24.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!

-Elijah! - Z korytarza słychać było krzyk Stefana.

Emily, Damon i Elijah nie czekając od razu ruszyli w stronę głosu. W drzwiach zobaczyli młodego Salvatore, który podtrzymywał Kola, obok nich stanął Alaric trzymając drzwi.

-Pomóż mi. - warknął Stefan do starszego Mikaelsona. Elijah nie czekając od razu ruszył, aby pomóc młodszemu bratu. Wiedział oczywiście dlaczego Kol tak wyglądał, ale nie mógł się zdradzić.

-Kol, co Ci się stało? - zapytał przejęty brunet. Szybko podchodząc do brata. Kol oparł się o barki starszego Mikaelsona i jęknął z bólu. Ciało wciąż paliło go od werbeny.

-Klaus. - mruknął jedynie. Emily przygryzła dolną wargę obserwując wszystko z boku. W końcu jej wzrok spoczoł na Damonie. Czarnowłosy patrzył na wszystko z dystansem, ani trochę nie ufał młodemu Mikaelsonowi. Jednym z powodów było to, że z całej rodziny to on miał najbardziej psychopatyczne odpały, drugim zaś pewna blodnynka. A konkretnie to, że starał się być blisko pewnej blondynki - Emily.

Nastolatka nie miała zamiaru przerywać tej całej szopki.

Elijah pomógł bratu dojść do kanapy, Emily chwilę później znalazła się obok bruneta.

-Wszystko w porządku? - mruknęła i ukucnęła przy siedzącym pierwotnym. Kol miał pochyloną głowę, lecz blondynka zobaczyła jak w kącikach jego ust pojawia się uśmiech, po którym chwilę później nie było śladu.

-Tak. - warknął - Po prostu jestem trochę poturbowany. - zaśmiał się gorzko - Trochę oberwałem. - stwierdził drapiąc się po głowie.

Nastolatka poczuła się winna, bo wiedziała, że Mikaelson naprawdę cierpiał i to była jej wina. To był jej pomysł oraz to ona doprowadziła go do takiego stanu.

-Strasznie Cię... - już miała zamiar przeprosić, jednak Kol w ostatniej chwili nadepnął jej na stopę, blondynka przygryzła dolną wargę z bólu - Starsznie mi Cię szkoda. - poprawiła się momentalnie.

Elijah przetarł twarz dłonią. Był zażenowany całym zajściem i tym jak nisko upadł, żeby bawić się w takie teatrzyki. Pierwotny rozejrzał się czy, aby nikt nie zauważył wtopy nastolatki. Z ulgą mógł stwierdzić, że nikt nie zwrócił na to uwagi.

-Co się w ogóle stało? - zapytał przejęty Alaric.

Kol westchnął zdenerwowany.

-Klaus. - przetarł twarz dłońmi - Powiedzmy, że po tym jak próbowałem wam pomóc, oberwałem. - zaśmiał się cierpko - Klaus, znalazł sposób, aby się zemścić. Stwierdził, że współpracuję z wami od dłuższego czasu i na pewno coś wiem. To paranoik, jest przekonany, że cały czas szukacie zemsty. - westchnął - Torturował mnie. Sami rozumiecie, oblewanie werbeną, przebijanie kołkami i tak dalej i tak dalej. - wzruszył ramionami.

- To straszne. - jęknęła blondynka zakrywając dłońmi usta. Kol ponownie opuścił głowę, aby nikt nie zobaczył uśmiechu wpływającego na jego twarz.

-Trzeba się go pozbyć. - stwierdził Damon - Przecież to się nigdy nie skończy. Cały czas będzie kogoś torturował i się mścił. - przejechał wzrokiem po każdym w salonie.

-Więc pozbędziemy się go. - mruknął młody Mikaelson wstając z kanapy mimo uciążliwego bólu - Razem damy radę.

Salvatore spojrzał na niego niechętnie i westchnął.

- Nie wierzę, że to mówię, ale zgadzam się. Nie możemy pozwolić, aby ponownie zbliżył się do Emily, bo następnym razem może nie mieć tyle szczęścia co dotychczas. - mruknął pewnie.

Kol skinął głową.

-Zgadzam się. - stwierdził.

-Więc musimy współpracować. - zarządził Saltzman.

-A z waszą dwójką - Stefan wskazał na Damona i Kola - Może być problem.

-Dadzą radę. - warknął Elijah - Muszą. - stwierdził patrząc raz na Kola, raz na Emily.

Tylko ta trójka zrozumiała o co tak naprawdę chodziło.

*****
Mam nadzieję że rozdział się spodobał jeśli tak możecie zostawić gwiazdkę i komenatrz! Do następnego rozdziału kochani! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro