One
-Yenn dzisiaj szkoła,pamiętasz?-mój starszy brat Sean pomachał mi przed nosem zeszytem od matmy
-Wiem Sean, chcesz mnie zawieść?
-Nie chcę, ojca spytaj
-Ekhem...Sean ?Wiesz, że tata jest już w pracy?
-Oh...serio?Nie wiedziałem, sorry siora
-Ma być dzisiaj podobno jakiś nowy nauczyciel angielskiego, a to moja pieresza lekcja, mogę nie jechać?
-Nowy nauczyciel? Pan Johnson przeszedł na emeryturę?
-Podobno
-Jak mnie uczył, miałem same 6 na koniec
-Ta?A ja miałam same 3, ledwoo. To...wracając do poprzedniego pytania...mogę nie jechać na pierwszą lekcje?
-Musisz, będę tak dobrym bratem, że Cię zawiozę, ale błagam cię, pośpiesz się trochę siostra.
-Juz lecę, tylko wezmę telefon z pokoju
*-*-* *-*-*
-Siema Peter-przytuliłam przyjaciela
-Joł Yenn, moja ulubiona przyjaciółko
-Eeee...jestem twoją jedną przyjaciółką
-I właśnie dlatego ulubioną, heheheh-zaśmiał się jak świnka
-Twoje poczucie humoru nadal nie przestaje mnie zadziwiać -dotknęłam jego krawatu
-Na co ci on?
-Dla nowego nauczyciela, wiesz...pierwsze wrażenie i te sprawy
-Nie do końca, mam to gdzieś. Pierwsze wrażenie o matko...Jeżeli przyszłabym ubrana w kostium księżniczki, to musiałabym tak chodzić codziennie, bo takie było pierwsze wrażenie i nie powinnam tego niszczyć? -złapałam się za serce
-A bo ja wiem?-podszedł do czerwonych szafek, w których trzymamy podręczniki i różne inne rzeczy..
-To poco mi o tym...ugh...-wydarłam się na pół holu
-Wybacz mi moja żabciu
-Żabciu? Peter poważnie?
-Za 3...2...dzwoooooooonek
-Więcej nie wydawaj tych dźwięków godowych -poprosiłam wchodząc do sali
Nauczyciela nie było jeszcze przez następne 7 minut. Usiadłam na końcu w ławce przy ścianie i wyjęłam telefon. Peter siedział kilka ławek przede mną i rozmawiał ze swoją dziewczyną Olivią. Nawet kiedy wydarłam się na pół klasy on mnie nie usłyszał, był w nim wpatrzony jak w obrazek. Napisałam do niego smsa.
Ja:Ej gołąbku, kiedy ten nauczyciel przyjdzie?
Odłożyłam telefon kiedy do sali wszedł niewysoki mężczyzna.Miał na sobie białą koszulkę i czarną kurtkę. Spodnie były równie czarne jak jego włosy długości około 10cm.Na ramieniu trzymał torbę w której prawdopodobnie ma dziennik i inne rzeczy.Przywitał się z nami i usiadł na krześle wcześniej ściągając kurtkę .
Z daleko nie widziałam koloru jego tęczówek, ale z daleka czułam woń jego perfum.Miał piękne rysy twarzy ,przez co 99% dziewczyn zaczęło wzdychać na jego widok.Wiecie ktocjezt tym 1%? JAA
-Nazywam się Stuart Burton i będę was uczył angielskiego -przedstawił się wstając i rozglądając się po sali zatrzymując się na mnie .Nie za bardzo się nim interesowałam. Szperałam w telefonie i nawet na niego nie spojrzałam.
-A koleżanka jak ma na imie?-pochylił się nad dziennikiem
-Yennefer Morgan-powiedziała jedna z kujonek na co spojrzałam na nią pytającym wzrokiem
-A więc Yennefer, co masz w tym telefonie ciekawszego od nowego nauczyciela?
-Mój Tweeter-odrzekłam nadal patrząc na kujonke
-Chcesz mi go oddać? Czy raczej zostać po lekcjach?
-Wolę zostać -tym razem spojrzałam na niego ,kiedy podszedł bliżej zauważyłam ,że ma brązowe oczy
-Rozumiem ,że jestem przystojny,ale nie musisz się na mnie tak patrzeć,nie wystarczy ci ,że masz ze mną lekcje 3 dni w tygodniu? Plus dzisiejsze pozalekcyjne godziny?
-Niedługo pana znienawidze, jak całą resztę nauczycieli -prychnęłam i spuściłam wzrok na telefon dostając wiadomość od Petera.
Peterek:Masz branie *zabawne poruszanie brwiami* xd
Ja:Wal się Peter
Ekhem..
Oto moje pierwsze opowiadanie.Początek może być nudnawy, ale dopiero się rozkręcam.Wszelkie błędy są spowodowane moją autokorektą.
Piszcie w komentarzach jak wam się podoba. Xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro