj ręce i pij dużo wody. Wychodź z domu tylko kiedy masz taką potrzebę. Trzymajcie się, do następnego !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro