31.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!

-Słyszę was. - warknął blondyn a na jego twarz zawitał szyderczy uśmiech - Zdajecie sobie sprawę, że jako hybryda mam jeszcze bardziej wyczulony słuch, prawda? - zakpił i spojrzał na swoich braci - Nie chowajcie jej tak. - prychnął kręcąc głową.

Emily wzięła głęboki wdech i wyszła zza pleców starszego Mikaelsona.

-Miło Cię znów widzieć, blondyneczko. - hybryda przygryzła dolną wargę hamując uśmiech.

-Niestety nie podzielam twojej radości. - skwitowała z goryczą w głosie.

-Powiedz mi, jakim cudem znowu udało Ci się mi uciec? - zapytał podchodząc bliżej nastolatki. Dziewczyna uniosla głowę wyżej.

-Najwyraźniej nie jesteś tak sprytny jak Ci się wydaje. - prychnęła. Kol i Elijah z uwagą wsłuchiwali się w całą rozmowę.

-Tak uważasz? - na jego twarzy pojawił się lekki grymas - A może jednak to robota mojego młodszego brata? - warknął wskazując dłonią na Kola. Brunet zaśmiał się na jego słowa.

-Miło z twojej strony skoro uważasz, że to dzięki mnie uciekła. Wychodzi na to, że według Ciebie to ja jestem tym sprytniejszym. - zastanowił się chwilę - Dobrze rozumiem? - spojrzał na blondyna czekając na odpowiedź.

Roześmiana hybryda potrząsnęła głową.

-Oh Kol, nigdy nie byłeś zbyt inteligentny. - skwitował wesoły.

-Może uważasz, że to Ty jesteś tym inteligentnym. - prychnęła zażenowana Emily. Zaskoczony Klaus uniósł brew w górę.

-Jesteś nad wyraz odważna. - zrobił kolejny krok w ich stronę, także teraz dzieliło ich tylko pięć, może sześć metrów - To błąd. - warknął jednocześnie ukazując oblicze bestii. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Kol zrobił to samo i już po chwili na jego twarzy pojawiły się czarne żyły, oczy zmieniły kolor, a spod górnej wargi wystawały kły.

Blondynka wstrzymała oddech. Klaus ją przerażał i gdyby tylko mogła to by się wycofała, ale miała świadomość, że jeśli nie powstrzymają go tu i teraz, to innej okazji może nie być.

-Niklaus, nie musi dojść do wojny i kolejnego rozlewu krwi. - Elijah spróbował załagodzić sytuację. Kol niepostrzeżenie zerknął na Emily. Ta niepewnie spojrzała na dwójkę pierwotnych stojących przed nią. Westchnęła i skinęła głową. Żeby wygrać, musiała zrobić coś szalonego. Coś o co zdecydowanie nikt nie byłby w stanie jej oskarżyć.

Najmłodszy z braci nie czekał długo. Z szybkością wampira znalazł się tuż za Elijah i chwycił go za głowę. Nim brunet zdążył się zorientować upadł na ziemię, przez skręcony kark. Kol spojrzał na ciało brata leżące u jego stóp i podniósł wzrok, jednocześnie patrząc w oczy blondyna.

-Ups. - mruknął wzruszając ramionami.

Niklaus patrzył na wszystko z dystansem. Był nad wyraz spokojny, czym denerwował nastolatkę. Jak mógł się nie bać w takiej chwili?

-I myślicie, że w dwójkę dacie mi radę? - prychnął. Dziewczyna nie odpowiedziała. Wyciągnęła dłoń i z wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągnęła kołek z białego dębu. Oczy Klausa błysnęły. Tego zdecydowanie nie był w stanie przewidzieć. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Jest nas dwóch, więc mamy przewagę. - Klaus prychnął na słowa blondynki.

-Jestem pierwotną hybrydą. Ty jesteś człowiekiem, więc nie masz ze mną żadnych szans. Zakładając, że masz kołek z białego dębu i wiesz jak go użyć, to twoje szansę wzrastają do jednego procenta. Oczywiście mój braciszek stanie po twojej stronie. Nie chciałbym Cię martwić, blondyneczko, ale dużą część swojego życia przeleżał w trumnie, kiedy ja walczyłem i wygrywałem. Nadal myślisz, że masz przewagę? - skwitował. Emily momentalnie straciła całą pewność siebie.

- Nie ujmuj mi umiejętności, Nik. - warknął zdenerwowany Kol, czym wywołał śmiech u brata.

Nie czekając dłużej Klaus z przewrotną szybkością znalazł się przy Kolu. Uderzył go używając całej siły, młody poleciał kilka metrów w tył, a w jego brzuch wbił się wystający korzeń drzewa. Syknął z bólu i próbował się podnieść.

Hybryda momentalnie wykorzystała okazję i znalazła się przy Emily. Nastolatka nie dała się zastraszyć i szybko wyciągnęła dłoń z kołkiem przed siebie.

-Naprawdę chcesz walczyć? - warknął zirytowany.

-Dopóki moje serce będzie biło, ja będę walczyć. - warknęła.

-Więc szybko zakończę pracę twojego serca. - skwitował i ruszył w jej kierunku. Emily zrobiła unik i zamachnęła się trafiając kołkiem w ciało blondyna. Niestety nie w serce, a w brzuch. Hybryda jęknęła z bólu i z całej siły odrzuciła od siebie blondynkę. Nastolatka uderzyła w drzewo z takim impetem, że zrobiło jej się ciemno przed oczami. Ujrzała Kola, który próbował zaatakować brata, jednak Klaus po raz kolejny okazał się skuteczniejszy. Ponownie oderwał od siebie ciało brata i zbliżył się do dziewczyny.

Podniósł ją i niespodziewanie wgryzł się w jej szyję. Z ust blondynki uciekł głośny krzyk. Ból był nie do zniesienia. Przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki. Ostatnie co zobaczyła to Kol podchodzący bliżej niej. Później? Ciemność.


****
Mam dla was smutną wiadomość... Koniec zbliża się nieubłaganie szybko! Nawet nie wiecie jak ciężko jest mi pisać, gdy zdaję sobie sprawę, że tak nie wiele zostało do końca tej historii. Mam nadzieję że rozdział się spodobał! Pamiętajcie zostawiać gwiazdkę i komenatrz! Do następnego rozdziału kochani! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro