Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

<Ana>
Akcja na stołówce była zajebista. No ale cóż trzeba iść na zajęcia.
Poszłam przed szkołę gdzie czekali na mnie uczniowie.
-Hejka to tak czy nikogo nie brakuje?- zapytałam a gdy nikt się nie odezwał to kontynuowałam - dzisiaj będziemy mieć lekcję na polanie bo muszę z wami o czymś pogadać, chodźcie za mną. - powiedziałam i wszyscy skierowaliśmy się na polanę obok zakazanego lasu. Mam pewność, że nikt z zamku nie będzie nas widział.
Po chwili zatrzymaliśmy się na dużej polanie a ja odwróciłam się i powiedziałam
-Siadajcie na trawie bo to co wam powiem albo raczej pokarze może zwalić was z nóg. - wszyscy usiedli w miarę blisko  mnie . Oczywiście po jednej stronie gryfoni a po drugiej ślizgoni.
- Posłuchajcie a więc tak mnie już znacie ale ja nie znam was. A więc każdy po kolei powie mi swoje imię i nazwisko ok?- powiedziałam a uczniowie. Ale to dziwnie brzmi. Zaczęli się przedstawiać.
-Okej to jak już pewnie wiecie jestem Ana i będę uczyć was OPCM-u. Jak już wiecie Lirejna rośnie w siłę i ma coraz więcej czarodziei po swojej stronie. Jako iż w szkole do której uczęszczałam nauczyli mnie dużo rzeczy a dodatkowe zdolności i tak dalej. Mniejsza.
Posłuchajcie mnie nie jestem zwykłą czarodziejką tak jak wy, jestem tu nie tylko by was uczyć zaklęć oraz jak się bronić przed czarną magią. Posłuchajcie mnie teraz. - westchnęłam bo z tyłu wciąż coś szeptał Malfoy do swoich kolegów i ich rozpraszał. Spojrzałam w ich stronę i powiedziałam.- Na moich zajęciach, szczególnie jeśli coś mówię a w szczególności jeśli trzy razy mówię, że macie mnie słuchać to trzeba mnie słuchać. Lucjusz Malfoy, Eryk Sinlay i Sam Rin macie mi na jutro napisać pięćdziesiąt razy ''Będziemy uważać na lekcjach'' dodatkowo odejmuję wam -5 punktów. Wracając jestem tu po to by w razie czego was chronić i nie dopuścić do tego by Lirejna napadła na szkołę.- W tym momencie wstałam i rozłożyłam moje skrzydła. - Jestem po części aniołem. Dlatego poproszono mnie o to bym zapewniła dodatkową ochronę szkole.
-Ale jak to możliwe Ana?- zapytał James
-Zostań po lekcji, chyba musimy sobie dużo rzeczy wyjaśnić bratku. - powiedziałam - Dobra teraz koniec gadek, spojrzałam na zegarek na ręce.- Zostało nam jeszcze pięć minut lekcji. Wracajmy do zamku. - powiedziałam i się do nich uśmiechnęłam- James musimy pogadać- zwróciłam się do Jamesa. Prawde mówiąc już nie jestem na niego zła, że mi dokuczał w dzieciństwie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro