Zagram na czarnych klawiszach || Will x Nico

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Angst, w gruncie rzeczy z dwoma trupami.

Tak naprawdę nie żyją obaj, choć jeden siedzi przy instrumencie.

Pianista chciał im to wszystko wykrzyczeć.

On nie żyje. Nie ma już tu komu grać.

Kogóż jednak by to obchodziło? "Oni" pozostaną mu obcy.

Musiał tymczasem wejść na scenę, choć nawet jego nuty brzmiały martwo. Zaprezentować, co wybierali razem. Dla obcych koneserów. Dla surowych sędziów.

Dla ludzi, którzy doprowadzili jego przyjaciela na skraj wyczerpania, a potem bez pardonu pchnęli ostatni raz.

Czarny garnitur współgrał z jego czarnymi włosami, nawet z oczami, wymęczonymi tak, że również wydawały się czarne.

Także z duszą, naturalnie.

Musiał się naprawdę skupić, ażeby jego dłonie podświadomie nie porwały się na marsz pogrzebowy.

Co zrobi, kiedy trzeba będzie wstać od pianina?

Nie miał planów. Ostatnie mijały mu w chaosie.

Ćwiczenie, aż nie padał na ziemię.

Sen między drewnianą podłogą a okrywającymi jego zimne ciało arkuszami nut.

Partytury mokre od łez.

Miotanie się.

Histeria.

Opieranie się o barierkę i patrzenie w dół.

Wstyd.

Obietnice, że przetrwa.

Zwątpienie.

Obiecywanie raz jeszcze.

Farbowanie blond włosów, które wydawały się potwarzą wobec żałoby.

Di Angelo. Wróć. Choć na ten występ. Proszę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro