21. Chciałem, żeby wszystkie Alfy zniknęły z mojego życia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uwaga, rozdział zawiera rozmowę na temat wykorzystywania seksualnego. Dlatego zanim zaczniecie czytać, upewnijcie się, że macie wystarczająco przestrzeni, żeby ten rozdział nie był dla was zbyt bolesny.


Kenshin z ulgą pożegnał gości z Razan, ciesząc się, że w najbliższym czasie już ich nie zobaczy.

Nie miał nic do Amano. Był całkiem miły, zachowywał się kulturalnie i, chociaż nie rozmawiał z nim zbyt dużo, czuł, że nawet trochę go polubił. Wydawał się kimś, kto nie tylko nie chce sprawiać problemów, ale próbuje pomóc na tyle, na ile może.

I, gdyby nie przyjechał w towarzystwie Katashiego, Kenshin nie miałby nic przeciwko, żeby został dłużej. Jednak obecność króla Razan i jego kpiącego uśmiechu od razu podnosiła mu ciśnienie. Ten z łatwością go prowokował, a później wydawał cieszyć się, że to on wychodził na tego opanowanego, który unika konfliktów. A wcale ich nie unikał, wręcz przeciwnie, specjalnie wypowiadał się tak, aby król Touto w końcu użył swoich pięści w starciu z nim.

Właściwie prawie się tak stało. Kiedy pojechali na polowanie naprawdę planował go w końcu pobić, aby zerwłć kontakt z Akirą. I rzeczywiście doszło do małej szarpaniny, szczęśliwie żaden z nich nie sięgnął po broń. Wtedy jednak Katashi powiedział mu coś, co aż za dobrze zapamiętał:

– Skoro podejrzewasz, że cię okłamuje, spytaj go w końcu o to, co się stało, gdy studiował.

To zdanie było dla niego jak kubeł zimnej wody. Kiedy Akira mówił o swoich studiach, uśmiechał się i opowiadał historie, które nie miały większego znaczenia. O tym, jak zdawał egzaminy, o tym, jakie miał relacje z innymi studentami. Niczym nie różniło się od tego, co teraz było, poza faktem, że teraz blondyn był profesorem, a nie jednym z tych, którzy zdobywali dopiero wiedzę.

Lubił go słuchać i widzieć, jak szczęśliwy jest z tego powodu, nawet, jeśli czasami czuł się zazdrosny, że poświęca uczelni tak wiele czasu. Czasu, który mógłby poświęcić na coś dużo przyjemniejszego, jak spędzanie czasu ze swoim mężem.

Nigdy jednak w tych historiach nie było czegoś, co Akira mógłby chcieć przed nim ukrywać. Tym bardziej, że Kenshin nie podejrzewał go o jakiekolwiek kłamstwa. Dla niego wszystko było jasne, włącznie z sytuacją przed ślubem – to była zdrada, którą próbował mu wybaczyć, ale której nie potrafił zapomnieć.

Jednak, kiedy Katashi o tym mówił, zachowywał się tak pewnie, jakby wiedział o czymś takim. I dlatego król Touto czuł się dziwnie niepewnie, zerkając na Akirę. Jeśli było to coś znaczącego, może nawet mogło to zmienić ich relację? Czy w ogóle jego małżonek był tą osobą, w której się zakochał, czy może przez cały czas przy nim udawał?

Wieczorem usiadł na łóżku, mając wrażenie, jakby wielki zegar tykał mu w głowie. Czuł się tym zmęczony, chciał wrócić do swojej sypialni, położyć się obok tej osoby, którą darzył tak wyjątkowymi uczuciami, przytulić ją do siebie i najlepiej już nigdy nie puszczać. Zamiast tego znajdował się w innej komnacie, w której spał już od dobrych kilkunastu dni, od kiedy znowu się pokłócili. Mógł oczywiście wrócić i znowu odpuścić, ale nie chciał tak tego zostawić.

Chciał poznać w końcu prawdę.

Położył się na łóżku, zastanawiając się, jak przeprowadzić tę rozmowę. Zapytać wprost, czy może delikatnie wypytać go o studia. Akira często reagował bardzo nerwowo, jeśli coś źle rozumiał, a nie chciał pogłębiać ich konfliktu.

Nie miał szans samemu domyślić się, o co chodziło. Kiedy myślał o zachowaniu blondyna, widział jego szeroki uśmiech, lekkie rumieńce, które tak często pojawiały się na jego twarzy i granatowe oczy, które tak ufnie na niego spoglądały. Może i ten często się denerwował, wręcz panikował czasami zupełnie bez powodu, ale nie było w tym nic dziwnego. Kenshin od zawsze zrzucał to na charakter chłopaka.

A może jednak miał powód żeby panikować?

Cicho westchnął. Nawet, jeśli tak powód istniał, sam nie miał szans wymyślić, co takiego mogło nim być. Podniósł się więc do siadu, ale w tym samym momencie dostrzegł, jak otwierają się drzwi, a do środka powoli wsunęła się jasnowłosa postać.

Wyglądał, jak zawsze, pięknie. Jak zwykle ubrany w szatę w jasnych barwach, tym razem głównie błękitną, sprawiał wrażenie wręcz boskiej istoty chodzącej po ziemi. Długie, czarne rzęsy kilkukrotnie zasłoniły jego powieki, nim ten zdecydował się odezwać:

– Chcę z tobą porozmawiać.

Kenshin uniósł lekko brwi, jednak pokiwał głową. Usiadł już prosto, robiąc tym samym wystarczająco dużo miejsca na łóżku, aby Akira mógł usiąść obok niego. Ten wydawał się przez chwilę wahać, ale w końcu podszedł bliżej i usiadł. Ułożył dłonie na swoich kolanach i lekko zacisnął je w pięści.

Król zmarszczył brwi, czując dziwnie intensywny zapach Omegi. I to nie był ten rodzaj zapachu, który zachęcał, aby mieć go bliżej, a ten inny, którego już dawno nie czuł.

Akira musiał być naprawdę zestresowany.

– Jeśli źle się czujesz... – zaczął Kenshin, przyglądając mu się ze zmartwieniem.

– Nie, chcę porozmawiać z tobą teraz.

Przez chwilę panowała cisza. Królewska Omega wydawała się zbierać w sobie odwagę, nim w końcu z wahaniem zerknęła na Alfę. W granatowych oczach kryły się łzy.

– Nie... nie byłem z tobą do końca szczery... gdybym od razu ci o tym powiedział, nie byłoby problemu, ale... bałem się... – zaczął niepewnie, a jego głos delikatnie drżał przy każdym słowie. To była krótka wypowiedź, ale wystarczyło tyle, aby Kenshin poczuł, jak coś mocno zakuło go w środku. I nawet nie była to wina słów, jakie usłyszał. Akira dalej był jego Omegą, tą, której przysięgał bronić ją przed wszelkim niebezpieczeństwem i zawsze o nią dbać.

I nie mógł pozwolić, aby ten teraz siedział przy nim i płakał, próbując coś powiedzieć.

Nie wahał się nawet przez chwilę – przysunął się do chłopaka i lekko objął go. Przez ostatnie dni trzymali od siebie dystans, więc teraz nawet taka bliskość wydała się wyjątkowo przyjemna. Kiedy poczuł, że Akira przytulił się do niego, przyciągnął go do siebie i razem z nim się położył. Teraz miał go zaraz obok i mógł ścierać łzy spływające po jego policzkach.

Przez chwilę blondyn po prostu się do niego przytulał, uspokajając nieco przyspieszony oddech. Wydawał się roztrzęsiony i tak kruchy, że Kenshin czuł, że musi osłonić go przed całym światem. Tak, jakby teraz nawet delikatny podmuch wiatru mógł mu zaszkodzić, więc zadaniem Alfy było powstrzymać nawet takie niebezpieczeństwo.

– Proszę... nie przerywaj mi, dopóki nie skończę mówić... – szepnął cicho Akira, chociaż wiedział, że teraz na pewno małżonek go wysłucha.

Wziął głębszy wdech, całkowicie się przy tym uspokajając i dopiero wtedy zaczął mówić:

– Kiedy przyjechałem do Touto, praktycznie nie miałem pieniędzy... musiałem uciekać z Kajo, w końcu żołnierze Shiwy zbliżali się, a nie chciałem być zmuszony do należenia do jakiegoś haremu... Większość pieniędzy straciłem przy granicy, inaczej by mnie nie przepuścili. Od razu udałem się na uczelnię, akurat zbliżały się egzaminy, więc to była moja jedyna szansa.

Akira mówił powoli, wracając do tych wspomnień. Pomyślał o pilnujących granicę żołnierzach Touto, którzy wcale nie chcieli przepuścić trzynastoletniej Omegi. Przypomniał sobie swój strach, kiedy nocą próbował rozpalić małe ognisko w lesie, aby się ogrzać, a każdy głośniejszy dźwięk powodował, że w jego oczach pojawiały się łzy. Bez problemu przypominał sobie swoją ulgę, kiedy udało mu się trafić do stolicy – głównie dzięki życzliwości jakiś kupców, którzy znaleźli go i podwieźli tutaj, nie żądając niczego w zamian.

– Nie miałem gdzie mieszkać. Spotkałem jednak miłą staruszkę, starszą Omegę, która na jakiś czas pozwoliła mi zamieszkać u siebie. Pomagałem jej przy sprzątaniu i gotowaniu, a wieczorami się uczyłem. Udało mi się dostać na studia i... byłem pewny, że wszystko się jakoś ułoży.

Starsza pani u której mieszkał była najżyczliwszą osobą, jaką kiedykolwiek poznał. Zawsze lekko się uśmiechała, wypytywała go o wyniki w nauce i sama raczyła go wieloma ciekawymi historiami ze swojego życia.

– Jednak jej rodzina zdecydowała się nią zająć i miała wyprowadzić się stąd. Musiałem poszukać innego miejsca, gdzie mógłbym mieszkać. Jedna z Omeg z mojego roku pomogła mi znaleźć kogoś, kto chciał użyczyć swojego mieszkania w jednej z kamienic. Gdybym tam nie poszedł... – Akira zacisnął dłonie w pięści, milknąc na chwilę. Nie chciał myśleć o tym, a tym bardziej mówić, jednak musiał w końcu to zrobić. Wiedział, że dłużej nie może tego ukrywać, inaczej całkowicie zniszczy swój związek.

Kenshin dostrzegając wahanie blondyna, złapał go za dłoń i przysunął jej wierzch do swoich ust. Widział, jak ten patrzy na niego, próbując się słabo uśmiechnąć. Król Touto często tak robił, chociaż musiał być przy tym bardzo ostrożny. Jeśli ścisnąłby jego dłoń albo – niech Starożytni na to nie pozwolą! – złapałby go mocniej za nadgarstek, mógłby nawet wywołać u niego płacz. Zawsze tak reagował, chociaż tego Alfa już zupełnie nie potrafił zrozumieć.

– To był naprawdę miły mężczyzna... mówił, że ma mieszkanie po dziadkach, ale tylko czasami przyjeżdża do stolicy, więc może je komuś wynająć... było duże i... – na chwilę zamilkł, jednak już po chwili starał się kontynuować... – naprawdę mi się podobało.

Pamiętał swój entuzjazm wtedy. Mieszkanie w takich warunkach, w tej właśnie kamienicy, tak blisko i rynku i uczelni wydawało mu się marzeniem. Był gotowy wiele poświęcić, żeby tu zostać, chociaż nie myślał wtedy o tym, jak wiele by musiał.

– I tak musiałem pracować, kiedy nie miałem wykładów, najczęściej sprzątałem w szlacheckim domach. I byłem pewny, że się na to zdecyduję... dopóki... nie...nie zapytałem o cenę...

Akira aż wzdrygnął się, kiedy przypomniał sobie to wszystko. Ten oddech tak blisko jego karku, dłonie mocno ściskające jego nadgarstki i tą niechcianą bliskość. W jego oczach znowu pojawiły się łzy, ale wtedy nagle poczuł na swoich wargach tak delikatny pocałunek, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczył.

Kenshin nie odzywał się słowem, starał się jednak przez cały czas zapewniać ukochanego, że jest teraz z nim bezpieczny i to, o czym mówił, już nigdy do niego nie wróci. Powoli domyślał się, co musiało się stać i chociaż wyglądał na spokojnego, wiedział, że jeśli tylko zobaczyłby tego, kto odważył się skrzywdzić jego Omegę, ta osoba nie przeżyłaby tego spotkania.

– Chciał, żebym mu się oddawał... – szepnął cicho Akira, bojąc się powiedzieć o tym głośniej. Przytulił się bardziej do swojego męża. – Chciałem stamtąd wyjść, ale on... nie pozwolił mi na to... Nie miałem na tyle siły, aby mu się wyrwać... i... i mogłem jedynie... zasłonić szyję, żeby... m-mnie nie ugryzł...

Miał wrażenie, jakby to wszystko do niego wracało. Przez te kilka lat starał się wyprzeć to wspomnienie z pamięci, nie myśleć o niebezpieczeństwie. Prawie mu się to udało, miał w końcu męża, przy którym czuł się bezpiecznie. Twarz tego mężczyzny przestała pojawiać się w jego koszmarach niedługo po tym, jak poznał Kenshina. A od tego czasu tylko raz jeden wrócił do tego wszystkiego i to zaraz przed ślubem.

Na co dzień nie ukazywał strachu. Nawet, kiedy Kenshin się do niego zbliżał, miał pewność, że był bezpieczny. Czuł różnicę między dotykiem, którego pragnął, a tym w jego wspomnieniach. Czasami jednak, kiedy jego małżonek próbował za bardzo go zdominować, zaczynał panikować. I chociaż wiedział, że kiedy był określany „jego Omegą", nie miało to oznaczać czegoś złego, czuł strach. I, żeby go ukryć, reagował z pretensjami.

– Później unikałem tej kamienicy... wszystko się ułożyło, zdałem egzaminy... Z pensji profesora miałem sobie poradzić, ale wtedy poznałem ciebie. Chciałem, żeby wszystkie Alfy zniknęły z mojego życia, ale ty ciągle przychodziłeś. Dawałeś mi kwiaty, zapraszałeś w różne miejsca. Dalej... dalej mam tę uschniętą różę, którą dałeś mi za pierwszym razem.

Kenshin zaśmiał się cicho, chociaż wcale nie czuł się radosny. W dalszym ciągu myślał o tym, jak bardzo skrzywdzono jego Omegę. Jednak teraz musiał być przede wszystkim jego wsparciem, dlatego nie okazywał swojego prawdziwego nastroju.

– Nie chciałem się zgodzić na ślub, ale ciągle nalegałeś i nie mogłem dalej odmawiać – mruknął Akira. Przymknął oczy, wiedząc, że najgorsze, co miał powiedzieć, już było za nim. – Wtedy, kiedy Katashi przyjechał jeszcze przed ceremonią, uświadomiłem sobie, że po wszystkim czeka nas noc poślubna... i... miałem wrażenie, że, jeśli tylko spróbujesz mnie dotknąć, zacznę płakać...

Kenshin przyglądał mu się. Nawet nie spodziewał się, że chłopak tak mógł to odbierać. Zaczynał nawet czuć wyrzuty sumienia, że tak bardzo naciskał na ten ślub, jednak z drugiej strony, gdyby nie jego upór, nie mógłby teraz leżeć razem z Akirą na łóżku i przytulać go tak mocno.

– Wiedziałem, że to był głupi pomysł, ale... chyba nie chciałem cię zawieść... dlatego powiedziałem Katashiemu o wszystkim i... poprosiłem go o to, żeby pomógł mi sprawdzić, czy dam radę... Chciałem nie panikować przez to, że ktoś jest przy mnie...

Akira cicho westchnął. Pamiętał, że Alfa po tej prośbie wyśmiała go. Spodziewał się różnych reakcji, ale nie takiej kpiny, z jaką się spotkał. A tym bardziej tego, że po wyrażeniu swojego zdania, młody król Razan po prostu zgodzi się na to.

Leżał wtedy w swojej sypialni, pozbawiony górnej części swojego stroju. Dalej nie miał zamiaru się posuwać, samo to było dla niego już wielkim wyzwaniem. O dziwo jednak Katashi był wręcz zaskakująco delikatny. Dotykał go i całował tak, żeby Akira czuł, że ma nad wszystkim kontrolę i w każdej chwili może przerwać. Początkowo płakał, chciał od razu to przerwać, ale przyzwyczaił się. Spędzili tak kilka godzin, a po wszystkim naprawdę czuł, że jest chociaż trochę gotowy.

I wtedy, kiedy Katashi złożył już ostatni pocałunek na jego ustach, do komnaty wpadł Kenshin.

– Nie zbliżyliśmy się do siebie... jedynie dotykał mnie, tutaj. – Blondyn złapał dłoń Alfy i dotknął nią swojej klatki piersiowej – i czasami mnie całował... dlatego tak bardzo się nie stresowałem, kiedy później my...

Kenshin przez chwilę patrzył na niego, dalej milcząc. Czuł, że tym razem nie było to kłamstwo, jednak nigdy nie spodziewałby się, że dlatego znalazł Akirą i Katashiego w takiej sytuacji. Poczuł się też trochę zawiedziony, przecież, gdyby blondyn mu o tym powiedział, sam potraktowałby go w ten sposób. Nie musiał tego ukrywać.

Jednak wiedział, że nie powinien mu teraz tego mówić. Akira dzisiaj już i tak otworzył się przed nim, jak nigdy wcześniej, a teraz potrzebował czuć wsparcie. I najpierw tym musiał się zająć.

– Kocham cię – zaczął wprost, patrząc poważnie na Omegę. – To, co się wcześniej stało, nie ma znaczenia. Ale chcę, żebyś mi ufał, dobrze? Tylko tak będę wiedział, czego potrzebujesz.

– Ja... ja ciebie też... – Akira odpowiedział cicho i słabo się uśmiechnął. Drżącą dłoń położył na policzku Alfy i pocałował go. – Przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej.

Kenshin nie odpowiedział mu na to. Zamiast tego wstał, podnosząc chłopaka. Czuł, jak ten obejmuje jego szyję i wtula się w niego, pozwalając się zanieść do ich sypialni. W końcu czuli, że ich związek teraz był już idealny.

A Akira miał wrażenie, jakby właśnie przestał dźwigać na ramionach coś ciężkiego, z czym sobie nie radził. I obiecał sobie, że już zawsze będzie szczery wobec tej jednej, tak wyjątkowej dla niego osoby.


Naprawdę stresuję się dzisiejszą publikacją. Na wattpadzie tak ciężkie tematy, jak gwałt, często poruszane są w zły sposób (a często nawet tak, jakby miały chwalić coś tak obrzydliwego) i naprawdę starałam się, żeby w "Amano" tak nie było. Mimo wszystko wiem, że mogłam zrobić to lepiej i, że jeszcze nie jest idealnie.

Przeszłość Akiry miałam ułożoną od początku. To, co się stało i to, jak wpłynęło na jego charakter, starałam się wam pokazać od pierwszych rozdziałów. Spotkałam się z opiniami, że Akira na początku ze swoimi pretensjami wydawał się dziecinny, więc myślę, że teraz wiele się wyjaśniło.

Ciężko mi nawet pisać tę notkę. Z jednej strony jest to coś, co od początku chciałam dać i pokazać nastawienie do świata, z drugiej jednak naprawdę boję się, że nie opisałam tego odpowiednio. 

Od początku jednak w "Amano" miały być kontrowersyjne tematy, więc jeśli macie jakieś sugestie, co poprawić - zawsze jestem otwarta na konstruktywną krytykę. I na dyskusję także, w końcu tutaj dzieje się coraz więcej.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro