23.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!

Blondynka obudziła się wtulona w Damona. Popatrzyła na czarnowłosego z uśmiechem na ustach.

-Ile bym dała, żeby mieć tak codziennie. - mruknęła cicho, mocniej wtulając policzek w klatkę piersiową czarnowłosego. Przyjemne chwile szybko przerwał telefon Emily. Nastolatka jęknęła i odsuwając się od Damona sięgnęła po telefon. Gdy na wyświetlaczu ujrzała imię Kola, zastygła na moment.

Wzięła głęboki wdech.

-Damon, śpisz? - zapytała dość głośno. Salvatore jednak nic nie odpowiedział. Emily nie zamierzając ryzykować szybko pobiegła do łazienki. Odkręciła kran i odebrała telefon.

-Co jest? - mruknęła.

-Twój plan dalej aktualny? Bo za jakieś pięć minut będę pod domem Salvatorów. - usłyszała w odpowiedzi.

Westchnęła i szybko odgarnęła kosmyki włosów z czoła.

-Tak. Tak aktualny... - westchnęła - Tylko jeszcze nie wiem jak wyjdę z domu, żeby inni się nie zorientowali.

-Nie możesz tak jak wczoraj? - prychnął.

-Damon śpi u mnie. - wyszeptała zawstydzona.

-Czy ja o czymś nie wiem? - zaśmiał się Mikaelson.

-To nie tak... W sensie... No sam rozumiesz! - warknęła i uniosła rękę w górę.

-Czyli między wami już okey?

-Tak. - mruknęła - Tylko teraz znów będę miała przed nim sekrety... Wolałabym tego uniknąć.

-Więc powiedz mu prawdę. - zaproponował.

-Jeśli mu powiem. To po pierwsze będzie próbował Cię zabić, a po drugie nie pozwoli mi załatwić sprawy z Klausem tak jak chciałam. - stwierdziła - Dobra! Pogadamy za chwilę, muszę się ubrać i jakoś wyjść z domu.

-Ubrać? - parsknął śmiechem - To co się działo u was w nocy?

- Nie w tym sensie! - zaoponowała szybko.

-Jasne... - parsknął - Zresztą, jeśli o mnie chodzi to nie musisz się ubierać. - stwierdził.

-Do zobaczenia, Kol. - warknęła i się rozłączyła. Szybko chwyciła jeansy i czerwoną bluzę, które należy do niej. Ubrała się i zakręciła kran. Otwierając drzwi uderzyła nimi w jednego z domowników.

-Matko Boska! Elijah! Przepraszam. - pisnęła zaskoczona.

-Nic się nie stało. - w kącikach jego ust pojawił się uśmiech - Rozmawiałaś z K... - spojrzała na niego karcąco dając znak, aby nic więcej nie mówił.

-Tak. Właśnie po niego idę.

- Nie musisz nie martwić. Ric i Stefan wyszli przed chwilą, aby pomóc w czymś Elenie. W domu jest tylko Damon, ale nie mam pojęcia gdzie. - wzruszył ramionami.

-U mnie w pokoju... - mruknęła zażenowana. Powoli uniosła wzrok i zobaczyła roześmiane tęczówki bruneta - Nie oceniaj mnie! - jęknęła.

- Nie mam zamiaru. - przewrócił oczami - Panno Revise, ja zajmę się starszym z braci Salvatore, a Ty moim bratem. - zaproponował.

-Niech będzie. - bez przekonania zbiegła na dół. Wcisnęła czarne botki na stopy i wyszła na zewnątrz. Rozejrzała się i ujrzała młodego Mikaelsona opartego o jedno z drzew. Ponownie się rozejrzała, aby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu. Westchnęła i ruszyła do Kola.

-Hejka, Emi. - zaśmiał się, gdy stanęła naprzeciwko niego.

-Tak, tak. - przewróciła oczami - Witaj, Kol. Dobra daj mi coś czym zrobię Ci krzywdę i wprowadzimy Cię do domu.

-Wystarczy jakaś kij. - przewrócił oczami i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kurtki fiolkę z jakimś płynem - Kij nasączony tym. - pomachał buteleczką.

-A co to? - zapytał podejrzliwie.

-Werbena. Dzięki temu rany nie zagoją się zbyt szybko, więc powinni uwierzyć, że też byłem przetrzymywany wbrew własnej woli. - wzruszył ramionami.

- Mam nadzieję, że tak będzie... - westchnęła.

-Koniec gadki. - mruknął i schylił się, aby sięgnąć kij spod nóg. Szybko znalazł to czego szukał. Podniósł gałąź, która miała około metra długości. Podał blondynce ją i werbenę.

-Nasącz. - mruknął. Emily z trzęsącymi dłońmi wylała werbenę na kij. - Starczy. - stwierdził po chwili. Blodnynka spojrzała mu w oczy. - Teraz musisz mnie tylko uderzyć. Parę razy. - wyjaśniła z krzywym uśmiechem.

Nastolatka wzięła głęboki wdech.

-Okey. - westchnęła i mocno chwyciła kij, wzięła zamach i... - Nie dam rady. - mruknęła zatrzymując się chwilę przed ramieniem Kola. - Myślałam, że dam radę, ale nie jestem w stanie.

Mikaelson przewrócił oczami.

- Daj spokój. - mruknął - Jestem pierwotnym. Zagoi się szybciej niż myślisz. Dawaj, zasłużyłem za to co Ci zrobiłem. - kiwnęła głową. Ponownie wzięła zamach, jednak tym razem kij trafił w ramię Kola. Chłopak głośno wciągnął powietrze z bólu. - Jeszcze raz.

Emily powtórzyła czynność jeszcze kilka razy. W końcu młody Mikaelson stał, opierając się o drzewo. Wszystko piekło go niemiłosiernie.

-Chyba starczy. - jęknął.

-Przepraszam. - wyszeptała ze skruchą. Brunet pokręcił głową.

-Bywało gorzej. Musieliśmy to zrobić. - spojrzał jej w oczy - Wracaj do domu, ja zaraz przyjdę, żeby nie było podejrzeń.

Blodnynka skinęła głową i szybko wbiegła do domu. Zarzuciła buty i ruszyła do kuchni.

-Damon, mówię Ci, że na pewno jest w kuchni. - usłyszała głos pierwotnego.

-Elijah, już raz nam zniknęła. Muszę mieć pewność. - warknął wchodząc do kuchni - Emily, jesteś. - stwierdził z uśmiechem.

Skinęła głową.

-Tak. Byłam głodna i postanowiłam przyjść coś zjeść, nie chciałam Cię budzić. - wyjaśniła. Czarnowłosy pokiwał głową na znak zrozumienia. Nastolatka przeniosła wzrok na pierwotnego, który z ulgą wypuścił powietrze.

Nie minęła minuta, kiedy drzwi wejściowe zostały otwarte z hukiem.

Przedstawienie czas zacząć. Pomyślała blondynka.

****
Jeśli rozdział się spodobał możecie zostawić gwiazdkę i komenatrz! Większości z was spodobał się pomysł na ff z Kolem, więc powstanie. Jednak nie dam rady pisać zbyt wielu historii ja raz, dlatego jak skończę pisać "Amazing Girl" To zacznę opowiadanie z pierwotnym! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro