3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Musimy go znaleźć. - warknęła od razu po przekroczeniu progu domu.

Bracia Salvatore jak i Ric od razu spojrzeli na Emily

-Chwila... co? O kim ty mówisz? - jako pierwszy głos zabrał Saltzman.

- Jak to o kim? O Klausie. - jego imię wypowiedziała z taką nienawiścią, że sama siebie zaskoczyła - Chcę go znaleźć. On musi odpowiedzieć za to co zrobił mi. - wzięła wdech i ponownie zaczęła mówić - Zresztą nie tylko mi! On musi odpowiedzieć za to co zrobił wszystkim przez te wszystkie lata. Skoro nikt mu nie dał rady to ja dam. Wystarczy jego samowoli! - ostatnie zdanie zamieniło się w krzyk.

Patrzyła na trójkę mężczyzn oczekując jakiejkolwiek reakcji, ale ci tylko patrzyli na nią, będąc w totalnym szoku.

Stefan miał szeroko otwarte oczy jakby nie docierało do niego to co powiedziała dziewczyna.

Damon poza miną taką samą jak u Stefana miał jeszcze rozchylone usta.

A Ric z wrażenia usiadł na kanapie.

-Przepraszam, ale czy ja dobrze zrozumiałem? - przeanalizował wszystko w głowie i spojrzał na nastolatkę - Tak po prostu stwierdziłaś, że chcesz zemsty i że dasz radę pokonać pierwotnego wampira? - wypowiedział wolno słowo po słowie jakby szukał w nich większego sensu.

-Dokładnie. - przytaknęła niewzruszona.

-Przez tydzień nie wychodzisz z łóżka. - zaczął czarnowłosy - A teraz, gdy wyszłaś z pokoju na jeden, nie cały dzień, nagle pragniesz zniszczyć jednego z najpotężniejszych wampirów na ziemi? - mruknął nie kryjąc zaskoczenia.

-Tak. I wiem, że to się może udać. Ale nie dam rady zrobić tego sama. Wasza pomoc też nie wystarczy... - zaczęła i przygryzła dolną wargę patrząc na przyjaciół.

-Nie. - warknął starszy z braci Salvatore, blondynka w odpowiedzi jedynie delikatnie pokiwała głową - Nie. Nie. Nie. Nie i jeszcze raz nie!

W tym samym czasie ktoś zapukał do drzwi wejściowych.

-Tak. - przytaknęła Emily i przebiegła do drzwi. Nacisnęła klamkę i uchyliła drewnianą powłokę a jej oczom ukazała się dwójka mężczyzn. Kol i Elijah Mikaleson.

-Nie! - ryknął Damon.

-Ciebie też miło widzieć. - odparował Kol.

Czarnowłosy jedynie przewrócił oczami i spojrzał na brata.

-Powiedz jej, że nie będziemy z nimi współpracować. - poprosił błagalnie.

Stefan jedynie zacisnął usta w wąską linię i spojrzał na niego dając mu do zrozumienia, że zgadza się z Emily.

-Ric, przyjacielu powiedz, że chociaż Ty mnie rozumiesz i że też nie chcesz z nimi współpracować.

- Damon, mógłbym kłamać, ale wszyscy wiemy, że tylko z ich pomocą może nam się udać! - jęknął wiedząc spojrzenie przyjaciela.

Wiedząc, że przegrał ponowienie spojrzał na blondynkę.

Ta jednak była wpatrzona w młodszego Mikaelsona.

Salvatore zacisnął dłonie w pięści. Nie wiedział na czym stoi jeśli chodzi o kontakt z Emily i to go dołowało najbardziej. Niewątpliwie mu na niej zależało, ale nie wiedział jak jej o tym powiedzieć. Dodatkowo teraz to nie był dobry czas na takiego typu wyznania. Jednak to, że Kol będzie bliżej nastolatki strasznie go denerwowało.

-Rozumiem że się zgadzacie? - mruknęła cicho patrząc na mężczyzn w salonie.

Stefan i Alaric od razu skinęli głowami. Damon niechętnie i bardzo wolno powtórzył ich ruch.

Blondynka uśmiechnęła się i spojrzała na Mikaelsonów.

-Zapraszam do środka, panowie. - rzekła i przygryzła dolną wargę.

Oboje szybko przekroczyli próg.

-No to zaczynamy zabawę. - na twarzy Kola pojawił się psychopatyczny uśmiech.

*****
Mam nadzieję że rozdział się spodobał! Gwiazdki i komentarze mile widziane! Do następnego rozdziału kochani! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro