Rozdział 37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

<Anastazja>

Gdy tylko weszliśmy na wierzę spojrzałam z zachwytem na rozciągający się przede mną  widok. Oparłam się rękami o barierkę. Po chwili poczułam jak czyjeś ręce oplatają mnie w tali i ktoś wtula się w moją szyję. Wiedziałam, że to Syriusz bo po tylko on był ze mną na wierzy. Poczułam motylki w brzuchu, nie sądziłam, że kiedykolwiek coś takiego będę czuć. Przez chwilę staliśmy tak w ciszy. To była jedna z tych ciszy które są miłe.
-Łapkooo po co mnie u zabrałeś?- zapytałam przedłużając literkę o
-Bo chciałem się ciebie o coś zapytać. - powiedział i po chwili obrócił mnie tak, że stałam do niego twarzą. Jego ręce powędrowały na moją talię co mi w ogóle nie przeszkadzało. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, czułam się po prostu jak zachipnotyzowana. Po dłuższej chwili się opamiętałam i zapytałam jąkając się mówiąc pierwsze dwa słowa.
-To co chciałeś się zapytać?
-Bo, yyy no czy...  - zaczął mówić a właściwie jąkać się co do niego jest w ogóle nie podobne
-Hej weź głęboki wdech i powiedz to.- Syriusz zrobił jak mówiłam i w końcu to z siebie wydusił
-Dobra a więc czy poszłabyś ze mną na ten bal?- zapytał szybko na jednym wdechu. Gdy spojrzałam w jego oczy mogłam dostrzec w nich nadzieję, niepewność i.... miłość? Uśmiechnęłam się lekko i odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
-Jasne. - Gdy czarnowłosy to usłyszałam z wielkim uśmiechem objął mnie mocno w aby po kilku sekundach obrócić się ze mną wokół własnej osi. Zrobił to tak niespodziewanie, że pisnęłam i objęłam go za szyję trzymając się go mocno. Gdy tylko miałam już grunt pod nogami chłopak mnie mocno do siebie przytulił. Tuliliśmy się do siebie dłuższą chwilę po czym odprowadził mnie pod mój pokój. Przy pożegnaniu dałam mu buziaka w policzek i poszłam do swojego pokoju zostawiając go w lekkim osłupieniu.

<Syriusz>

Nie mogę uwierzyć. Jestem taki szczęśliwy, że Ana zgodziła się pójść ze mną na bal. Dodatkowo pocałowała mnie w policzek. Jestem po prostu w siódmym niebie. Cały w skowronkach wróciłem do mojego i chłopaków dormitorium. Gdy tylko przekroczyłem próg pokoju na dzień dobry zostałem zasypany pytaniami
-Powiedziałeś jej o swoich uczuciach?- zapytał Remus
-Zaprosiłeś ją na bal?- tym razem zapytał James
-Zaprosiłem ją na bal i nie nie wyznałem jej swoich uczuć. A co jeśli ona mnie nie kocha?- zapytałem zdesperowany
-Gdyby Cię nie kochała to by się nie zgodziła pójść z Tobą na bal. - powiedział James.- Nie sądziłem, że kiedykolwiek się zakochasz a tym bardziej, że wpadniesz po uszy Łapo.- stwierdził ze śmiechem
-Przypomnę Ci, że ty też wpadłeś po uszy.- powiedziałem do niego z huncwockim uśmiechem na co on się już przymknął. Po tej jakże ciekawej rozmowie wykonałem poranną rutynę i poszedłem spać myśląc o tym jak Ana przepięknie wyglądała i o tym, że nie odepchnęła mnie gdy ją przytuliłem. Mam nadzieję, że ona czuje to samo co ja.


****
Dzisiaj taki dość ciekawy rozdział i moim zdaniem bardzo fajnie mi wyszedł. <3

Jak sądzicie Syriusz wyzna miłość Anastazji?
A może jednak się nie odważy? :P


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro