Zobacz co to :D

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Co to ma znaczyć!? - wrzeszczy zdenerwowany Garmadon, patrząc to na mnie to na Lloyda. - Co ty tu robisz smarkaczu?!

- Nie skrzywdzisz go więcej.  Nieważne jest to czy moi rodzice mi w tej chwili wierzą czy nie. Ja tu jestem i nigdy więcej nie podniesiesz ręki na niego! - wstaję by być chociaż trochę bardziej groźny i patrzę prosto w jego oczy. - Nie wiem za co go tak nienawidzisz, Lloyd jest naprawdę cudownym chłopakiem i nie zasługuje na to co dostaje od Ciebie. 

- Nie znasz prawdy, Smith. Radzę ci się nie wtrącać w nie swoje sprawy.

- Oh nie znam? Chętnie poznam powód, dla którego używasz przemocy wobec niego. To nie jest w porządku. Aktualnie są to moje sprawy, ponieważ Lloyd jest moim chłopakiem. 

- Twoim kim?!

- Głupi to wiem, że Pan jest, ale i głuchy? To już poważna sprawa. 

- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać! - podchodzi do mnie

- Bo co? Uderzysz mnie? No dawaj, kolejny siniak mi nie zaszkodzi. Najwyżej będę mieć więcej dowód na policji, że jesteś agresywny nie tylko wobec własnego syna, ale i innych ludzi. 

- Grozisz mi?!

- Informuję jedynie. - prycham i podnoszę wzrok na Lloyda. - Ubierz kurtkę młody, wychodzimy stąd.

- Jeśli on wyjdzie nie ma tu czego szukać.

- Jakoś nie będzie tęsknił za idiotą, który bije go z nic. - pomagam zielonookiemu wstać i razem kierujemy się na zewnątrz. - To jeszcze nie koniec. - mówię cicho zanim zamykam za nami drzwi. - Teraz będzie tylko lepiej, naprawdę.

- N-no nie wiem Kai.... gdzie ja teraz pójdę? Przecież twoi r-rodzice nie zgodzą się bym u ciebie spał każdego dnia.

- Nie oczekuję od nich pomocy. Szczerze? Zawiedli jako rodzice i nie zamierzam im tego darować, poradzimy sobie sami.

- S-Sami? Niby jak?

- Najpierw pójdziemy do mojej siostry, Nyi. Przenocujemy tak jakiś czas, potem poszukamy czegoś. Zacznę pracę i będzie nas stać na małe lokum.

- Brzmi fajnie, ale wiesz że to może się nie udać?

- Trzeba być dobrej myśli.

I tak też zrobiliśmy. Zabrałem młodego Garmadona do niebieskookiej dziewczyny, była bardzo zaskoczona kiedy w drzwiach swojego domu zobaczyła brata z podbitym okiem i Lloyda, którego ledwie znała - nie wyglądał lepiej ode mnie. Na szczęście przygarnęła nas, kiedy dowiedziała się co zrobili nasi rodzice od razu zgodziła się byśmy zostali tutaj dopóki czegoś nie znajdziemy. 

Pierwsza noc była najgorsza, Lloyd cały czas budził się z krzykiem i bał się mojego dotyku... Chciałem dodać mu trochę otuchy, pokazać wsparcie i miłość. Nie było mi to jednak dane, kiedy ten błagał bym go zostawił. Spaliśmy w jednym łóżku, więc to było wyzwanie. Kiedy zaś zasypiał sam wtulał się we mnie, znacie to uczucie kiedy drugie, malutkie ciałko przytula się do Ciebie i dzięki temu jest bezpieczny i szczęśliwy? Coś pięknego. 

Druga noc wyglądała podobnie, jednak z mniejszym krzykiem - na szczęście. Nya miała trochę minę na całą tą sytuacje, jednak nie odzywała się ani słowem - może to i dobrze? 

Trzeciej nocy kiedy Lloyd spał przyszła do mnie czarnowłosa i powiedziała, że musimy poważnie pogadać. 

Przeszliśmy więcej do kuchni gdzie usiedliśmy przy malutkim stoliku.

- Rodzice do mnie dzwonili. Powiedziałam im, że jesteś u mnie.

- Po co mi to mówisz? Mam ich gdzieś. - prycham.

- Kai... Okej zachowali się okropnie i sama mam do nich za to żal, zazwyczaj byli bardziej otwarci. Nie możesz jednak unikać ich do końca życia. Musisz z nimi pogadać, powiedzieć jak wygląda sytuacja. Jestem pewna, że zrozumieją to i pomogą Lloydowi.

- Sam mu pomogę.

- Już pomagasz, ale jesteście nieletni. Lloyd potrzebuje pomocy, porządniej. Nie tylko Ciebie. Sam widzisz co wyprawia w nocy, to nie jest normalne. W dzień też jest jak cień.

- A ty jakbyś się zachowywała gdyby nasz ojciec bił cię od wielu lat?

- O tym mówię, potrzebna mu jest pomoc, sam jej nie załatwisz. Nasi rodzice muszą pomóc.

- Nie chcę od nich nic.

- Bo popełnili jeden błąd? Nie skreślaj ich od razu. 

- Nie skreślam, po prostu to co zrobili było chujowe.

- Słowa, młody. Postąpili źle i trzeba dać im to naprawić. Kochasz Lloyda?

- Głupie pytanie oczywiście, że tak.

- No to jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, zrób dla niego.

- Po co mu moja rozmowa z rodzicami?

- Ja pierdole, Kai. By mogli pomóc mu i tobie. 

- I kto tu używa jakich słów?

- Jestem starsza. To jak będzie?

Nie odzywam się przez chwilę, jakby naprawdę mam żal do nich za to co zrobili. Może jednak Nya ma racje i tylko tak pomogę Lloydowi? Przecież... najważniejszy jest teraz on. Ktoś musi mu pomóc, a ja nie dam rady sam.

- No dobra, pogadam z nimi. Niech przyjadą jutro.

- Napiszę to mamie. A teraz leć do swojej miłości i ucałuj ją. - śmieje się.

- Wal się. - mimowolnie się uśmiecham i wracam do pokoju, zanim zamykam drzwi słyszę od siostry bym nie używał takich słów. Ignoruję to i patrzę na blondyna, który ma na sobie moją czerwoną koszulkę z małym płomyczkiem. Nie wiem czemu, ale od małego uwielbiam ogień i czerwony kolor. Czasami czuję, że to część mojego życia. Śpi na mojej poduszce, podchodzę do okna i widzę gwiazdy. Zamykam oczy, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Teraz będzie lepiej.

Mam przy sobie mój cały świat, śpi za mną i nic mu nie zagraża. W mojej wyobraźni w tej chwili pojawia się piękna scena. Nasza pierwsza randka, już wiem gdzie ona się odbędzie. To jest to. Otwieram oczy i odwracam się w stronę łóżka.

Księżyc oświetla spokojną twarz Lloyda, który uroczo marszczy nosek co jakiś czas. Powoli podchodzę do niego i całuję w czółko.

- Od teraz będzie lepiej, jesteś bezpieczny ze mną. Kocham Cię okruszku. Kiedyś to usłyszysz, powiem Ci to patrząc w twoje zielone oczka. 

I jedynie Lloyd wie, że wcale nie spał i słyszał wszystko co powiedziałem.

Nigdy nie dowiem się, że już słyszał moje pierwsze "Kocham cię" do niego.

Teraz tylko czekać aż on odważy się na takie słowa. 


Wiiiitajcie z nowym rozdziałem. Chcę was poinformować, że od jutra książka trafia do poprawy błędów we wcześniejszych rozdziałach, dopiero potem zacznę pisać nowe ;D To co, koniec książki?



Żartuję, przed nami jeszcze wiele wzlotów i upadków. Garmadon wciąż żyje, a co ważniejsze Lloyd jeszcze nie powiedział "Kocham Cię Kai" prawda? O ile powie.... ;D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro