27.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!

Emily jęknęła, gdy język Damona wślizgnął się do jej ust i odnalazł jej. Powinna z nim porozmawiać.  Powiedzieć mu prawdę, ale w tej chwili liczył się tylko on. On i jego usta. Zaczął składać mokre pocałunki na jej żuchwie. Z jej ust uciekł głośny jęk. Odchyliła głowę do tyłu, dając czarnowłosemu większy dostęp. Wszystko mogłoby się potoczyć inaczej, gdyby nie głośne pukanie do drzwi. Blodnynka momentalnie odskoczyła od mężczyzny.

-Proszę. - mruknęła, gdy była już w bezpiecznej odległości, a jej oddech się unormował.

-Przeszkadzam? - zapytał Kol wchodząc do pokoju Emily tanecznym krokiem. Włosy wciąż miał mokre od prysznica, który zafundowała mu chwilę wcześniej Emily. Jednak był już przebrany w suche ubrania, więc liczył, że nie wzbudzi żadnych podejrzeń.

- Nie. - odparła z delikatnym uśmiechem.

-Tak. - warknął Damon kiwając głową.

-Tak czy inaczej... - brunet pokręcił głową - Mam sprawę. - rzekł po chwili.

-Streszczaj się. - warknął czarnowłosy.

-Do Emily. - dodał po chwili. Nastolatka kiwnęła głową dając do zrozumienia, żeby kontynuował - Tylko do Emily. - warknął w stronę Damona.

-A może ona nie ma ochoty z Tobą rozmawiać? - prychnął pewny siebie.

-Może damy jej samej zdecydować. - parsknął śmiechem i spojrzał na blondynkę. Damon również przeniósł wzrok na dziewczynę. Oboje byli pewni swojego.

-Ymmm... - przygryzła dolną wargę i zacisnęła powieki, wiedziała kogo wybierze, ale nie wiedziała jak to powiedzieć - Damon - Salvatore uśmiechnął się zwycięsko w stronę pierwotnego - Mógłbyś zostawić nas samych? - zapytała po chwili i zacisnęła wargi. Kol mało nie parsknął śmiechem, spojrzał jednak na dziewczynę i wiedział, że nie może tego zrobić, jeśli nie chce jej stracić.

- Co? - warknął wściekły - Ja mam wyjść? - prychnął i wskazał dłonią na siebie - Ja?

- Nie słyszałeś? - warknął poirytowany pierwotny.

-Ty się nie wtrącaj. - warknął i ponownie spojrzał na nastolatkę - Poważnie? Ja mam wyjść?

-Damon proszę.. - jęknęła - Nie utrudniaj, mówiłam Ci, że jest coś o czym wie Kol i to musi zostać między nami. - skinął głową.

- Ale nie mówiłaś, że to będzie ważniejsze niż to co jest między nami! - warknął naprawdę zdenerwowany.

-Technicznie rzecz biorąc, między wami jest tlen, azot i dwutlenek węgla. - mruknął roześmiany Kol.

-Jeszcze słowo a stąd wylecisz, Mikaelson! - prychnął, pierwotny już miał się zripostować, ale wyprzedziła go Emily.

-Wystarczy. - westchnęła - Damon, pogadamy później, a teraz proszę możesz dać mi zamienić słowo z Kolem. - popatrzyła mu w oczy.

- Emi, bądźmy szczerzy. - westchnął - Lubię Cię i mi na tobie zależy, mówisz, że Tobie też, ale zawsze jak pojawia się on - wskazał dłonią na Kola - się pojawia, to jest najważniejszy, więc przykro mi, ale to bez sensu. Wybrałaś. - mruknął i ruszył do drzwi - Więc rób z nim co chcesz.

Emily spojrzała na zamknięte drzwi. Chciała zanim biec, wyjaśnić mu wszystko, ale nie mogła. Wolała, żeby jej nienawidził niż żeby zginął. Głośno przełknęła ślinę i pociągnęła nosem. Odgoniła niechciana łzy i spojrzała na Kola.

- Co tam? - mruknęła przez łzy.

- Emi... - zaczął, ale machnęła ręką.

- Daj spokój. Poradzę sobie. Mów co się stało.

-Klaus. Wie, że Ci pomagam. - mruknął. Popatrzyła na niego zaskoczona.

-To niemożliwe. - wyszeptała kręcąc głową - Jak mógł się dowiedzieć? - warknęła.

-On ma ludzi wszędzie. Dosłownie wszędzie. Nawet nie wiem, kto mu powiedział.. - westchnął i przeczesał włosy ręką. Emily miała kontynuować, ale usłyszała pukanie do drzwi.

-Kol, Emily. - Elijah skinął głową - Chyba już wiecie, że mamy problem.

Nastolatka jedynie westchnęła.

-Zaczynamy dziś w nocy. - mruknęła, a oni patrzyli na nią licząc, że powie, że to żart.

****
Właśnie uświadomiłam sobie jak blisko końca jesteśmy. Dziwnie będzie skończyć to ff... Liczę, że rozdział się podobał! Głosy i komenatrze mile widziane! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro