Zwycięstwo || Reyna&Nico
ów młodzieniec niedługo zginie
właśnie szala z jego losem
gwałtownie opada
ku ziemi
[Motyw całkowicie zaczerpnięty z powyższego wiersza, chciałem nawet podebrać z niego niektóre słowa, by podkreślić ten zwiazek. Koniec końców - jest to na dobrą sprawę cytat z dodatkiem prozy, Reyny (jako bogini oglądającej bitwę) tudzież Nico (jako żołnierza).
Wiersz gorąco polecam przeczytać, ewentualnie odłuchać w wykonaniu Przemysława Gintrowskiego.]
Widziała, jakim krokiem szedł. Niepewnie, pełen wątpliwości, lecz do przodu. Powolutku. Przez ziemię niczyją.
Reprezentował sobą tę samą godność, z jaką ją przedstawiano na pomnikach. Może nawet więcej, bo ona, jako byt deistyczny, nie musiala lękać się śmierci ani tonąć po kostki w błocie. Ani uważać na szczury czy pociski, które nie imały się jej nieludzkiego ciała.
Podziwiała go za to.
Imały się jej atoli uczucia. Ludzkie. I piękne, tak, seraficzne, ale nie jej przeznaczone. To nie w jej gestii - ocalić tysiące żołnierzy czy choćby tego jednego. Stała tam, godna, boska, piękna, świadoma, kto zginie, kto przeżyje, kto wygra - a przede wszystkim bezradna. Z drążcymi skrzydłami, z drżącą w dłoni gałązką oliwną, z wieńcem drżącym i przekrzywionym butnie na głowie.
Chciała błogosławić młodego żołnierza, złożyć pocałunek wiktoryjny na jego czole.
Zarazem bała się, że ten chłopiec - na pewno jeszcze nawet nie osiemnastoletni; wiedziała to niczym matka - wówczas straci odwagę, zawróci, ucieknie jak wielu. Pewnie nie dobiegnie z powrotem, a jeżeli nawet, to tylko pod skrzydła wyższych instytucji na sądzie wojennym. Ona zaś uwikła się za bardzo w historię, w której nie wolno jej grać roli żadnej - prócz niesienia gorzkiego świadectwa.
rozumie dobrze
że jutro o świcie
muszą znaleźć tego chłopca
z otwartą piersią
zamkniętymi oczyma
i cierpkim obolem ojczyzny
pod drętwym językiem
"Nike, która się waha", Zbigniew Herbert
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro