Fragment 6 mojej 5 powieści

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


"Zdziwiły mnie bardzo słowa przyjaciela, bo zasadniczo zabrzmiały aż niepokojąco. Po chwili powiedziałam do mężczyzny— Wiesz, co? Zostanę tu do jutra rana, będę koczować pod internatem. Chcę osobiście sprawdzić, o co chodzi i co się dzieje z generałem...— Dobry pomysł. Znaczy... powiem Ci, że ja mam pewne teorie, co się z nim dzieje i o co z tym wszystkim chodzi...Ale chciałbym mieć pewność. Wiesz, co? Ja też będę koczować z tobą pod budynkiem.

Skoro więc mieliśmy już uzgodniony plan działania to wystarczyło tylko zaczekać do wieczora. Czas ten zleciał szybko. Kiedy więc wszyscy już się ulotnili z budynku, a generał poszedł spać do internatu to również i my podeszliśmy cichaczem do budynku, dokładnie pod okno pokoju generała. Problem był jeden...— Kurde... Wysoko jest to okno, a ja za niska jestem. Nic nie widzę, weź mnie podsadź... — skierowałam te słowa do kumpla, jednocześnie dość bezskutecznie próbując stanąć na palcach aby mieć lepszy widok.
Mężczyzna na szczęście bez problemu przychylił się do mojej prośby i podsadził mnie. Po piętnastu minutach zapytał— I co? Joyce śpi?— No śpi...Ale na pierwszy rzut oka widzę, że nie jest to wcale spokojny sen. Generał cały czas kręci się na łóżku, jakby śnił mu się koszmar..."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro