10.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!

Emily resztę wieczoru spędziła z Kolem. Brunet starał się ze wszystkich sił odwrócić jej uwagę od Damona, jednak nie zawsze się to udawało.

-Kol - zaczęła głośno się  - Błagam Cię, przestań. - z jej oczu poleciały pierwsze łzy, jednak ten nie miał zamiaru przestać - Zamknij się! - warknęła i zaczęła głośno chichotać. Nie mogła już powstrzymać śmiechu. W końcu Kol się uciszył i przestał opowiadać historię z dzieciństwa swojego i jego rodzeństwa.

-Ale ja nic nie robię! - mruknął udając niewiniątko.

Emily chwyciła poduszkę i rzuciła w przyjaciela. Ten nie spodziewał się takiego ruchu i dostał prosto w głowę. Parsknął głośnym śmiechem.

-Chciałaś załatwić pierwotnego poduszką? - wyjąkał między napadami śmiechu, tarzając się po podłodze.

Zażenowana nastolatka przewróciła oczami.

-Weź wyjdź... - jęknęła.

Mikaelson jedynie pokręcił głową.

-Nigdzie się nie wybieram. - pokazał szereg śniożnobiałych zębów - Dobrze mi tutaj.

-Na podłodze? W takim razie bardzo się cieszę. - skwitowała z uroczym uśmiechem.

Kol przygryzł dolną wargę i popatrzył na blondynkę.

Kiedy na jej twarzy znajdował się uśmiech, była naprawdę urocza. Brunet uśmiechnął się pod nosem, przyłapując się na myśleniu o nastolatce siedzącej naprzeciwko.

-Halo? - Emily zeszła z łóżka i siadając centralnie naprzeciwko bruneta, pomachała mu dłonią przed twarzą - Żyjesz? - zaśmiała się.

Uśmiechnął sie szerzej i pokiwał głową.

-Pewnie. Po prostu się zamyśliłem. - wyjaśnił - Jestem głodny. - mruknął bardziej do siebie niż do Emily. Ta popatrzyła na niego zaskoczona i jednocześnie przerażona. Kto wie co przyjdzie mu do głowy? Powoli odsunęła się od chłopaka. Kol popatrzył na nią zażenowany. - Przecież Cię nie ugryzę, debilko! - prychnął.

Dziewczyna momentalnie pożałowała, że się od niego odsunęła. Było jej wstyd.

-Strasznie Cię przepraszam. - zaczęła wstając, ponieważ brunet uczynił to chwilę wcześniej - Nie chciałam, żeby tak wyszło. - przełknęła głośno ślinę i odgarnęła z twarzy niechciane kosmyki włosów.

Kol przeklnął w duchu. Jak miał być na nią zły, kiedy ona patrzyła na niego w tak uroczy sposób? Nie dało się zaprzeczyć, że miał do niej jakąś słabość. I zdecydowanie mu się to nie podobało.

Spojrzał jeszcze raz w oczy Emily i już wiedział, że przegrał i że jej wybaczy.

-Już dobra! - machnął rękoma w górę w geście poddanie - Nie jestem zły. Po prostu... mam wrażenie, że mi nie ufasz i to cholernie słabe. - mruknął - Ale patrząc na ostatnie wydarzenia to wcale Ci się nie dziwię. - zaśmiał się i podrapał po głowie.

Dziewczyna przygryzła dolną wargę i pokiwała głową.

-Wiem, wiem! Wyszło strasznie nie fajnie! Przepraszam za to...

-Jest okey. - wtrącił, a ona spojrzała na niego zszokowana

- C-co? - wyjąkała.

-Mówię, że jest okey. W sensie ja rozumiem. Sam nie ufam zbyt wielu osobom... Nawet braciom nie ufam. - zaśmiał się histerycznie.

-Tym bardziej jest mi głupio... Miałam wrażenie, że mi ufałeś. - wyszeptała.

Jedna z jego brwi uniosla się w górę.

-Nadal Ci ufam. To nic nie zmienia i mówię poważnie, nic wielkiego się nie stało, a teraz wybacz, ale serio jestem głodny i muszę iść coś zjeść, bo inaczej twój scenariusz wejdzie w życie. - stwierdził po czym poszedł na dół domu. Szybko opuścił posesję i ruszył na polowanie.

Emily ze świstem wypuściła powietrze z ust i postanowiła iść do kuchni coś zjeść.

Szybko zbiegła po schodach i znalazła się tam gdzie chciała. Rozejrzała się po pomieszczeniu a jej wzrok przykuło jabłko na ladzie. Chwyciła je, lecz nim zdążyła wziąć choć gryza, ktoś siłą ją odwrócił. Niestety użył za dużo siły i dziewczyna uderzyła głową o szafkę i upadła nieprzytomna na podłogę.

*****
Tekashiii tej pani możecie zawdzięczać dzisiejszy rozdział. Gdyby nie ona, rozdział pojawiłby się jutro lub w piątek.
Mam nadzieję że rozdział się spodobał jeśli tak możecie zostawić gwiazdkę i komenatrz! Do następnego rozdziału kochani! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro