11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!

Pierwsze co poczuła Emily po przebudzeniu? Ból. Skronie piekły ją niemiłosiernie.

Powoli uniosła głowę i się rozejrzała. Szare ściany, brak okien i czarne drzwi. Leżała na materacu.

Nie wykonując gwałtownych ruchów, podniosła się i opierając o ścianę stanęła na nogach.

Co jest grane? I to był moment. Kiedy uświadomiła sobie, że już raz była w podobnej sytuacji. Zapewne ponownie winna jest ta sama osoba. Nie zważając na ból głowy, blondynka krzyknęła na całe gardło.

-Klaus! Klaus do cholery wiem, że to Ty! Pokaż się. - powoli odepchnęła się od ściany i jeszcze raz rozejrzała po pokoju. Tym razem nie ma nic czym mogła by się bronić. Nawet głupiego krzesła, które pomogło jej ostatnim razem. Po chwili słychać było kroki. Coraz głośniej, głośniej i głośniej.

W końcu drzwi się otworzyły a w nich stanął nikt inny jak Klaus Mikaelson.

-Witaj, blondyneczko. - zakpił i wszedł do pokoju, nie spieszył się - Mówiłem, że spotkamy się szybciej niż myślisz. - warknął.

Nie czuła strachu jak za pierwszym razem. W ogóle nic nie czuła.

- Nie boję się Ciebie. - oznajmiła hardo. Uniósł brew zaskoczony. Tego się nie spodziewał. Jednak po chwili zdziwienia na jego twarzy ponownie zawitał ten charakterystyczny uśmiech wariata.

-Zabawne... Twoja matka też coś takiego powiedziała. - to był moment. Emily choć wiedziała, że słabsza od Klausa rzuciła się na niego. Po raz kolejny tego dnia go zaskoczyła. Udało jej się trafić go z pięści w nos i wykonać mocne kopnięcie poniżej pasa.

Upadł na kolana. Kopnięcie było zdecydowanie bardzo mocne, jak na tak małą osóbkę, która je wykonała. Niestety jego odporność na ból, szybko dała o sobie znać. Blondyn wstał i mocno odrzucił Emily, która zderzyła się ze ścianą i upadła na podłogę.

Mikaelson wytarł zakrwawiony nos. I popatrzył na nią. Nie krył oburzenia spowodowanego jej ciosem.

-Warto było? - warknął.

Nic nie mówiąc wstała. Plecy bolały ją niemiłosiernie, ale nie zamierzała dać mu tej satysfakcji.

-Jeszcze raz. - mruknęła.

Popatrzył na nią jakby nie rozumiał.

-Uderz mnie jeszcze raz. - krzyknęła - Jeszcze dziesięć, piećdziesiąt razy! Nawet sto! Ja i tak będę walczyć. I tak wstanę. Każdy ból zadany przez Ciebie daje mi jedynie motywację do walki. - warknęła zła.

-Ach tak? - prychnął i chwilę się zastanowił - Skoro Ty jesteś tu. To kto ostrzeże twoich bliskich? No tak... Nikt! Skoro Ciebie nie mogę zranić, zranię ich. - wzruszył ramionami.

- Nie. - jęknęła, nie pomyślała o bliskich, jedną osobę już straciła, nie miała zamiaru ryzykować ponownie - Nie możesz. - warknęła i ruszyła w jego kierunku. Jednak już po jednym kroku, ból dał o sobie znać i upadła na kolana.

Klaus zaśmiał się jedynie.

- Jesteś słabsza niż myślisz. - zakpił - To jak będzie? Może jednak porozmawiamy na spokojnie? - zaproponował rozbawiony.

W jej oczach pojawiły się łzy, ale szybko się ich pozbyła.

-Zostaw ich. Jeśli masz coś do mnie to załatw to ze mną. Ich w to nie mieszaj. - wyszeptała - Nie krzywdź. - powoli uniosła wzrok i spojrzała mu w oczy - Proszę. - w jej głosie dało się usłyszeć panikę, a on wiedział, że już wygrał.

-Skoro tak ładnie prosisz. - zaśmiał się dźwięcznie. Odwrócił się i już złapał za klamkę, ale w ostatniej chwili zrezygnował.

Ponownie obrócił się do Emily i uśmiechnął chytrze.

-W zasadzie to mam dla Ciebie niespodziankę. - przygryzł dolną wargę - Możesz wejść. - krzyknął. Po chwili drzwi się otworzyły a do środka weszła znajoma jej osoba.

-N-nie... - wyjąkała - To niemożliwe. - Kol powoli podniósł wzrok i spojrzał prosto w jej oczy.

-Wybacz... - zaczął, ale Emily nie miała zamiaru dać mu dokończyć.

-Wyjdź! Wynoś się słyszysz! - krzyknęła ile sił w płucach i opadła ze zmęczenia.

Po chwili oboje wyszli. A młoda Revise ponownie została sama, nieprzytomna, obolała i zmarznięta.

*****
teen10wolfwilk tym razem to ta Pani nie mogła doczekać się rozdziału! Mam nadzieję, że spełniałam wasze oczekiwania. Do następnego rozdziału kochani! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro