Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

<Ana>
Obudziłam się około 7:40. Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. Dzisiaj postanowiłam ubrać się w to:

Do tego te buty:

Nawilżyłam sobie tylko usta pomadką i wyszłam z mojego dormitorium uprzednio żegnając się z Arianą (dziewczyną z portetu) i poszłam do WS na śniadanie. Nie czuję się dzisiaj najlepiej bo już jutro pełnia. Mimo iż zachowuje pełną świadomość co jest plusem to minus tego jest taki, że jak się przemieniam w wilka to ból jest dwukrotnie większy. Mimo wszystko to kwestia przyzwyczajenia.
Po chwili byłam już w Wielkiej Sali. Usiadłam przy stole nauczycielskim i zrobiłam sobie kanapkę z szynką i ogórkiem po czym ją zaczęłam jeść.
Gdy dopijałam herbatę do stołu nauczycielskiego przyszedł jakiś uczeń mniej więcej w moim wieku i stanął przede mną i zaczął mówić.
-Droga anielico Ano. Chciałbym Ci oświadczyć, że od pierwszego dnia kiedy przybyłaś tutaj do szkoły wywarłaś niesamowite wrażenie na mnie i zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia i mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. Czy zechcesz być moją gwiazdą na niebie i zostać moją dziewczyną?- zapytał. Ja nie wiedziałam co powiedzieć dlatego postanowiłam poczytać mu w myślach (taki dar Any, że może czytać w myślach wszystkich bez większego problemu a oni o tym się nie dowiedzą). Po chwili już wiedziała, że założył się on z kolegami o to, że umówi się z nią na randkę. Zakład jest o pięćdziesiąt galeonów. Postanowiłam pograć chwilę w jego grę.
-Ah to słodkie i takie....takie wzruszające. Mości panie czy zdradzisz mi swoje imię i dom do którego należysz?- powiedziałam aktorsko i starłam niewidzialną łzę wzruszenie
-Oczywiście gwiazdo, nazywam się Marek Finlajd i jestem ze Slyterinu. - powiedział i ukłonił się do mnie. Spojrzałam na nauczycieli którzy byli w dość sporym szoku. Popatrzyłam na nich i puściłam im oczko co znaczyło, że mam już plan.
-A więc Marku czy wiesz, że jestem to dopiero trzeci dzień?- zapytałam uśmiechając się 'nieśmiało'
-Oczywiście, ale miłość nie wybiera. W miłości nie liczy się ile się kogoś zna a jak bardzo się go kocha- powiedział to tak, że miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Postanowiłam zakończyć to przedstawienie bo zaczęło mnie już nudzić.
-Dobrze a więc Marku powiedz mi czy naprawdę jestem warta tylko pięćdziesiąt galeonów.- spytałam z naciskiem na tylko i głosem jakbym miała się rozpłakać.
-Yyy... ale... jak... skąd ....- zaczął się jąkać
-Skarbie nie ze mną te numery. - powiedziałam i wstałam, żeby wszyscy mnie widzieli. Dumnym głosem powiedziałam.- Marku, a więc przez twój świetny zakład z kolegami odejmuję twojemu domowi pięć punktów a ty dostajesz szlaban dzisiaj u profesora Filcha. Dziękuję..-  powiedziałam i miałam udać się w stronę drzwi ale usłyszałam hałas. Spojrzał w okno i zobaczyłam jak.......


~~~~~~~~~~~~~~
Już jutro wigilia i święta!
Z tej okazji chcę życzyć wam wspaniałych, miłych, szczęśliwych i przede wszystkim zdrowych świąt spędzonych w gronie najbliższych!
Wesołych Świąt!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro