Rozdział 41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

< Ana >

Chwilę po tym jak dyrektor zabrał Dorcas, Syriusz mnie przytulił zatapiając swoją głowę w moich włosach.
-Kocham Cię Ana.- szepnął mi Łapa do ucha. Nie powiem ale zrobiło mi się miło i ciepło na sercu a w brzuchu poczułam stado motyli
-Ja Ciebie też Syriusz. - również szepnęłam

Ni z tond ni z owąd usłyszałam huk i błysk na niebie co oznacza, że się zaczęło. Spojrzałam na moich przyjaciół.
-Szybko do zamku. Już! - krzyknęłam kierując te słowa do wszystkich uczniów znajdujących się na błoniach. Rozłożyłam skrzydła i już miałam wzbijać się w powietrze ale ktoś mnie zatrzymał. Jak się okazało był to Łapa.
-Uważaj na siebie skarbie.-  gdy tylko to powiedział ja się uśmiechnęłam i wbiłam w jego usta. Pocałunek był namiętny i przekazywaliśmy w nim wszystkie nasze uczucia: miłość, strach, przerażenie i kilka innych
-Ty też kotek.- odpowiedziałam i dałam mu jeszcze szybkiego całusa w usta i wzbiłam się do góry.  Zobaczyłam jak wszyscy uczniowie biegną w kierunku zamku.

Po dziesięciu minutach bariera ochronna opadła a w naszą stronę zaczęli biec czarownicy którzy są o stronie Lirejny. Na samym przodzie szła ich głupia liderka. Gdy najmniej się tego spodziewali posłałam na nich ogniste tornado. ( tornado z ogniem ) Dzięki niemu mniej więcej połowa armi Lirejny zginęłą pozostawiając po sobie jednie nieżywe ciała.
-Tak chcesz się bawić ty głupia obrończyni szlam. Avada Kadavra . - krzyknęła a ja zobaczyłam promień który w zastraszająco szybkim tempie kierował się w moją stronę. Szybko wzniosłam specjalną barierę zaklęciem które sama wymyśliłam. Miało ono na celu odbicie każdego z zaklęć jakie zostanie rzucone nawet tych najgorszych. Korzystając z jej zaskoczenia rzuciłam w nią dużą kulą z ognia. Lirejna była zbyt zaskoczona i zbyt wolna, żeby w porę zareagować i jedyne  co dało się usłyszeć i zobaczyć to był jej krzyk i czarny pył który po niej pozostał. Jej zwolennicy widząc to w mgnieniu oka zaczęli się przeteleportowywać i wycofywać z pola naszej bitwy a ja wyczerpana bo te zaklęcia a szczególnie kula ognia jak i tornado kosztowało ode mnie dużo wysiłku. Wyczerpana opadłam na kolana a po chwili usłyszałam jak ktoś do mnie biegnie a potem przytula. Spojrzałam na te osoby i był to mój brat i mój chłopak. Uśmiechnęłam się i ich przytuliłam a Łapę dodatkowo pocałowałam w usta co od razu odwzajemnił. Słyszałam jak wokół nas zbierają się uczniowie i nauczyciele i jak wiwatują. Nie zwracałam na nich uwagi liczył się tylko on. Syriusz. Mój chłopak.

*****
Hejka kochani!
Powoli będę już kończyć tą książkę ;( <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro