Fragment 5 mojej 3 powieści

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kiedy więc Abi już poznała całą gromadkę to mogłyśmy przejść do zwierzyńca.
Koty biegały po całym podwórku,więc postanowiłam,że od nich zacznę pokazywanie Abi całej zwierzęcej ferajny.
Pierwsza przechodziła akurat Zoja. Czarno-rudawa, cętkowana kotka, z krótką sierścią i żółtymi oczami.
Następnie koło nas zaczął się kręcić Mruczek,Krótkowłosy, czarny pręgowany kocur, ze złotymi oczami.
Jako ostatnia z dorosłych kotów przeszła koło nas Tosia.
Czekoladowo-biała kotka, z krótką sierścią i miedzianymi oczami.
Tuż za nią biegło,troszkę nieporadnie na swoich uroczych krótkich łapkach pięć kociątek.
Jako pierwsza biegła Fisia,stosunkowo najstarsza z maluchów. Czarno-czerwona, klasyczna pręgowana kotka, z krótkim futerkiem i bursztynowymi oczami.
Zaraz za siostrą biegł Sylwester, nazwany tak przeze mnie dlatego,iż przypominał kota z bajki o tym samym imieniu.
Miał czarno-białe futro,duże brązowe oczy oraz czarno-biały ogon.
Zaraz za Sylwestrem ile sił w łapkach biegła Ambra.
Klasyczna kremowa kotka «pseudo-pręgowana», o krótkiej sierści i zielonych oczach.
Następna biegła czarna kotka, z białym gardłem i palcami, krótką sierścią i złotymi oczami,którą ochrzciliśmy Gapą, głównie dlatego,że była dużo bardziej nieporadna niż rodzeństwo.
Następną kotką,która biegła była Isla,Czarna kotka o krótkiej sierści i zielonych oczach.
Na szarym końcu biegły Krówka i Panda, dwie niemal identyczne siostrzyczki.
Obie były biało czarnymi kotkami. Jedną od drugiej odróżniało tylko to,że krówka miała ciapki rozłożone nierównomiernie na całym ciele,zaś Panda miała je skupione na grzbiecie,ogonie i w okolicach pyszczka oraz kolor oczu, Krówka miała oczy zielone, Panda zaś intensywnie,pięknie niebieskie.
‒ Ale słodkie są te maluchy.
Abi.
‒ No jasne. W takie ładne dni jak dzisiaj jeśli jedziemy do babci to ja głównie siedzę i głaszczę koty.
Usiadłyśmy więc obie na trawie i zajęłyśmy się głaskaniem maluchów,aż w końcu usłyszałyśmy szczekanie.
‒ Ach, no tak. Do maluchów jeszcze wrócimy,ale jeszcze reszta zwierzaczków domaga się przedstawienia i pieszczot.
Druga nastolatka poszła więc w ślad za mną. Podeszłyśmy na drugi koniec podwórka, był tam sporych rozmiarów kojec zrobiony z drutu.
W środku kojca była buda również sporych rozmiarów.
Nagle z budy wyszedł pies.

Był to oczywiście pies słusznych rozmiarów, mieszaniec

Bernardyna z Wilczurem.
Wysoki i masywny, muskularny pies o potężnej, imponującej głowie, Umaszczenie miał białe z łatami w kolorach mahoniowym i czarnym. Mierzył co najmniej 75 cm jak nie więcej,a ważył prawie sto kilogramów.
‒ O. No i jest nasz Barry. ‒ powiedziałam radośnie,zbliżając się do kojca. Abi jednak stanęła jak wryta, chyba przestraszona wielkością stworzenia. Po chwili zapytała nieco niepewnie

‒ Barry? Agresywny? Nie. Tylko duży i żywiołowy. Jak się cieszy to może skoczyć na człowieka i niechcący przewrócić lub podrapać i głównie dlatego jest tu zamknięty,ale nie ugryzie. To jest raczej taki «potulny gigant». Pogodny, wierny, kochający, rodzinny pies.
Lojalny i rzadko szczeka, ale w razie potrzeby potrafi bronić ciebie i swój teren. Nie ma najmniejszych problemów z akceptacją innych zwierząt gospodarskich.
‒ Tak,ale głównie wieczorami i tam dalej, na polu,żeby się biedaczek wybiegał.

Barrym. Może nawet da nam się pogłaskać,bo czasem daje,chociaż na co dzień raczej nie jest przyzwyczajony do pieszczot i czułości. Podobnie jak do chodzenia na smyczy.
Bo jak widać ani smyczy ani obroży nie nosi. Zresztą żadne zwierzę tutaj ani jednego ani drugiego akcesorium nawet nie posiada. ‒ odpowiedziałam. Abi przytaknęła więc chyba miała ochotę na spacer z tym kochanym wielkoludem.
Kiedy jednak odeszłyśmy od kojca Barry'ego to szczekanie nie ustawało.
‒ A,tak. No przecież jeszcze Tori. ‒ powiedziałam.
W zasadzie wystarczyło przejść tylko kilka kroków od kojca,żeby przejść do malutkiej budy Tori. Po chwili wyszła ona ze swojej budy.
Była to niewielka suczka,żadnej konkretnej rasy, typowy kundelek. Jej sierść była brązowa ale nie jakoś bardzo jednolita w kolorze,miała jaśniejsze i ciemniejsze refleksy, krótka i nieco szorstka. Sunia miała też długi tułów i krótkie, lekko krzywe łapki oraz nieco koślawe uszy.
Ogonek miała krótki i cienki. Jej oczy były brązowe.
‒ Widzę,że to są raczej typowe psy do stróżowania,bo wygód za wiele to nie mają. ‒ powiedziała Abi trochę zdziwiona a trochę smutna.
‒ Jak to na wsi. Ale w żadnym wypadku nikt ich tu źle nie traktuje. ‒ odpowiedziałam radośnie. To chyba trochę pocieszyło Abi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro