6.
20 gwiazdek = nowy rozdział.
Emily weszła do kuchni wraz z Kolem. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
-Droga wolna. - mruknęła i odetchnęła. Nie wiedziała jak dokładnie ma wyglądać ten cały układ. Nie pomyślała też, żeby ustalić jakieś zasady jak daleko mogą się posunąć i bardzo tego żałowała, bo wiedziała jak nieprzewidywalny był Kol.
-Widzę. - prychnął po czym spojrzał na blondynkę - Wyluzj Emi, jeszcze nic nie zrobiliśmy a masz minę jakbyś co najmniej kogoś zabiła.
Przetarła twarz dłońmi.
-Wiem. - westchnęła - Po prostu takie akcje są całkowicie nie w moim stylu... Dziwnie się czuje jak o tym myślę, a co dopiero jak już coś zrobimy...
-Przecież nikomu nie stanie się krzywda! - jęknął i przejechał dłońmi po twarzy - Nic się nikomu nie stanie, tylko sprawdzimy jak to jest z Damonem. - wzruszył ramionami.
-No wiem!
-Świetnie! - skwitował, nim zdążył powiedzieć coś jeszcze oboje usłyszeli trzask drzwi - Przedstawienie czas zacząć! - szepnął i szybko przyciągnął do siebie zaskoczoną nastolatkę.
-Co t-ty robisz? - wyjąkała zaskoczona sytuacją, w której się znalazła.
-Cicho. - mruknął - A teraz rób co mówię i udawaj, że świetnie się przy tym bawisz. - wyszeptał.
W odpowiedzi jedynie skinęła głową.
-No mówię Ci, że tak. - zaśmiał się głośno Kol.
Emily szybko podłapała taktykę bruneta.
-A ja Ci mówię, że nie. - odparowała.
-A powiedz mi kto z naszej dwójki jest starszy? - nim zdążyła odpowiedzieć, Kol ponownie zabrał głos - No właśnie! Jestem starszy i mądrzejszy! - wytknął język w jej kierunku.
Parsknęła śmiechem.
-Taaak. - zaśmiała się - Z pewnością mądrzejszy. - przewróciła oczami zażenowana jego dziecinnym zachowaniem.
Kol już miał dodać coś od siebie jednak przerwał mu głos z tyłu.
-A tu co tam wesoło? - warknął Damon wchodząc do kuchni. Gdy zobaczył, że Kol mocno obejmuje dziewczynę w talii a tej widocznie to nie przeszkadza wściekł się jeszcze bardziej.
Emily głośno przełknęła ślinę i patrzyła raz to na bruneta to na czarnowłosego.
Mierzyli się spojrzeniami i żaden nie miał zamiaru odpuścić.
W końcu nastolatka odważyła się zabrać głos.
-Ten... Zgłodnieliśmy i postanowiliśmy przyjść coś zjeść zanim...
-Zanim Kol wróci do domu. - warknął starszy z braci Salvatore.
Ten jedynie zaśmiał się w odpowiedzi i pokręcił głową.
-Oj Damon, Damon.. Kiedy Ty w końcu zrozumiesz, że nie tak łatwo się mnie pozbyć?
-Słuchaj...
-Dość! - wrzasnęła w końcu blondynka - Mam dość! Zachowujecie się gorzej niż pięcioletnie dzieci! Nie sądzicie, że to żałosne? Przecież to nie ma sensu. - mruknęła zażenowana.
Kol jedynie westchnął i spojrzał na nią. Przygryzł dolną wargę hamując cisnący się na twarz uśmiech.
-Masz rację... - ledwo przeszły mu te dwa słowa przez gardło. A widział, że teraz czeka go coś jeszcze gorszego.
-Salvatore. - warknął - Mówię to niechętnie, ale musisz się ze mną zgodzić, że ta nasza przepychanka nie ma większego sensu. Możemy to zakończyć? - wyciągnął dłoń w kierunku Damona.
-Co? - mruknął zaskoczony.
Mikaelson przewrócił jedynie oczami.
-Nie karz mi tego powtarzać... - jęknął.
-Ty chcesz tak po prostu zgody? - prychnął.
-Może... - mruknął.
- Emi zostawisz nas samych? - czarnowłosy zwrócił się do Emily.
Kol mocniej zacisnął dłoń na boku dziewczyny, dając jej tym samym znak, żeby się nigdzie nie ruszała.
Nastolatka spojrzała na bruneta.
- Mam iść? - zapytała i oblizała dolną wargę.
Kol uśmiechnął się pod nosem, ta gra zaczynała mu się coraz bardziej podobać.
-Idź. - skinął głową.
Nie tracąc ani chwili szybko wyszła z kuchni i ruszyła do swojej sypialni licząc, że mężczyźni się nie pozabijają podczas rozmowy.
****
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Jeśli tak możecie zostawić gwiazdkę i komentarz! Do następnego rozdziału kochani! ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro